-5-

42 8 0
                                    

Perspektywa: Pedri

Odwróciłem się tylko na chwilę, by zobaczyć Gavi'ego ubierającego się w MOJĄ bluzę.

- A ty nie masz swoich ubrań?

- Nie, a co?

Nie chciałem już z nim wchodzić w dyskusję, bo to nie ma najmniejszego sensu. Poszedłem do kuchni, by na szybko zrobić nam jeszcze kanapki i będziemy mogli się zbierać.

***

- Daleko jeszcze? - Gavi.

- Nie, jakbyś debilu nie zauważył jesteśmy pod lotniskiem. - Pedri.

- Serio? - Gavi.

- Patrz, obok siebie masz okno. Nie jest, aż tak ciemno. - Pedri.

Weszliśmy na lotnisko. Moje obliczenia lekko poszły nie tak, bo byliśmy sporo za wcześnie.

- Gavi, nie śpij. - Pedri.

- Kiedy ja jestem zmęczony. - Gavi.

- Wiem, ale możesz trochę poczekać, aż wejdziemy na pokład, co? Będziemy lecieć, aż 3 godziny. - Pedri.

Pablo mnie nie posłuchał i oparł się o moje ramię. Po chwili niemalże w całości na mnie leżał.

- Nie za wygodnie ci? - Pedri.

- Nieee. Kocham cię. - Gavi.

- A ja ciebie w ogóle. - Pedri.

- Aha? Zraniłeś moje uczucia. - Gavi.

- Przepraszam. Ale mógłbyś się ogarnąć. I przede wszystkim ze mnie zejść. - Pedri.

_______________________________________

Siemano. Rozdział miał być trochę wcześniej, ale oglądałam sobie mecz Juve i tak wyszło.

◍Gavi x Pedri - łączy nas nie tylko %◍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz