Rozdział 18

1.3K 407 44
                                    

Livia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Livia

– Ja jestem dla siebie najważniejsza. Jestem swoim numerem jeden. Moje potrzeby są dla mnie priorytetem... Kocham... siebie, ponieważ nikt nie zna mojego serca, duszy i ciała jak ja sama – wypowiedziałam do telefonu to, co mama wpajała mi przez całe życie i westchnęłam ciężko.

– Teraz w to uwierz, kochanie – odpowiedziała. – Jesteś mądrą i piękną kobietą, właśnie w takiej kolejności.

– Dziękuję, mamo. Za wszystko, co dla mnie robicie.

– Naszym obowiązkiem jest cię chronić – odparła, a ja nie musiałam jej widzieć, by czuć jej ciepło.

Od tygodni byłam u dziadków, a rodzice wrócili do Seattle. Oni zajmowali się wszystkimi kwestiami prawnymi i sprzątali po tym, co mnie spotkało. Ja musiałam wrócić tylko na chwilę i złożyć obszerne zeznania, ale na szczęście przyjęto je w zamkniętym pokoju, bez żadnych spojrzeń. Tylko ja, prawnik i sędzia.

Nie było mnie już podczas ogłoszenia wyroku, dopiero z dokumentów dowiedziałam się, jakie konsekwencje poniesie Alex. Nie było mi go żal, zwłaszcza że nawet nie pojawił się na rozprawie. Zastępował go jakiś adwokat, ale nie wiedziałam jakie było usprawiedliwienie jego nieobecności.

– Mamo? – odezwałam się, otrząsając się z przemyśleń.

– Słucham cię, kochanie.

– A on nie powinien zostać doprowadzony na rozprawę przez policję? To znaczy... Nie sądzisz, że to dziwne, że... – mamrotałam, nie będąc w stanie opanować zdenerwowania.

– W szczególnych przypadkach takie procesy odbywają się zaocznie, bez obecności oskarżonego – odpowiedziała spokojnie.

– Co to znaczy? – wydusiłam i objęłam się ramieniem, bo nagle ogarnął mnie chłód. Wyjrzałam za okno, gdzie panował styczniowy mróz, a podjazd pokrywał się białym puchem.

– Alex jest w szpitalu – odrzekła. – Przeszedł kilka operacji i...

– Co? Skąd ty to wiesz? – wtrąciłam.

– Jego brat go pobił od razu po tym, kiedy prawda wyszła na jaw. Zmasakrował go. A wiem o tym, ponieważ konsultowałam go neurologicznie, kiedy w badaniach obrazowych zauważono torbiel w jego głowie i...

– Zaraz! – krzyknęłam. – Adrien pobił Alexa, a ty... Boże, ja zaraz zwariuję! – jęknęłam i przytknęłam drżącą dłoń do czoła.

– Kochanie, w mojej pracy jest pacjentem jak każdy inny, miałam odmówić? Nie mogłam tego zrobić. Moim zadaniem jest ratować ludzkie życie, a nie je odbierać.

– C-co? Przecież ja nie mam pretensji o to, że... Chryste!
Nagle zrobiło mi się go żal. Zrobił mi najgorsze świństwo, złamał mnie i zdeptał, ale nie zasługiwał na śmierć. W głowie zaczęło mi wirować od nadmiaru informacji. Adrien go pobił... Dlaczego?

The sun is silentWhere stories live. Discover now