05.03.2024

45 8 5
                                    

          Po raz pierwszy w życiu, dostałem prezent.... Jeśli pakunek pozostawiony, przed moimi drzwiami, nim jest. Jednak, małe pudełeczko, obwiązane pokaźną kokardą, ewidentnie na to wskazywało. Kiedy wróciłem godzinę temu z pracy, prezent już czekał, okupując wycieraczkę. Zdezorientowany rozglądnąłem się w poszukiwaniu tajemniczego darczyńcy, lecz smętny korytarz pobrzmiewał, typową dla niego ciszą. Wszystkie drzwi pozostałych lokatorów budynku, były szczelnie zamknięte, nie wzbudzając żadnych podejrzeń. O tej porze dnia, większość ludzi dalej tkwiła w pracy lub korkach, już zestresowani obowiązkami jutra. Nie widząc innego rozwiązania, podniosłem prezent, a następnie zabrałem go do środka.

          Odstawiłem paczkę na stół i zająłem się przygotowywaniem kolacji, podczas której będę musiał ocenić ostatnie sprawdziany dzieciaków. Już wystarczająco długo to ociągam, jednak wizja rozszyfrowania ich bazgrołów, skutecznie odbierała mi wszelkie chęci. Siedząc teraz nad pustym talerzem wpatrywałem się w zdanie, licząc, że dostanę olśnienia, co uczeń chciał nim przekazać. Potarłem zmęczone oczy i odrywając je od sprawdzianu, zawiesiłem wzrok na paczce. Prawdę mówiąc, zdążyłem kompletnie o niej zapomnieć. Odstawiając kartki, wziąłem prezent do ręki i zacząłem go delikatnie obracać.

          Ktoś musiał zaplanować zostawienie mi prezentu, już jakiś czas temu. Biały papier zdążył poszarzeć, a rogi poobcierać, ukazując goły karton pod spodem. Końce czerwonej wstążki były poszarpane, co w jakiś sposób, współgrało z krzywą, pomiętą kokardą. Pakujący ewidentnie podejmował parę prób zawiązania jej. Niestety nigdzie nie zauważyłem żadnego liścika, czy wiadomości. Może nadawca, schował je wewnątrz? Potrząsnąłem delikatnie prezentem. Cokolwiek znajdowało się w środku, musiało być porządnie zapakowane, gdyż nie wydawało żadnych dźwięków.

          Odstawiłem pakunek ponownie na stół. Pomimo nagłego pojawienia się, nie wywoływał we mnie, aż takiego zainteresowania. Pewnie to tylko głupi kawał dzieciaków ze szkoły lub któregoś z sąsiadów. Potrzebowałem krótkiej przerwy, od pracy, a prezent nadawał się idealnie. Chwytając pomiętą kokardę rozwiązałem ją i odrzuciłem na bok. Oderwałem kawałek taśmy trzymający papier, a następnie obdarłem prezent, do gołego kartonu. Kiedy odchyliłem na boki wieko, moim oczom ukazała się folia bąbelkowa, owijająca coś ciasno. Z, wbrew sobie, rosnącym zainteresowaniem zacząłem odwijać zabezpieczenie, aż całkowicie odsłoniłem zwiniętą chusteczkę higieniczną. Naprawdę, kto miałby zadać sobie, tyle trudu, dla jakiegoś idiotycznego żartu? Czując jak chwilowe zainteresowanie szybko mnie opuszcza, otworzyłem chusteczkę, a mały przedmiot wypadł z niej z stukotem na ziemię.

          Westchnienie opuściło moje płuca, kiedy zgiąłem się, aby go podnieść. Przebiegłem pośpiesznie spojrzeniem po zawartości prezentu, lecz nagły niepokój gwałtownie ścisnął mi żołądek. Przybliżyłem drżącą rękę do twarzy, licząc, że znużenie płata mi figle. Niestety im dłużej patrzyłem na swoją dłoń, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że trzymam ludzki ząb. Odskoczyłem gwałtownie od stołu, niemal przewracając za sobą krzesło. Ząb wypadł z mojej ręki, wydając ten sam delikatny stukot, gdy uderzył o podłogę. Dlaczego ktoś, do cholery, miałby mi wysłać takie paskudztwo? Szybkim ruchem, zanim straciłem resztki odwagi, podniosłem energicznie chusteczkę, z której wypadły kolejne części uzębienia. Drgawki wzięły nade mną górę, kiedy stałem i patrzyłem na garść rozrzuconych wokół zębów. Próbowałem wmówić sobie, że są sztuczne, lecz rdzawa krew oblepiająca ich końce była wyjątkowo prawdziwa.

          Przetarłem nerwowo, czoło mokre od potu, który zaczynał piec mnie w oczy. Zrobiłem ostrożny krok naprzód, lecz ściśnięty żołądek nie mógł znieść dłużej, tego widoku. Na oślep pobiegłem do łazienki, gdzie chwytając kurczowo brzegi umywalki, zwymiotowałem dopiero co zjedzony obiad. Kiedy torsje przestały szarpać moimi wnętrznościami odkręciłem zimną wodę i oblałem nią twarz. Spojrzałem na swoje odbicie, które odpowiedziało mi tylko podobną bezradnością. Okej, muszę wziąć się w garść. Niechętnie wróciłem do stołu i ponownie dokładnie sprawdziłem opakowanie szukając jakiejkolwiek odpowiedzi, bądź wskazówki. Niestety prezent dalej milczał. Wziąłem szufelkę i pośpiesznie zgarnąłem wszystkie zęby ponownie do pudełka, nie miałem zamiaru ryzykować kolejnych wymiotów dotykając ich. Zamknąłem karton, a następnie wepchnąłem go głęboko między pościele trzymane w szafie.  

PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz