30,5. Obietnice

10.7K 557 309
                                    

- Mama?

Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek w swoim życiu wypowiem te słowa, mając na myśli osobę, która znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ja. A jednak.

Drobna kobieta stała w odległości kilku kroków od nas i nie musiała się odzywać, bym rozpoznała w niej kobietę, która była dla mnie wszystkim. Mrugnęłam raz, potem drugi, za wszelką cenę chcąc się upewnić, że nie jest to żaden wybryk mojej wyobraźni, a kobieta przede mną nie zniknie. Ale nie, wciąż tam stała.

Była nieco niższa i drobniejsze, niż ją zapamiętałam. Może jako dziecko postrzegałam świat jako znacznie większy, niż był w rzeczywistości. W końcu minęły cztery lata, przez ten czas sporo urosłam. 

Poznałabym ją w każdym miejscu i o każdej porze, wyglądała jednak inaczej. Brązowy włosy do ramion wydawały się miejscami rozjaśnione przez słońce, na twarzy pojawiły się piegi, skóra była opalona.

- Sean? - wymamrotała kobieta, nie kryjąc zaskoczenia w głosie.

- Kelianne? - Sean nie pozostał jej dłużny. Chyba nikt z nas nie wiedział, co się dzieje.

- Mama? – powtórzyłam, bo ukuł mnie fakt, że to nie na mnie zwróciła uwagę w pierwszej kolejności. Chciałam do niej podbiec, wpaść w ramiona, przytulić i wycałować! Spytać się jak to możliwe, jakim cudem tu jest i stoi przede mną, ale nogi wydawały mi się wrosnąć w podłogę. Nie mogłam się ruszyć, zupełnie jakby jakaś siła fizyczna mnie powstrzymywała.

- Co Ty tu robisz? - spytał ojciec, wyręczając mnie. Zaskoczenie w jego głosie przerodziło się w nutę wątpliwości.

Spojrzałam na niego przez ramię i zauważyłam, że wbija w moją mamę podejrzliwe spojrzenie. I miał rację, bo coś tutaj nie grało.

- Mamo... - wymsknęło mi się błagalnie. Za wszelką cenę próbowałam zwrócić na siebie uwagę stojącej przede mną szatynki.

Dopiero teraz skupiła na mnie swoją uwagę. Otworzyła szerzej oczy i przyniosła spojrzenie na moją osobę. Kąciki ust powędrowały ku górze, dłonie przyłożyła do klatki, zupełnie jakby zaparło jej dech w piersiach.

- Kochanie... ale jesteś śliczna - zachwyciła się i zrobiła krok w moją stronę.

Nie zareagowałam. Wolałabym już, by moje ciało instynktownie się cofnęło, bo przynajmniej wiedziałabym, co czuję i że podświadomie mój organizm wybrał ścieżkę podejrzliwości. Zamiast tego stałam w miejscu i nie miałam pojęcia, jak się czuć.

- Co się dzieje? – rzuciłam, nie kierując pytania do nikogo konkretnego, ale zaraz odpowiedział mi Sean.

- Też chciałbym wiedzieć...

- Sean? Co ty tutaj robisz? - wciąż dziwiła się matka i tak jak ja sama nie wiedziałam, jak powinnam się czuć, od niej oczekiwałam zupełnie innych reakcji. Jej zachowanie mnie nie satysfakcjonowało. Wręcz przeciwnie, szczerze mnie bolało, rozdzierało od środka. Łamało.

- Myślę, że to nie ode mnie powinniśmy zacząć przesłuchanie – odpowiedział jej nieprzyjemnym głosem Sean. On zdecydowanie wybrał, jak ma zamiar się czuć względem tej kobiety i był w tym bardzo konsekwentny.

- Nie rozumiem - głos mi się załamał, a pod powiekami zaczęły zbierać łzy. Ten widok obudził matkę,  wytrącił z transu, w którym wydawała się trwać.

- Córeczko...

Ojciec nie pozwolił jej zbliżyć się do nas nawet o krok. Sam wystąpił w przód i nieznacznie zasłonił mnie własnym ciałem.

bladeWhere stories live. Discover now