14 Specjalne zlecenie

825 42 122
                                    

Pov: Noemi

Pocałowałam Alexa.

Sama. Znaczy się – on też się wczuł, ale to ja zaczęłam. Wprawdzie po raz kolejny polecił mi to zrobić, ale tym razem nie oszukałam go, tylko rzeczywiście pocałowałam, tak, jak to sobie zawsze wyobrażałam, że zrobię, gdy w końcu się odważę.

Nie pozwalałam sobie na aż takie pocałunki z chłopakami, z którymi do tej pory okazjonalnie się spotykałam. W zasadzie widywałam się z nimi tylko dlatego, żeby mama Jane i Nicky dały mi spokój. Całowałam ich tak bardziej z obowiązku – w końcu spędzali ze mną wieczór i na pewno liczyli na coś więcej, ale nigdy nie byłam zainteresowana żadnym z nich na poważnie.

Alexander też mnie nie interesował. Nie był facetem dla mnie. Zdecydowanie nie.

Widziałam, jak spojrzał na mnie po wszystkim. Udało mi się go oszukać, że to nic nie znaczyło, że to tylko gra aktorska. Nie podobała się mu moja odpowiedź.

Chciałam zostać sama. Pomyśleć o wszystkim. Potrzebowałam ciszy i braku rozpraszaczy, a Blake był zbyt absorbujący. Miał silną aurę i dość władczą postawę. Nie dawał się ignorować.

Musiał wyjść.

Gdy oznajmił, że zostaje na noc, spojrzałam na niego , jakby był niespełna rozumu. Może za mocno go prysnęłam tym gazem i coś mu się zepsuło w głowie? Zdecydowanie pieprzył od rzeczy.

- Nie możesz tu zostać – odparłam od razu.

- Muszę.

- Niby dlaczego? - byłam pewna, że nie miał racjonalnego wytłumaczenia i że zwyczajnie chciał podnieść mi ciśnienie, jak robił to już nie raz.

- Bo nie mogę w takim stanie wrócić do domu. Ojciec od razu się zorientuje, że coś ze mną nie tak i zacznie drążyć. Uwierz, nie chciałabyś mieć na karku wściekłego Jasona Blake'a. Nie jest tak miły jak ja... - spojrzał na mnie znacząco. Oczywiście, że nie chciałam mieć na pieńku z żadnym z Blake'ów, bo to byłoby nierozsądne.

- Ta wymówka jest naprawdę słaba...

- Ale jak najbardziej realna. Mam do ciebie sentyment, króliczku i nie zrobię ci krzywdy, ale mój ojciec może tego nie zrozumieć i szukać sprawiedliwości za to, że mnie zaatakowałaś i skrzywdziłaś.

- Nic takiego nie zrobiłam. Wyolbrzymiasz – odparłam mniej pewnie.

- Dla twojego bezpieczeństwa lepiej będzie, jak tu zostanę – on z kolei nie tracił wiary w swoje słowa.

- Nie możesz sobie jechać do jakiegoś hotelu? - zaproponowałam. Naprawdę potrzebowałam samotności.

- Musiałbym wezwać kierowcę, a on od razu wiedziałby, że to stało się u ciebie. W końcu nie raz czekał ze mną w aucie pod tą kamienicą.

- On też spowiada się twojemu ojcu?

- Oczywiście. Mój ojciec jest głową rodziny, a ja jego pierworodnym synem i następcą. Jestem bardzo ważny – podkreślił z dumą.

I nadęty. Przemądrzały. Arogancki. Podstępny.

Miałam w zanadrzu jeszcze więcej nieprzyjemnych epitetów, którymi mogłabym go nazwać.

- Zamówię ci taksówkę.

- Musiałbym wezwać ochroniarza, bo jak dobrze wiesz, ktoś dybie na moje życie... A ochroniarz tak samo jak kierowca: od razu zobaczyłby, że jestem w ciężkim stanie po twoim ataku... - spojrzał na mnie znacząco i nawet potarł dłonią czoło, jakby rzeczywiście coś go zabolało.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz