rozdział 20

17 4 0
                                    

"SAME PROBLEMY..."


- moja mama zmarła,  a ojciec ma swoje lata już- odpowiedział
- przykro mi - powiedziałam
- a tata twój gdzie mieszka?- zapytam
- w Warszawie ale przyjeżdża często- odpowiedział
- to fajnie że cię odwiedza - odpowiedziałam
- gdy przeszedł na emeryturę to wszystko przepisał mi , nawet ten dom - odpowiedziałam
- piękny jest - rzuciłam rozglądając się , już miałam coś powiedzieć ale znów zadzwonił telefon i uwaga znów to był kto? Martyna oczywiście

-Co tam
Mam problem
-Kurwa znowu
No ja jestem chodzącym problemem
-Dobra mow co się stało
No bo Ty zapomniałaś o kocie a Wojtek ma uczulenie
-O kurwa serio
No i jest pewien problem bo trzeba coś zrobić
-Kurde ale tutaj  to raczej nie mogę coś ty
Musimy coś zrobić bo mi się Wojtek udusi na śmierć
-Kurde aż tak źle jest ?
No masakrycznie
-Dobra , pomyśle i przegadam i się odezwę
Dobra to do zobaczenia

- fak - powiedziałam odkładając telefon
- co się stało? Znow Wojtek chcę zaprosić na rankę?- zapytał Krystian śmiejąc się
- gorzej,  ma alergie na kota - odpowiedziałam
- faktycznie zapomnieliśmy o nim - odpowiedzial Krystian I dodal
- Ale chyba nie problem żeby tutaj był
- naprawdę sie zgodzisz ?- zapytałam
- no pewnie , wkoncu to ty go uratowałaś - odpowiedział
- dziękuję kochany jesteś
- jak chcesz mogę jechać nawet teraz po niego - powiedział
- nie no coś ty , pojedziemy jutro - odpowiedziałam
- dobrze , a teraz chodzimy - powiedział i wyszliśmy na dwór,  było pięknie biało,  lekko sypał spokojny snieg , wiatru nie było
- Ale piękny ogród- powiedziałam dochodzący obok basenu
- jeszcze nie widziałaś jednego miejsca , chodzi - powiedział łapiąc mnie za rękę,   doszliśmy do przepięknej sauny
- O kurde ale super - powiedziałam podekscytowana
- będziesz mogła z niej korzystać tylko jak ci się rana zagoi - powiedział Krystian
- wiem - odpowiedziałam I odwróciłam się,  spojrzałam na basen i się zaśmiałam
- O boze pamiętasz jak wpadłam tam - powiedziałam śmiejąc się
- tak,  ale jest coś wazneszego , wtedy powiedziałaś że mnie kochasz poraz pierwszy - odpowiedział patrząc mi w oczy,  mi się przypomniał tamten dzień
- wtedy to było szczere - powiedziałam I zapytałam
- masz jakąś ławkę tu ?
- tak , chodzi- odpowiedział lekko zestresowany,  doszliśmy ja usiadłam
- boli cię?- zapytał
- trochę,  ale przejdzie- powiedziałam
- jak będziesz chciała iść to mow - powiedział
- wiem,  ale narazie cieszmy się że jest tak pięknie- odpowiedziałam i siedzieliśmy gadając

6 godzin później

Wróciliśmy do domu a ja spalam z 5 godzin,  co wogule szokiem było bo mi się nigdy nie zdażało spać w dzień,  Obudziłam się, napiłam się i włączyłam telewizor , Krystian patrzył coś na komputerze a ja przelotnie widziałam że ogląda a to naszyjniki a to pierścionki , wkoncu zagadałam ciekawa
- co robisz
- a projektuje jakieś ładne naszyjniki ino potrzebuje wiesz jakieś na wzór mniej więcej- odpowiedział myśląc
- dawaj , ja coś Ci  za projektuje - powiedziałam
- proszę bardzo- odpowiedział i wstał podając mi komputer , następnie usiadł koło mnie
- hmm... może tak drobny nie będzie i ten no tutaj będzie zawieszka ino jaka - powiedziałam myśląc
- wiem serduszko takie plecione i w środku dodam te kamyczki - powiedziałam i proszę stworzyłam naprawdę bardzo piękny naszyjnik w tak krótkim czasie
- jest cudowny - powiedział Krystian
- dziękuję- odpowiedziałam
- a wogule to - urwałam
- no - zapytał
- jak ja ogarnę u ciebie jako księgowa - powiedziałam niepewnie
- dasz rade , nauczę cię wszytskiego - powiedział przytulając mnie
- Dobra,  a co będzie na obiad  - zapytałam z uśmiechem
- Oo zgłodniałas- zasmial się
- zrobimy może ciasto - powiedziałam myśląc
- Ej co ty tak dziś chcesz wszystko slodkie - powiedział drocząc się
- jakoś po tym szpitalu tak mam , ale dobra nie no zrobimy może tarte wytrawną- powiedziałam
- dobrze- odpowiedział i zeszedł z łóżka ja się podniosłam stanęłam i zapytałam
- a jaaa
Krystian się nie odwrócił , widocznie chciał się dalej droczyć ja stanem oparłam dłonie na biodrach i wzdychenlam
- hmmm , wiem- rzuciłam I minęłam go skacząc na jedną nogę,  naprawdę bez kul chodziło się strasznie
- ejej - odezwał się za mną
- nene - powiedziałam śmiejąc się i schodząc po schodku on jak strzała podbiegł I złapał mnie jak kota
- Ej noo - rzuciłam
- co chciałaś się męczyć schodząc?- zapytał
- Nie no chciałam wiesz- urwałam
- chciałaś żebym dostał zawału jakbyś spadła- odpowiedział
- nie nie - powiedziałam śmiejąc się i przystąpiliśmy do obiadu

Zacznę wszystko jeszcze raz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz