Mr. Perfect // Lestappen

196 18 41
                                    

Kolejny gorzki łyk. Jeden za drugim. Kolejne kliknięcia klawiatury pod opuszkami moich palców. Chwilowe zawieszenie spowodowane już dawnym wypaleniem się. Powrót do poprzedniej pracy i poprawianie jej na milion razy. Rozczarowanie samym sobą i tak w kółko. Bez przerwy.

Jako architekt zawsze wiedziałem, że nie powinienem przesadzać z pracą. Wypalenie w tej branży to najgorsze co może spotkać architekta. W końcu pieniądze na czynsz za mieszkanie się nie pojawią same. Nie czułem inspiracji tak jak za czasów studiów czy liceum, kiedy moja pasja do architektury się zaczęła. Teraz mimo wielu wycieczek za granicę, zwiedzaniu wielu przepięknych budynków, wypadów na działkę gdzieś daleko w las nie potrafiłem znaleźć weny do jakiegokolwiek projektu.

W agencji, która mnie wspierała było jeszcze trzynastu innych architektów, którzy robili progres, a nie stali w miejscu tak jak ja. Pośród tej trzynastki znajdywał się jednak jeden – wyjątkowo irytujący architekt. Charles codziennie, równo o 8:45 wkraczał do tej samej windy co ja. Pił wtedy zazwyczaj wodę z cytryną lub jakieś elektrolity. Włosy miał w lekkim nieładzie, mięśnie w idealnej formie, co wskazywało na częste odwiedzanie siłowni przez jego osobę. Charles był zawsze idealny. Jego skóra była idealna. Jego projekty były idealne. Jego postawa, rozkład dnia, regularność w zdrowych nawykach, uśmiech, oczy, dosłownie wszystko. Pieprzony pan idealny.

Najbardziej jednak bolał mnie jego progres.

Zaczynaliśmy w tej agencji w dokładnie tym samym czasie. Na początku miałem więcej klientów. Często musiałem wielu osobom odmawiać, z racji, że nie wyrabiałem z projektami. Charles natomiast miał dwóch, czasem trzech klientów na miesiąc. Teraz role te się odwróciły.

Jednak Charles wcześniej nigdy nie narzekał na to, że mała ilość klientów mu przeszkadza. Robił wtedy zwyczajnie wiele projektów dla samego siebie, kiedy ja zapieprzałem po nocach, aby tylko wyrobić się z każdym projektem.

Charles szybko mnie wyprzedził. Dlatego moja zazdrość wzrastała w bardzo szybkim tempie, aż w końcu przestałem spać po nocach, wpadłem w „kontrolowany" alkoholizm, a moje prace z każdą kolejną chwilą traciły na jakości.

Dzisiejszego dnia nie było inaczej. Równo 8:45 Charles popijając swoją wodę wszedł do windy i przywitał się ze mną krótkim, lecz cholernie entuzjastycznym „cześć". Ja natomiast tylko coś mruknąłem pod nosem, bo jedynie na to było mnie stać po całej nieprzespanej nocy. Wciąż czułem na sobie to jego drążące spojrzenie. Jego zielone oczy wlepiały się we mnie, co było z czasem frustrujące.

Na szczęście Pierre stojący obok niego znów zwrócił na siebie uwagę Monakijczyka, co pozwoliło mi się zrelaksować chociaż na chwilę, bo zaraz po tym jak Charles rozszedł się z Pierre, podbiegł do mnie szybszym krokiem i zaczepił chwytając mnie za materiał kołnierza mojej lekko pogniecionej koszuli.

— Kolejna nocka zarwana?

— Nie sądzę, że powinno cię to interesować w jakimkolwiek stopniu. — Odparłem ze spokojem w głosie. Jednak głęboko w środku miałem ochotę udusić chłopaka za jego słowa. Czułem gorycz. Widząc jak twarz Charles'a promienieje niczym słońce o poranku. Czułem się fatalnie, a ten idiota sprawiał, że czułem się jeszcze gorzej.

Charles zaśmiał się cicho ukazując mi szereg białych zębów, a mnie aż zamdliło. Dlaczego on musi być taki idealny? Gdzie znajduje się ta cholerna rysa?

Chłopak porozmawiał ze mną jeszcze chwilę, a zaraz potem zniknął w swoim gabinecie. Ja też szybko skierowałem się do mojego gabinetu. Miałem do dokończenia dwa projekty, które pod żadnym kątem mi się nie podobały. Chciałem jednak udowodnić innym, że mogę wrócić do dawnego siebie z genialnymi pomysłami. Dlatego bez dłuższego zastanowienia poszedłem po prostu na całość i pozwoliłem się sobie nie ograniczać. Patrzyłem jedynie na minimalne wymagania klienta, a dopiero potem martwiłem się resztą wymagań, które nie były aż tak ważne. Tak po całym dniu ukończyłem pierwszy projekt, który wyszedł nie najgorzej. Większość pracowników opuściło już biuro, lecz ja znów postanowiłem zostać do późna. Zacząłem pracować nad kolejnym projektem, który wymagał od mnie o wiele więcej uwagi i skupienia. Nie miałem czasu na robienie sobie kawy, więc wziąłem tabletkę kofeinową, a przy okazji coś na ból głowy, który pojawiał się wraz ze zmęczeniem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Formula 1 being chaotic || one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz