2 Niewinna pomyłka

975 45 94
                                    

pov: Alexander

- Panie Blake, to dla mnie zaszczyt pana powitać w moich skromnych progach – pastor Grimms płaszczył się przede mną tak, jak zwykle. Zapewne znowu liczył na hojny datek od mojego ojca.

- Pastorze – skinąłem nieznacznie głową i spojrzałem na niego poważnie. Niech nie myśli, że się lubimy. Ja nie lubię nikogo. Wykorzystuję za to wszystkich.

- Jestem rad, iż będę mógł udzielać panu tak ważnego sakramentu, jakim jest ślub. Małżeństwo to piękna droga do świętości. Wyboista i trudna... - zaczął pieprzyć od rzeczy, więc szybko musiałem ukrócić jego wywód.

- Był pan żonaty, pastorze?

Moje pytanie wybiło go z kaznodziejskiego rytmu, bo na chwilę nawet zmarszczył brwi.

- Nie, panie Blake, nigdy nie dostąpiłem...

- To skąd pan wie, że to piękna, a jednocześnie trudna i wyboista droga? - zapytałem cicho. Spoglądałem na niego tak nieprzyjemnie, iż zaczął się pocić i nerwowo przełykać ślinę.

- Z relacji moich drogich parafian. Z obserwacji i kontaktów z nimi. Panna Hopkins jest taką uroczą młodą damą... Bardzo młodą, ale na pewno dojrzałą jak na swój wiek – spojrzał na mnie niepewnie.

O tak. Moja narzeczona była bardzo młoda. Dopiero co skończyła osiemnaście lat i nie zdała jeszcze egzaminów końcowych w liceum, ale jej ojciec bardzo mocno naciskał na ślub, a mojemu też było to na rękę. 

W końcu z czwórki dzieci zostałem mu tylko ja, a transakcja ze starym Hopkinsem miała być ukoronowaniem jego trzyletnich pertraktacji. Sama umowa przedślubna liczyła kilkaset stron...

- Musi być pan uważnym obserwatorem, pastorze – w dalszym ciągu nie spuszczałem z niego wzroku. Stresował się jak chyba nigdy wcześniej.

- Staram się panie Blake – uśmiechnął się do mnie niepewnie – więc jak zapewne pan wie, ojciec panny młodej zlecił, abym wygłosił panu takie eeee... nauki przedmałżeńskie – pastor poprawił sobie kołnierzyk koszuli. Chyba nagle zaczął go uciskać.

- Zapewne pamięta pan, iż ślub dopiero za cztery miesiące? Narzeczona – wymówiłem to słowo z rozmysłem – chciała mieć jesienną scenerię do sesji zdjęciowej.

 Połączenie rodzin Blake i Hopkins miało być największym wydarzeniem ostatniej dekady. Dwa wojujące ze sobą od pokoleń rody, nieprzyjaciele, najwięksi przeciwnicy. 

Miłość miała zwyciężyć wszystko. Musiałem udawać, iż jestem szaleńczo zakochany w mojej nastoletniej narzeczonej, chociaż na dobrą sprawę widziałem ją dwa razy w życiu. Za pierwszym razem podczas podpisywania umowy wstępnej z Hopkinsem te prawie trzy lata temu i ostatnio, pół roku wcześniej, gdy w grudniu oficjalnie wręczałem jej pierścionek.

Nawet nie wiedziałem, jak miała na imię. Lucy? Luise? Nie za bardzo mnie to obchodziło.

Na pewno była małym, przestraszonym dziewczątkiem, wykorzystywanym jako element kontraktu handlowego. Zapewne nie uśmiechało się jej wychodzić za mąż za starszego o 10 lat, obcego faceta.

- Oczywiście, panie Blake... pan Hopkins jednak bardzo nalegał, abym zrobił to odpowiednio wcześniej – mówił ostrożnie pastor.

- O czym dokładnie chce pan ze mną porozmawiać, pastorze?

- O wierności małżeńskiej i czystości – facet wyglądał, jakby ktoś wylał mu na twarz wrzątek: zaczerwienił się tak bardzo, że wręcz w niektórych miejscach barwa jego skóry wpadała aż w bordo.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz