27. ...jak wilgoć w porowatość ziemi...

242 34 4
                                    

W Niedzielę Wielkanocną to Severus obudził się pierwszy. Za oknem było jeszcze ciemno. Tempusem sprawdził godzinę. 4.10. Dobrą chwilę zajęło mu zanim przypomniał sobie są gdzie i dlaczego. Mieli dużo czasu, więc nie spieszyło mu się do wstawania, tym bardziej, że oznaczałoby to opuszczenie ciepłego ciała leżącego obok i pogrążonego jeszcze we śnie.

Mąż. Mój mąż- pomyślał i uśmiechnął się do siebie patrząc na śpiącego chłopaka. Wciąż nie do końca do niego docierało, że ktoś taki jak on: zgorzkniały i okropny człowiek, który w swoim życiu zrobił naprawdę wiele bardzo złych rzeczy otrzymał od losu taki dar. Że pomimo łączącej ich trudniej przeszłości Harry właśnie jego obdarzył miłością i dał mu całego siebie.

Spojrzał na srebrzysty krążek na swoim palcu, a potem musnął nim ukryty za kurtyną czarnych długich włosów policzek młodszego mężczyzny, który tylko poruszył się i zamruczał coś przez sen. Nie odmówił sobie kolejnego muśnięcia, które spowodowało, że skulony w pozycji embrionalnej Gryfon znów zamruczał, naciągnął na głowę kołdrę i przekręcił się tak, że teraz leżał na brzuchu ukrywszy twarz w poduszce, rozkopując się przy okazji tak, że jego dolna połowa ciała i pół pleców były odkryte, a zbyt duży T-shirt w którym spał podwinął się odsłaniając odziane w bokserki pośladki i naznaczoną bliznami skórę.

Sev mógłby tak patrzeć godzinami, ale z drugiej strony naga skóra wręcz błagała o pokrycie jej pocałunkami. Bardzo nie chciał budzić swojego męża, ale nie potrafił się powstrzymać. Dlatego jak na rasowego węża przystało bezszelestnie przesunął się na posłaniu i zaczynając od miejsca gdzie kończyła się gumka bokserek miejsce przy miejscu wzdłuż linii kręgosłupa pokrywał lekkimi jak tchnienie pocałunkami. Przy pierwszym nie doczekał się reakcji, jednak przy trzecim poczuł drgnięcie, za piątym usłyszał mruczenie, a siódmy w końcu na dobre obudził Śpiącego Księcia.

-Mmm... Severus...- Harry chciał się obrócić na plecy, ale smukłe dłonie przytrzymały go w miejscu dopóty dopóki ostatni pocałunek nie został złożony na jego karku. Dopiero wtedy ucisk zelżał, a młody mężczyzna obrócił się na plecy i przyciągnął starszego bruneta do porządnego pocałunku.

Wykorzystując to, że brunet był zajęty jego ustami, niewerbalnym zaklęciem sprawił, że ich piżamy zniknęły. Chciał się mu odwdzięczyć za miłą pobudkę, więc przyciągnął Severusa jeszcze bliżej do swojego ciała i jednym szarpnięciem się odwrócił ich tak, że teraz to on był na górze.

-Dzień dobry Mężu- wyszeptał prosto w ukochane usta patrząc w błyszczące czarne oczy. Uniósł się nieco i gumką do włosów, którą miał na nadgarstku związał włosy w niechlujną cebulę tak żeby mu nie przeszkadzały w tym co zamierzał. Następnie zjechał pocałunkami na brodę i żuchwę obdarzając pieszczotą każdy skrawek skóry do którego był w stanie dosięgnąć.

Przez gardło i obojczyki zjechał na klatkę piersiową, gdzie poświęcił sporo uwagi wrażliwym skutkom, a każde liźnięcie wyrywało z gardła Ślizgona jęki i drżące z potrzeby westchnienia, których ten nie próbował nawet powstrzymywać. Poprzez brzuch dotarł w końcu do stojącej już na baczność męskości. Jednak zanim zrobił z nią cokolwiek popatrzył w górę na twarz Mistrza Eliksirów. Poczekał aż ten otworzy oczy i skupi wzrok na nim. Kiedy w końcu udało mu się nawiązać kontakt wzrokowy zatopił się w obsydianowch oczach i ciągle patrząc mężowi w oczy wziął jego członek do ust i gardła tak głęboko jak tylko zdołał.

Severus mógł tylko patrzeć w błyszczące pożądaniem jadeitowe oczy i zatracać się w rozkoszy płynącej z tych ciepłych i wilgotnych ust na jego członku i przytrzymujących jego biodra dłoni. Wtedy podjął decyzję. I kiedy z jego gardła wydostał się kolejny jęk już nie zwlekał tylko rozsunął szeroko nogi uginając je w kolanach tak żeby dać Harry'emu dostęp. Wiedział, że zanim związał się z nim to Złoty Chłopiec zawsze był na górze i wiedział dlaczego tak było. Jednak w ich związku to on został stroną aktywną i wyszło to naturalnie, nigdy tego nie uzgadniali. Teraz jednak chciał oddać się swojemu małżonkowi. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale poczuł, że to jest ten moment.

Harry ze zdziwienia aż się zadławił trzymanym w ustach narządem. Kiedy uniósł się żeby złapać oddech zapytał męża czy jest tego pewny, na co Sev tylko pokiwał głową.

