Rozdział 6

11 4 0
                                    

Muszek znieruchomiał. Jak to? Przecież on jest naszym przywódcą! Kto mógłby zrobić coś tak okrutnego! - pomyślał.

Błękitny Wąs stała jak sparaliżowana, kiedy Wiewiórczy Zachód tłumaczył ich położenie w na granicy.

- Wiśniowa Stopa kazała mi iść do obozu powiedzieć wam o tym. Powiedziała też, abym został tu, bo w obozie nie ma prawie wojowników.

- Wilcza Łapa pobiegł po patrol łowiecki, aby część poszła na granicę, a część tu, do obozu. - powiedziała z trudem srebrzysta kotka. - Ale jak na razie to jeszcze nie przyszli. A tak poza tym to Róży Mech rodzi.

Wiewiórczy Zachód zerknął na żłobek przed którym chodził niespokojnie Pszczeli Głaz.

- Oby patrol szybko przyszedł...

Muszek westchnął. Nawet nie próbował wejść do żłobka, bo wiedział co pomie mu Miętowe Skrzydło.

Rozejrzał się po obozie. Szkoda że nie jestem uczniem. Mógłbym wtedy walczyć na granicy i kto wie, może dzięki mnie Lwia Gwiazda nie straciłby życia - rozmarzył się.

W końcu podszedł do sterty zwierzyny, aby coś przekąsić. Ostatnio kiedy próbował coś sobie zjeść, do obozu wpadła Miodowa Łapa. Ciekawe, co teraz robi - zamyślił się, zajadając się pulchną myszą. Dopiero kilka wschodów księżyca temu Ćmia Pieśń pozwoliła mu i Komarce spróbować myszy. Od tamtej pory był to jego ulubiona zwierzyna. Słyszał jęki Różego Mchu z drugiego końca obozu, co dało mu do zastanowienia się, jak taki poród musi boleć. Na szczęście ja nie będę rodził - stwierdził w myślach.

Wiewiórczy Zachód przejął pilnowanie tunelu, więc Błękitny Wąs mogła odpocząć. Wojowniczka szła w jego stronę.

- Ach, Muszku, ciekawe gdzie się podziewa ten patrol, który miał tu przybyć?

Muszek wzruszył ramionami.

- Pewnie coś ich zatrzymało, albo Wilczą Łapę porwały borsuki w drodze do nich.

Wtem rozległ się tupot nóg, dobiegający z tunelu.

Wiewiórczy Zachód zawołał radośnie.

- Nareszcie jesteście! A już myślałem że wszyscy poszli na tę głupią bitwę. - na jego słowa do obozu wszedł patrol łowiecki. Wilcza Łapa, Wrzosowa Łapa, Liliowy Ogon, Łasicze Futro i na ich czele - Wiśniowa Stopa.

Błękitny Wąs podbiegła do nich, zostawiając Muszka pod krzewem jeżyn.

- Mam straszną nowinę - miałknęła do zastępczyni przywódcy.

- Jaką?

- Lwia Gwiazda stracił życie

Wiśniowa Stopa zachłysnęła się powietrzem.

- Nie... - jękneła. - Gdzie jest Miętowe Skrzydło? Muszę z nią pomówić.

- Jest w żłobku - Pszczeli Głaz podszedł do wojowniczek - Róży Mech właśnie rodzi.

- Ach, dobrze - odpowiedziała sfrustrowana zastępczyni.

Muszek miał wrażenie, że odkąd Błękitny Wąs powiedziała jej o straceniu życia Lwiej Gwiazdy, totalnie się zmartwiła. Czyżby Lwiej Gwieździe zostało jedno życie - wpadło mu na myśl, ale ją odrzucił. Każdy się zasmuciła, kiedy dowiaduje się, że przywódca traci życie. To normalne - usiłował się przekonać, wynosząc resztki na śmietnisko.

Chciał bardzo pomóc jakoś pobratymcom ale nie wiedział jak.

Nagle przypomniał sobie o tajemniczej przepowiedni Jabłkowej Mgły.

"Jeszcze zanim zostaniesz uczniem, stanie się coś, co wstrząśnie wszystkimi klanami... Żałoba cię nie ominie..." - usłyszał wyraźny głos dawnej medyczki Klanu Słońca. Rozejrzał się wokoło, ale nie widział nic poza swoimi pobratymcami rozchodzącymi się po polanie.

Czyżby ta przepowiednia oznaczała wojnę z Klanem Księżyca?

Wojownicy: Płynące źródłoWhere stories live. Discover now