Rozdział 9 - Memora

10 4 0
                                    

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta - łóżka w Akademii, choć twarde, okazały się wygodne, poza tym poprzedniego wieczoru byłam zmęczona po dniu pełnym przeżyć, więc zasnęłam, ledwie moja głowa zetknęła się z poduszką.

Pobiegłam do łazienki umyć się w ciepłej wodzie płynącej z rur - cudowny wynalazek! - po czym udałam się na śniadanie w Małym Refektarzu. Mirka została w sypialni. Czuła się już dużo lepiej, ale rumiana uzdrowicielka kazała jej nie wstawać z łóżka i pić ziołowe wywary.

- Spokojnie możesz sobie darować całe te przemowy, złotko. Wolno ci iść dopiero na lekcje, zgoda?

I tak Mirkę ominęła ceremonia powitania Atenosa Arkasa, pallidańskiego ambasadora, która odbyła się rano na błoniach. Wszystkich uczniów Akademii usadzono na kamiennych trybunach czegoś, co Sara nazwała stadionem - wyjaśniła, że odbywają się tam zajęcia i zawody sportowe. Na murawie poniżej ustawili się nauczyciele i Arkas. Osiłek Lisander trzymał się za swoim panem. Wciąż był w pełnej zbroi, aż zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek ją zdejmuje.

Powitanie było długie i nudne. Niewiele z niego zapamiętałam, zresztą usadzono nas z tyłu i nie słyszałam wszystkiego, co mówili dyrektor Galla i Arkas. Ambasador chwalił jakąś umowę zawartą między Ilios, swoim miastem na Południowym Kontynencie, a Akademią. Zdaje się, że miał poznawać metody pracy Poskramiaczy, i że jednocześnie ktoś od nas poleciał do Ilios.

- Co za farsa - usłyszałam jakąś starszą uczennicę. - Przecież Pallidanie w życiu nie przekażą nam żadnych użytecznych informacji, a ambasador nie zostanie Poskramiaczem.

- To bardziej gest dobrej woli - odrzekł jej kolega. - Chodzi chyba o to, żeby pokazać, że nie rzucamy się wściekle na każdego Pallidanina, który podejdzie do naszych eteriali. Popieram takie sprawy.

Na dole Arkas z ukłonem wręczył jakieś pudełko Galli i odebrał od niej długi szal z eterialowej wełny.

Usłyszałam pogardliwe prychnięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Fabiana Czarnoszpona, który patrzył na rozgrywającą się scenę z nieskrywanym obrzydzeniem.

- Galla powinna pogonić go z powrotem do Ilios - mruknął. - Na starość robi się miękka.

Pomyślałam, że zachowuje się jak rozpuszczony dzieciak. Jak śmiał tak mówić o generał Galli? Jeśli ktoś znał się na zagrożeniu ze strony Pallidy, to z pewnością bohaterka ostatniej wojny.

- Nie wiesz nic o dyplomacji - przygadałam arystokracie.

- O, a ty może wiesz? - zakpił. - Oświeć nas, proszę.

Zebrani wokół Fabiana uczniowie z bogatych rodzin zaśmiali się szyderczo. Poczułam, że krew napływa mi do twarzy.

- Wiem dość, żeby ufać mądrzejszym ode mnie, jak dyrektor Galla - ucięłam. Nie chciałam pozwolić, żeby Czarnoszpon zepsuł mój pierwszy dzień w szkole.

W dole Arkas i nauczyciele zeszli z murawy. Podnieśliśmy się z ław stadionu, żeby klasami udać się na lekcje.

***

Wcześniej wręczono nam tarcze z materiału, w kolorze wskazującym na nasze klasy i z pojedynczą gwiazdą, które mieliśmy nosić przypięte do ubrania. Dostaliśmy też plany zajęć, zeszyty, przybory piśmiennicze i skórzane torby na ramię. Torby były wyświechtane i musiały wcześniej służyć starszym rocznikom. Mnie trafiła się wyjątkowo znoszona, ze sprzączką, która skrzypiała w rytm kroków. Torba Mirki miała dużą łatę ze skóry w innym kolorze.

Sama Mirka odzyskała już siły. Albo wywary pielęgniarki były bardzo skuteczne, albo rzeczywiście nie dolegało jej nic poza zmęczeniem podróżą. Rozmawiała teraz z Jagodą, drobną dziewczyną z naszej klasy, która wszędzie chodziła opatulona w liczne warstwy odzieży. Powiedziała nam, że cierpi na jakąś dolegliwość, przez którą zawsze jest jej zimno. Sprawiała wrażenie bardzo nieśmiałej, i może przez to z Mirką przypadły sobie do gustu.

Eteriale: Akademia CzeluściWhere stories live. Discover now