-Severus, czy kiedykolwiek byłeś na dole?- rumieniec na twarzy mężczyzny był dla niego wystarczającą odpowiedzią- Obróć się i oprzyj się na kolanach i łokciach, tak będzie ci łatwiej- polecił chłopak, a kiedy tylko starszy czarodziej spełnił jego prośbę uklęknął za nim gładząc go czule po wypiętych pośladkach- Kochanie wiesz, że chociaż postaram się przygotować cię najlepiej jak potrafię i będę ostrożny to najprawdopodobniej nie będzie to dla ciebie zbyt przyjemne doświadczenie. Jeśli tylko coś będzie nie tak powiedz, a ja się od razu zatrzymam.

-Wiem Harry, ale chcę tego. Chcę dać ci wszystko.- wyszeptał Mistrz Eliksirów.

-Ale ja nie chcę wszystkiego. Tylko mnie kochaj i bądź przy mnie. To mi wystarczy.

-I właśnie dlatego chcę ci to dać. Bo cię kocham.

Gryfon uśmiechnął się do męża gładząc ciągle jego tyłek. Przywołał z nierozpakowanej jeszcze walizki butelkę z lubrykantem i zanim jeszcze tknął najwrażliwsze miejsca Seva naniósł sporą ilość mazi na swojego penisa żeby nie tracić czasu później. Wykorzystując to, że już miał umazaną w nawilżaczu dłoń przejechał śliskim palcem po rowku między pośladkami muskając przy okazji wejście co wywołało drżenie u starszego czarodzieja. Nałożył więcej żelu na palce i delikatnie masując palcem wskazującym zwarty pierścień mięśni ostrożnie zaczął na niego napierać. Kiedy opuszek wślizgnął się za pierwszy zwieracz usłyszał sapnięcie. Wycofał się i znów naparł tym razem wślizgując się nieco dalej. Powtórzył ten proces jeszcze kilka razy zanim cały palec znalazł się w ciasnym wnętrzu, a mięśnie zacisnęły się wokół intruza. Powoli zaczął nim ruszać stopniowo rozluźniając mięsnie, a do jego uszy zaczęły dochodzić pojękiwania, będące oznaką, że pieszczony mężczyzna odczuwa przyjemność. To był dla niego znak że pora dołożyć kolejny palec. I znów powtórzył proces stopniowego zanurzania się w gorącym i ciasnym wnętrzu. Tym razem kiedy dotarł do końca udało mu się trącić to szczególne miejsce we wnętrzu Severusa, które sprawiło, że mężczyzna krzyknął. Teraz wchodząc i wychodząc z niego starał się za każdym razem tam trafiać wyciągając z gardła kochanka odgłosy rozkoszy. W końcu dodał trzeci palec i jeszcze chwilę przygotowywał wejście na swój członek skupiając się bardziej na rozciąganiu wąskiego otworu.

Kiedy uznał, że lepiej nie da się już przygotować wysunął palce z zaciskającego się na nich wnętrza, złożył na pośladkach jeszcze czuły pocałunek i ustawiwszy się w odpowiedniej pozycji nakierował swojego kutasa na drgający w skurczach mięśni otwór. Jedną ręką gładząc uspokajająco swojego partnera po plecach jak najwolniej i najostrożniej tylko potrafił zaczął wślizgiwać się do wnętrza. Ciągle przy tym patrzył na twarz Severusa szukając nawet najmniejszych oznak bólu i dyskomfortu. Przy choćby najmniejszym grymasie wycofywał się i zaczynał cały proces od nowa wchodząc odrobinę głębiej. Kiedy dotarł do końca zatrzymał się na chwilę i westchnął rozkoszując się uczuciem zanurzenia w gorącym i ciasnym wnętrzu.

Po chwili bezruchu poczuł, że Sev się rozluźnił, więc zaryzykował i powoli zaczął się poruszać stopniowo zwiększając tempo, choć zachowanie samokontroli kosztowało go wiele. Kiedy jęki obu przybrały na intensywności, a młodszy Snape czuł, że coraz bardziej zbliża się do szczytu opuścił nagle wnętrze swojego męża.

-Chcę... cię... widzieć... Sev'rusie...- wydyszał i pomógł mu obrócić się na plecy podkładając mu pod biodra poduszkę.

Podczas gdy wchodził w niego nieznośnie powoli patrząc mu w oczy, Severus objął jego talię nogami dociskając go do siebie. Z każdym kolejnym pchnięciem jego ruchy stawały się coraz mniej skoordynowane. Złapał za cieknącego preejakulatem penisa swojego męża i obciągał go w rytm swoich pchnięć. Nie minęło wiele czasu gdy obaj krzycząc swoje imiona osiągnęli orgazm.

Harry wyczerpany opadł na próbującego złapać oddech Ślizgona i ostatkiem sił pocałował go w usta pocałunkiem delikatnym i słodkim, pełnym oddania i miłości, której nie był w stanie wyrazić słowami i to nie tylko dlatego, że wciąż walczył o oddech.

-Dziękuję Snape...- wyszeptał- kocham cię.

-Ja też cię kocham Snape- odszepnął starszy czarodziej gładząc go po włosach- jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Obaj zaspokojeni i zmęczeni usnęli jeszcze na kilka godzin splątani tak bardzo, że nie wiadomo było gdzie jedno ciało się kończy, a drugie zaczyna.

Obsydian i JadeitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz