Rozdział 14 - Podsłuchana rozmowa

1 1 0
                                    

Sen nie nadchodził.

Sara wróciła do pokoju. Słyszałam, jak rozmawia jeszcze pod drzwiami z bratem, który ją odprowadził.

Poczekałam, aż wespnie się na swoje łóżko i zaśnie. Kiedy usłyszałam, że oddycha równo i spokojnie, po cichu wstałam.

Flo poruszyła się na podłodze, trącając moją stopę. Odsunęłam się, a wtedy znieruchomiała. Kwiaty na jej grzbiecie były zamknięte.

Wzięłam kawałek kredy, który zwinęłam z klasy Złocienia, gdy nikt nie patrzył, i wyszłam na korytarz.

Jakiś czas temu słyszałam, jak zegar na wieży nad bramą wybija północ. Wiedziałam, że nie wolno nam chodzić nocą po zamku, ale nie obchodziło mnie to. W razie czego zamierzałam powiedzieć, że poszłam do łazienki i pomyliłam drogę.

Wędrowałam pustymi korytarzami. Rozświetlały je z rzadka rozmieszczone lampy i blask księżyca wpadający przez wąskie, wysokie okna. Akademia nocą wcale nie była cicha, a odgłosy z odległych części niosły się dalej i sprawiały wrażenie głośniejszych niż za dnia. Słyszałam głosy dyskutujące za drzwiami i piętro wyżej, gdzie mieszkali uczniowie drugiego roku. Gdzieś o podłogę zaszurały pazury. Z dworu, od strony stajni, doleciał świdrujący okrzyk eteriala.

Wyjrzałam przez najbliższe okno i zobaczyłam światła na błoniach.

Grupa ludzi - niektórzy z latarniami w rękach - stała wokół czarnej plamy znaczącej miejsce, gdzie spłonęło truchło latającego potwora. Wydawało mi się, że rozpoznaję sylwetkę profesora Złocienia. Blask lampy odbijał się ob jego okularów. Jedna z osób notowała coś na zwoju, inne zbierały do słojów kawałki zwęglonej materii.

Pomyślałam, że to na pewno Naukowcy starają się ustalić, czym była mroczna bestia i skąd się wzięła. Ciekawe, czy uda się im cokolwiek wywnioskować ze szczątków w takim stanie. Szkoda, że potwór wydzielał jad i Gonsaga musiała go spalić.

Usłyszałam, że ktoś wspina się po skrzypiących schodach niedaleko mnie. Ruszyłam naprzód i schowałam się za najbliższym zakrętem, w krótkim korytarzu. Kredą zrobiłam mały znak na ścianie. Dość dobrze poznałam już okolicę najbliżej skrzydła sypialnego, spędziłam też chwilę, studiując plany Akademii w Czytelni, ale zamek był tak wielki, że wolałam się zabezpieczyć. Nie chciałam się zgubić.

Wędrowałam bez celu, a moje myśli powoli się uspokajały. Cały czas gryzłam się tym, co zaszło - Poszukiwaniem, plujcem opalowym, tym, jak Mirkę wybrał legendarny valoris, a ja musiałam w ostatniej chwili zerwać z krzaka Flo.

Co mogłam zrobić inaczej, gdybym potrafiła cofnąć czas?

Nagle zorientowałam się, że trafiłam do pomieszczenia, którego nie znam. Myślałam, że idę do Wieży Nauki, ale musiałam w którymś momencie skręcić w inne przejście. Krótkich, pozbawionych okien korytarzy i wąskich klatek schodowych było w Akademii bez liku. Cieszyłam się, że sumiennie zaznaczałam kredą moją trasę.

Byłam w wysokim, ale niedużym holu. Drewniane stopnie prowadziły na galerię z kolumienkami. Przez okna pod sufitem wpadał srebrzysty blask. Pod przeciwległą ścianą z donicy wyrastało potężne pnącze, grube jak pień starego drzewa. Przywierało do muru licznymi cienkimi gałązkami o sercowatych liściach. Płożyło się też po suficie - kiedy podniosłam głowę, poczułam się jak w lesie.

Zauważyłam, że wielka roślina sięga niewielkiego kamiennego gzymsu wysoko w górze.

Nie zastanawiałam się długo. Podeszłam do pnącza i zaczęłam się wspinać. Splecione pędy zapewniały wiele miejsc, gdzie mogłam się chwycić lub oprzeć stopę.

Eteriale: Akademia CzeluściWhere stories live. Discover now