Przez chwilę tak szczęśliwa, że brak lirycznych słów
Nie można pozbierać żadnych wersów poza tymi brzmiącymi naiwnie, jakby dziecko cieszyło się biedronką
Wyrywam ze świadomości zło, zaraz zniknie
Wypluwam zmartwienia, z których będę śmiała się już za chwilę tego świata
Obieram wspaniałość życia, którą podarował Bóg ze zgnilizny upadłej ludzkości
Cieszę się każdą kroplą, która zrasza moją twarz
Zieleń tak nasycona, niepokonana przez miliony lat
Tańczę z muzyką serca, ze śpiewem aniołów
Nie biegnę nigdzie bo tu jest dobrze, przynajmniej przez chwilę
Bo tak właśnie wygląda szczęście
Lecz gdy znika po chwili, wszystko zaczyna tracić swój sens
Musisz duszę mą ratować, bo pożerają mnie demony
Już wtedy nie pamiętam wczoraj, już uleciały chwile słodkie i dobre
Wróg rozrywa mnie po kawałku, jestem kimś innym, pędzę w przepaść jakbym miała przed sobą bramy nieba, a rosną mi kły
Rogami przebijam sklepienie zasad
Na czarnych skrzydłach wznoszę się aż do tronu aby okazać się winną, za beztroską chwilę szczęścia
By runąć ale zaślepiona chwilową euforią wznoszę się na falach pychy i kłamstw
Nie znajduję wartości w życiu
Idę po trupach które nadejdą, jestem jednym z nich
Jestem już nikim, jestem skończona