13. Kojący zapach tuszu

1 0 0
                                    


Wenice

Tak jak zapowiedział, czeka na mnie na umówionym peronie.

Ubrany jest inaczej, niż zwykle – dresy i bluza w tym samym, granatowym kolorze. Włosy nabrały objętości i jakby pociemniały, a oczy?

Te cudowne, ciemnoniebieskie oczy hipnotyzują mnie, chociaż patrzę w nie tylko przez ułamek sekundy.

Gdy skupia się na mnie przez dłuższą chwilę, a jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, wypuszczam z dłoni walizki i gnam do niego, przepychając się między innymi podróżującymi.

Matko, jak ja tęskniłam.

W idealnym momencie rozkłada ramiona. Wpadam w nie, śmiejąc się i piszcząc jednocześnie. Noah obejmuje mnie mocno w talii, po czym obraca nas wokół własnej osi. Uginam nogi, żeby nie zaryć nimi o ziemię. Tak jak ja chłopak śmieje się, po czym odstawia mnie na ziemię, przytulając mnie do siebie.

- Matko jak ja tęskniłem – mówi dokładnie to samo, co przed chwilą pomyślałam, zanurzając twarz w moich włosach, wdychając ich zapach. - Możecie mi związać oczy, ale twój zapach rozpoznałbym wszędzie. Nutka marakui i bazylia.

Moje ulubione zapachy.

Uśmiecham się na te słowa, bardziej wtulając w tors przyjaciela. Wiedziałam, że lubił to połączenie zapachowe, jednak nie wiedziałam, ze aż tak.

Nie wiedziałam też, że AŻ tak za mną tęsknił.

- Również tęskniłam – udaje mi się w końcu z siebie wydusić, gdy się od siebie odsuwamy na chrząknięcie Elliota, który do nas podszedł.

Kompletnie o nim zapomniałam.

Patrzą na siebie, żaden z nich się nie odzywa, ani nie wyciąga ręki. Czuję, jakby czas się zatrzymał. To trwa wieki.

Aż w końcu Noah kiwa mu głową, na co blondyn odpowiada tym samym, przyciągając mnie do siebie. Ulegam jego dotykowi, stojąc teraz przy nim, objęta jego dłonią w talii. W drugiej dłoni trzyma moją walizkę i torbę, a obok drugą walizkę.

Całuje mnie w skroń.

- Do zobaczenia w sylwestra, myszko – mówi, zerkając od razu na Noah, a potem znów na mnie. - Będę tęsknić za moją ślicznotką.

Jeszcze nigdy nie był taki czuły.

A ostatnimi czasy nie był wcale.

Słowa są dla mnie komplementami, więc nie rozmyślam na temat ich znaczenia, jednak pocałunek na skroni, którym mnie raczył, był dość... niespodziewany, ze względu na okoliczności i sam fakt, że nie jesteśmy i nie byliśmy razem.

Taki jednak jest Elliot – dla niego takie gesty są na porządku dziennym.

Przytulam blondyna mocno, ręce zarzucając na jego kark. Obejmuje mnie w tali, ściskając.

- Też będę tęsknić – mówię, zadzierając głowę. - Ale to tylko kilka dni i znowu się zobaczymy.

Parska śmiechem.

- Będę dzwonił – to mówiąc odsuwa się, kiwa głową Noah i obraca się napięcie, ruszając do wyjścia z dworca.

Nie umknął mi ten mały uśmieszek triumfu na jego twarzy.

- Pomogę ci – Noah chwyta moje walizki, podając mi torbę. - ja mam tylko jedną torbę, więc mam wolne ręce. Po co bierzesz tyle rzeczy?

- Muszę wziąć wiosenne rzeczy – tłumaczę, gdy wsiadamy do pociągu i szukamy swoich miejsc. - A w walizkach są rzeczy bardziej na zimę stulecia niż lekkie przymrozki i prezenty dla mamy.

Our UniverseWhere stories live. Discover now