Rozdział 2

14 1 0
                                    




Atopya <3

Nie czytajcie tego pls

----------------------------------------------------------------------

Stanęłąm oko w oko z wysoką brunetką. Miała pewnie około 24 lat. Ubrana była w spodnie i kamizelkę, co dodatkowo podkreślało jej figurę. Po paru sekundach uświadomiłam sobie, że się gapię, więc chciałam coś powiedzieć lecz ona mnie wyprzedziła:

-Państwo Cleverson? Dobrze trafiłam?

- T-tak.. Proszę wejść - odsunęłam się od drzwi by mogła swobodnie przejść a gdy była już w środku, zamknęłam je.

Było w niej coś przyciągającego. To pewnie dlatego śledziłam jej ruchy podczas gdy zdejmowała buty, kiedy witała się z moimi rodzicami i kiedy w końcu usiedliśmy do stołu. Dorośli zajęli się rozmawianiem o biznesie, ja w tym czasie próbowałam ukryć na kolanach swój telefon, nagle dostałam wiadomość.

Chrissy:      I co? Idziesz?

Rose:      Nie, nie dam rady

Chrissy będzie mi to wypominać przez następny tydzień, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Nagle zdałam sobie sprawę, że wokół mnie panuje zupełna cisza. Podniosłam więc wzrok i zauważyłam, że wpatrzonych jest we mnie 6 par oczu. Rodzice patrzyli na mnie jakby mieli mnie zamordować na miejscu, natomiast ta kobieta była... no cóż. Nie była ani zła ani nic takiego, miała po prostu pusty wyraz twarzy, jakby nie miała uczuć.

 Wzdrygnęłam się na ten widok. Jednocześnie poczułam dotyk na mojej dłoni. To mama wystawiła dłoń by zabrać mój telefon, który niechętnie jej oddałam. 

- Więc, tak jak mówiłam, to jest nasza córka - Rose -  powiedziała moja rodzicielka 

Spojrzała na mnie w momencie, w którym ja też skierowałam wzrok na jej osobę. Patrzyłam jej w oczy, a ona patrzyła w oczy mi. Jej oczy były ciemne, nie czarne, ale bardzo ciemne. Czułam jak jej wzrok przeszywa mnie na wylot. 

- Nada się - odezwała się po chwili - Możemy od razu podpisać umowę - urwała kontakt wzrokowy

-Oczywiście! O to papiery - tata podał jej kartki leżące przy nim 

Nie miałam pojęcia się dzieje, ale nie miałam odwagi się odezwać. Do czego miałam się nadawać? 

Kiedy skończyli zajmować się papierami, wstali po czym odprowadzili gościa do drzwi. Słyszałam z przed pokoju jeszcze jakieś rozmowy, ale nie usłyszałam dokładnie co mówili. Po chwili rodzice wrócili do jadalni i usiedli przy stole, patrząc na mnie.

- O co chodzi? Do czego mam się nadawać? - pytałam zdezorientowana rodziców. 

- Cóż.. - zaczęła mama - Ta kobieta.. 

- Kochanie, nie przedłużajmy. - pan Cleverson dołączył się do rozmowy - Sprzedaliśmy cię tej kobiecie.

Zamurowało mnie.

- Wy CO? Co zrobiliście?! - wstałam od stołu - Co? Dlaczego?!

- Taka kolej rzeczy, myślisz, że twoje siostry naprawdę wyjechały na studia? Zacznij się pakować, bo jutro wyjeżdżasz.

- Wyjeżdżam? - zakpiłam sobie z nich - To żart, prawda? To jakiś pieprzony żart!

- Uważaj na słownictwo - ostrzegła mnie kobieta

- Nienawidzę was!

Łzy napłynęły mi do oczu. Bez słowa zabrałam swój telefon i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Już nawet się nie powstrzymywałam tylko pozwoliłam by łzy leciały mi po twarzy. 

Slave       || GxGWhere stories live. Discover now