Rozdział 1

36 14 0
                                    

UWAGA!!! Historia ta to odświeżona wersja Elección, w dodatku zaplanowana dużo lepiej niż wersja z 1 kwietnia. A skoro zaplanowana lepiej, to też lepiej nakreślony jest szkic. Imię księcia Hiszpanii również zostało zmienione z: Izir na Izan. Także w razie gdybym gdzieś niechcący wstawiła hybrydę tych imion: Izar, a nie oficjalną, zmienioną, proszę dać znak, bo zauważyłam, że niekiedy mi się to zdarza. Staram się to wyłapywać, ale gdybym coś przeoczyła, proszę informować.

Okładkę wykonała: mockingjay_89

Także miłego czytania <3

Stolica Portugalii – Lizbona, to, wedle słów Izana, wspaniałe miasto. Jednak wszyscy doskonale wiedzą, że chłopak mówi tak tylko, aby jego sprawa, została rozpatrzona przychylnie. Dlatego, gdy młodzieniec wsiada do prywatnego dalekodystansowca swojego ojca, nawet nie wygląda przez okno, zupełnie niezainteresowany rzekomym pięknem.

Dopiero kiedy samolot wyjeżdża na pas startowy, Izan może spokojnie odetchnąć. Licząc przy tym tylko, że Portugalia zechce wesprzeć Hiszpanię w najbliższych latach, które wedle prognoz, mają być mało sprzyjające. Ponoć upaść ma nie tylko gospodarka, ale i przemysł, co zupełnie nie podoba się władzy – w tym ojcu Izana – królowi Mateo I Burbonowi. To jednak nie on ma doprowadzić kraj do ruiny.

Hiszpańskie wróżbitki stawiają raczej na osobę z zewnątrz, której jednak ich szklane kule nie są w stanie przedstawić.

„To głupie" – myśli Izan, gdy samolot wzbija się w powietrzę, tak że jemu zatykają się uszy. – „Jak mój ojciec może tak bardzo ufać tym kobietom?". Po chwili maszyna wyrównuje lot, a Izan postanawia: „Gdy to ja zostanę królem, naprawię to co zepsują ci obcy. Albo lepiej! Nie dopuszczę do ich przybycia!"

Naraz na jego ustach pojawia się kpiący uśmieszek, a wtedy urocza stewardessa podchodzi do księcia, aby odebrać od niego ewentualne zamówienie. A ponieważ potrawy w domu króla Portugalii były bardzo słabo doprawione, ten nie waha się, gdy prosi kobietę o rogala z nadzieniem budyniowym i dżem dla osłody. Książę uwielbia słodycze!

Po otrzymaniu zamówienia i sfinalizowaniu transakcji, kobieta oddala się w stronę tylnego przejścia, aby po chwili wrócić i, z nieznacznym dygnięciem, przekazać tacę księciu. Ten zaczyna jeść, gdy tylko do jego nosa dociera woń ciepłego rogala, a oczy przyglądają się gładkiej konsystencji dżemu, umieszczonego w osobnym pojemniczku. Gdy jednak tylko zatapia on zęby w pierwszym kęsie pieczywa, a na jego język spływa słodki smak, coś buja maszyną, tak że taca odłożona na siedzenie obok, spada ku podłodze i...

Bastar! – woła książę w ostatniej chwili, a jego moc zatrzymuje plastik i przesuwa go z powrotem na siedzenie.

Wtedy z głośników, zamontowanych w kabinie pasażerskiej, roznosi się głos pilota:

– Zbliżamy się do strefy silnego porywu wiatru. Prosimy zapiąć pasy i przygotować na turbulencje.

Izan oczywiście wykonuje polecenie, ale w pierwszej kolejności unieruchamia swoje jedzenie magią, martwiąc się o nie bardziej niż o własne życie. Po chwili jednak faktycznie wyczuwa potężne wstrząsy i aż zasłania okno, aby nie musieć wpatrywać się w gęste i ciemne chmury, które kojarzą mu się z niejednym filmem, gdzie samolot rozbił się w czasie takiej pogody.

Parędziesiąt minut później maszyna wylatuje ze strefy turbulencji, a żołądek Izana nie jest już zaciśnięty ze strachu. Samolot znajduje się teraz nad terenem Hiszpanii, jednak do Madrytu dzieli ich jeszcze niecałe czterdzieści pięć minut drogi. Tak więc młodzieniec poza zjedzeniem do końca kruchego rogala i słodkiego dżemu, postanawia uciąć sobie jeszcze słodszą drzemkę, nim nie wylądują.

I tak też po chwili zamyka oczy, a ciemność pochłania go bez reszty.

Aż...

Kolejne wstrząsy wybudzają księcia ze snu, ale poza nimi słyszy także hałasy dookoła i krzyki, a samolot...

– Aaa! – krzyczy przerażony, gdy orientuje się, że maszyna spada, zbliżając się ku ziemi z zawrotną prędkością.

Wtedy do jego fotela podchodzi dwóch barczystych mężczyzn, którzy nakładają mu maskę tlenową na twarz, gwałtownym ruchem odpinają pasy bezpieczeństwa, a potem przeprowadzają w stronę dziury przy lewym skrzydle. Książę nawet nie zastanawia się kiedy i jak ją zrobili, bo natychmiast zauważa w tym swoją szansę. Prędko zrzuca z siebie górną część ubrania, nie zastanawiając się ani chwili. Potem zaś, razem z dwójką swoich ochroniarzy, wyskakuje przez otwór i... Rozwiera cienkie, półprzezroczyste skrzydła. Silny wiatr porusza nimi, zanim książę nie skacze ku nieskończonemu błękitowi nieba. Jednak dzięki ciężarowi na plecach i szerokiemu rozwarciu skrzydeł jest w stanie szybować kilkadziesiąt metrów nad ziemią, dzięki temu już po chwili czuje się bezpiecznie.

Ale wtem jego wzrok pada na płonącą i wciąż spadającą maszynę. Na samolot, który nieustannie dymi, a wewnątrz wciąż znajduje się przerażona załoga! Strażnicy podłapują jego zdeterminowane spojrzenie i już chcą go zatrzymać, ale wtem – tuż przed nosem księcia – przelatuje niewielki, magiczny pocisk, który wybucha zaledwie metr nad nim i strażą, a odłamki mocy opadają na jego nagie ramiona, parząc delikatną skórę.

Chłopak syczy z bólu, ale jego wzrok wciąż utkwiony jest w samolocie. I nie ma możliwości się do niego zbliżyć.

– Książę, musimy się ewakuować! – woła jeden z gwardzistów. –Tu jest zbyt niebezpiecznie! Oni znów przypuścili atak!

Oni. Enmascarados.

Na tę myśl książę automatycznie postanawia użyć swojej mocy, aby pozbyć się terrorystów, gdziekolwiek by się nie schowali. Jednak jego pociski śledzące, praktycznie tuż po wypuszczeniu, zostają równie szybko unieszkodliwione jak zdmuchnięcie płomyka świecy.

Izan drętwieje zaskoczony, a załodze w samolocie czas... Enmascarados przypuszczają kolejny atak. Tym razem jednak robią to bliżej i bardziej precyzyjnie. Pomarańczowa bomba magiczna po zetknięciu ze skórą Izana wybucha, przepełniając przestrzeń hukiem i zapachem palonego ciała. Młodzieniec traci przytomność i spada ku ziemi, a jego gwardziści czym prędzej łapią go w locie. Jeden próbuje nawet go ocucić, gdy pędzą z wiatrem przez niebo zasnute chmurami i czarnym dymem który wciąż wydobywa się z samolotu. Ale już jego załoga nie jest w stanie wyskoczyć i wzbić się w górę, tak jak książę, ponieważ nikt z nich nie ma skrzydeł.

ElecciónWhere stories live. Discover now