Rozdział 4

467 12 13
                                    

Rano wstałam o 11.00 poszłam do garderoby się ubrać a następnie do łazienki zrobić makijaż. Gdy już wykonałam te czynności zeszłam na dół, gdzie jak szłam do blatu usłyszałam szmer, a następnie czyjąś dłoń na moim ramieniu więc odruchowo złapałam tę rękę i przerzuciłam, tak że ta osoba teraz leżała na podłodze przede mną. A kto był tą osobą? No oczywiście że nasz ukochany Dylanek.

-Stary, ostrzegaliśmy cię.-gdy się obróciłam zobaczyłam Tony'ego i Shane'a który wypowiedział te słowa.

-Żeby nie podchodzić do niej od tyłu.-dokończył po nim Tony.

-No dobra mieliście rację, ale skąd miałem wiedzieć ok?-Dylan wypowiedział te słowa wstając z podłogi.-A ty co nawet nie przeprosisz?-to pytanie skierował do mnie.

-Nie, nie mam powodu aby ciebie przepraszać.-odpowiedziałam mu robiąc ciasto na gofry.

-Uuuuuuu..... co robisz do jedzenia ili'unia-spytał Tony.

-Mój specjał czyli gofry.-H

-Czekaj te które już kiedyś robiłaś nam w Anglii?-spytał Shane.

-Tak, te.-powiedziałam, a starszy bliźniak zaczął skakać ze szczęścia i to dosłownie.

-Ej czemu on się tak cieszy na zwykłe gofry, przecież w tym nie ma nic specjalnego?-D

-Oj Dylanku, Dylanku właśnie te gofry są specjalne, to najlepsze gofry na świecie.-mówił podekscytowany Shane.

-Dobra Shane wiem że robię najlepsze gofry na świecie i że je uwielbiasz ale weź się trochę opanuj.-H

Gdy zrobiłam gofry nałożyłam sobie, Tony'emu i Shane'owi a Dylan się na mnie patrzył. I wkońcu spytał.

-A czemu mi nie nałożyłaś?-zapytał Dylan.

-Nie wiedziałam że wielkiemu panu Dylanowi trzeba nakładać bo sam nie ma rąk.-odpowiedziałam kąśliwie. Shane zaczął się krztusić przez to że z pełną buzią zaczął się śmiać a Tony klepał go po plecach również się śmiejąc. A Dylan się wkurzył i zobaczył do gofrownicy czy coś jeszcze zostało a tam tylko okruszki.

-Ale jakoś Tony'emu i Shane'owi dałaś i nałożyłaś.-odburknął.

-Bo oni po pierwsze nie podsłuchują, po drugie masz ręce to sobie zrób.

Dylan się już nie odezwał tylko wyszedł, a jak przestaliśmy się śmiać to Tony zapytał.

-Ej wogóle po śniadaniu idziemy na siłownię?

-No spoko.-H

-Ja nie mogę.-S

-Dobra to ili jak zjadłaś to idź się przebierz i tu przyjdź.-T

Tak jak Tony powiedział tak zrobiłam i już pochwili byłam w kuchni i czekałam na Tony'ego. Gdy przyszedł młodszy bliźniak to poszliśmy na siłownię tam spotkaliśmy Dylana który jak zobaczył że tu wchodzę to zapytał.

-A po co taka mała dziewczynka jak ty, tutaj przyszła.-spytał chamsko.

-Stary, radze ci jej nie prowokować.-T

-A co mi ona może zrobić?-spytał z kpiną Dylan.

-Oj uwież że dużo ja z Shane'm widzieliśmy jak pobiła trzech typów wyższych od ciebie.-T

Jak oni sobie rozmawial to ja poszłam po hantle i na sztangę nałożyłam sto kilogramów i położyłam się na ławeczce. Gdy podnosiłam ciężar mina Dylana była bezcenna. W końcu się odezwałam.

-Tony dodasz mi jeszcze 50 kilogramów?

-Ok.-Dylan się na to patrzył z wytrzeszczonymi oczami. Końcowo jeszcze dodałam 60 kg. A Dylan już się nie odezwał.

Reszta dnia minęła mi spokojnie. Wieczorem wykonałam swoją rutynę i poszłam spać.

Tak wiem to raczej niemożliwe podnieść 210kilogramów ale to książka więc Ciiiiiii🤫

Autorka

Inna Hailie MonetOnde histórias criam vida. Descubra agora