1.15

10 1 2
                                    

Mateuszowi udało się ściąć parę dość dużych drzew. Stasio po pewnym czasie znalazł w końcu chłopaka, jednak tamten pierwszy odmówił pójścia na śniadanie. Były już okolice Szesnastej i dopiero o tej godzinie Mateusz uświadomił sobie, jak bardzo głodny, zmęczony i spragniony był. Wykończony poszedł w stronę namiotu. Kiedy dotarł do obozu, od razu podbiegła do niego Kornelia.
-Skarbie, jesteś cudowny! - Konia mocno Przytuliła chłopaka. - Naprawdę nie wierzę, że wybudujesz nam wszystkim chatkę!
-Oh, to nic takiego.... - Zawstydził się Mateusz. - Już udało mi się pociąć drzewo na kawałki, będę musiał ściąć jeszcze trochę...
Stanisław z Alkiem, którzy słyszeli rozmowę partnerów podeszli i dali Mateuszowi propozycję.
-Możemy ci pomóc, w końcu zamieszkamy tak wszyscy. - Powiedział Alek a Stasiek pokiwał głową na zgodę.
-Ja z chęcią się dołączę. - Gabriel również przyszedł do reszty. Tylko Amelia i Maria były w namiocie.
Jednak miłą, towarzyską rozmowę przerwał huk. To był Tomek, który przyszedł, cały zakrwawiony i upadł na ziemię. Kornelia z Alkiem natychmiast podbiegli do rannego i zaczęli go opatrywać. Parę godzin później Tomek leżał już w namiocie, w swojej komorze. Na obmycie chłopaka z krwi zeszło około pięć litrów wody, które Gabryś przynosił w starych butelkach, a wodę czerpał znad jeziora. O dwudziestej cała reszta siedziała już przy ognisku.
-Nie cierpię tego lasu... - Mruknął Alek patrząc się w lewo.

Minęło parę dni. Mateusz poszedł jeszcze bardziej w głąb Lasu. Nagle zauważył coś wysokiego i drewnianego...
Wyszedł zza drzew i ujrzał wielki, stary dom.
-Czyli ktoś tu kiedyś mieszkał... - Mruknął Chłopak do samego siebie.
Drewniane deski były zniszczone, na oknach był bluszcz, drzwi wymagały wymiany. Mateusz wszedł do starej chaty i kaszlnął. Otworzył wszystkie okna na parterze, przy okazji zwiedzając pomieszczenia. Zauważył nawet list na blacie. Otworzył go i przeczytał.
"Droga osobo, która znalazła mój dom.
Nazywam się Andrzej. Trafiłem do tego lasu cztery lata temu razem z moją dziewczyną, Martyną i sześciorgiem moich przyjaciół, którzy umarli niedługo po przyjeździe tu. Kiedy to piszę, jest rok 2017. Zachorowaliśmy, a nie mamy komu przekazać naszego majątku i innych rzeczy... A więc drogi znalazco, cały ten dom, mój majątek i wszystko inne przekazuję tobie. Klucze do domu są na oknie w kuchni."

Zszokowany Mateusz schował wiadomość do kieszeni i poszedł na górne piętro. Cztery sypialnie, łazienka i balkon. Kiedy dom się wietrzył, chłopak pobiegł do przyjaciół przekazać im nowinę. Dobiegł zdyszany i upadł na ziemię.
-Co się stało, Mateuszku!!?-Kornelia wrzasnęła i podbiegła do partnera.
-Z... Zawołaj wszystkich... - Dyszał Mateusz
Kiedy każdy się już pojawił, Mateusz usiadł i rozpoczął opowiadanie.
-Poszedłem dość daleko, chciałem zwiedzić las. Nagle moją uwagę przykuło coś wysokiego. Okazało się, że to dom. Jest tam wszystko. Kuchnia, łazienka, nawet balkon. - Chłopak podał list Alkowi- I on przyjechał tu z własnej woli. Najprawdopodobniej. Ten las kiedyś nie był przeklęty.
-Ciekawe odkrycie... - Mruknął Stasio.
-A więc zamiast zbudować coś do podstaw, wyremontujemy tamten dom. Są już podstawy, wystarczy wymienić deski i niektóre inne rzeczy. - Dokończył Mateusz, po czym podniósł się i napił się wody.
-A więc na co czekamy, bierzmy się do roboty. - Alek, Gabryś i Stasiek wstali, zabrali narzędzia i ruszyli za Mateuszem.

---------------

Mam dziś próby teatralne cały dzień zamiast lekcji, więc kończę już nawet rozdział 16 (^o^)

×°Zapach Sosnowcych Igieł°×Donde viven las historias. Descúbrelo ahora