10. Prezent

973 32 3
                                    

Obudziłam się wcześnie. Strasznie bolał mnie brzuch. Zignorowałam to i poszłam do łazienki. Umyłam ząbki i twarz. Później poszłam do garderoby i ubrałam czarną bluzeczkę i fioletową spódniczkę.  Następnie znowu wróciłam do łazienki i rozczesałam włosy. Gdy kończyłam usłyszałam pukanie do drzwi. Wybiegłam z szczotką w ręce i ujrzałam Shane'a

- cześć!- krzyknęłam i przytuliłam brata

- cześć mała Ha..- nie skończył bo mu przerwałam

- zrobisz mi jakąś ładną fryzurę?- zapytałam podekscytowana

- wiesz....nie jestem pewny czy będzie ładna...ale jak chcesz to mogę spróbować.

Wziął gumki do włosów i coś trzymał za plecami lecz powiedział że to niespodzianka.

- ał!- krzyknęłam- możesz trochę bardziej uważać

- sory. Mówiłem że nie będzie idealnie.

-Ale  nie mówiłeś że będziesz mnie ciągną!

- przestań się wiercić bo nie wyjdzie.
Jeszcze chwilę mnie ciągną za włosy. W końcu powiedział

- skończone- i poszliśmy do wielkiego lustra które było w garderobie
Fryzura była piękna. Na przodzie znajdowały się trzy warkoczyki które łączyły się w kucyka na boku który był związany piękną żółtą kokardą.     

- jest śliczna! Dziękuję!

- nie ma za co siostrzyczko. Chodźmy na śniadanie bo zaraz spóźnię się do szkoły- powiedział Shane, wziął mnie na ręce i poszliśmy na dół.

W kuchni siedział przy stole zapatrzony w telefon Tony, a Dylan robił śniadanie.

-cześć. Pięknie wyglądasz

- dziękuję

- co chcesz na śniadanie, Hailie?

- nie chcę nic-powiedziałam a chłopacy zaczęli się na mnie mocno patrzeć.

-Musisz coś zjeść

- ale ja naprawdę nie chcę...
Dylan mnie zignorował i zaczął mi robić śniadanie.

Po chwili stał przede mną talerz z dwoma kanapkami. Na sam widok jedzenia zrobiło mi się trochę nie dobrze. Nie chciałam jeść.

- nie chcę- powiedziałam i odsunęłam talerz.

- musisz zjeść. Jeśli nie zjesz nie będziesz miała siły na zabawę- powiedział łagodnie Shane.

- ale nie chcę!

Chłopacy nie słuchali i Dylan zaczął wpychać mi na siłę te kanapki. Zjadłam dwa małe gryzy i zaczęłam się bardzo źle czuć. Odchyliłam głowę w bok lecz braciom się to nie spodobało.

- Hailie ty zjadłaś tylko dwa małe gryzy, musisz więcej zjeść

-n-nie- szepnęłam

-to zdecydowanie za mało, jeszcze trochę- powiedział Dylan i chciał mi jeszcze więcej wepchnąć ale ja zwymiotowałam to co zjadłam.

- Hailie wszystko w porządku?

- mhm

-Na pewno?

-Nic cię nie boli?

- trochę brzuch- powiedziałam cicho.

- chodźcie na górę bo Hailie troszkę się pobrudziła.- powiedział mój ulubiony brat , wziął mnie na ręce.
                              
W pokoju pomagał mi głownie Shane. Tony też ale bardziej ten pierwszy. Przebrałam się w niebieski dresik. Był milutki i cieplutki.

- chcesz coś zjeść? Nic dzisiaj nie jadłaś.

- jestem głodna ale nie mam ochoty

- a zjesz troszkę? Zrobimy coś pysznego- powiedział Dylan i poszliśmy do kuchni.

Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyłam jakąś panią. Zdziwiło mnie to. Myślałam że w tym domu nie ma innej dziewczyny niż ja.

- witaj Hailie. Jestem Eugenie i jestem gosposią. Jak się czujesz.

- dzień dobry, średnio się czuje.

- Eugenie zrób coś pysznego i lekkiego dla naszej siostry.- powiedział Tony a gosposia od razu zaczęła coś robić.

- czemu nam nic nie powiedziałaś?- zapytał Shane

- nie wiem.

- następnym razem jak coś będzie nie tak to nam powiedz- pouczył mnie Dylan

Chwilę jeszcze porozmawialiśmy na różne milsze  tematy.

- smacznego- powiedziała Eugenie i położyła przede mną miseczkę.

To co było w środku trochę mnie zdziwiło bo nigdy takiego posiłku nie jadłam. W miseczce znajdowała się owsianka z dużą ilością malin i borówek. Było tam też kilka bananów. Bardzo mi smakowało.

- i jak dobre? - zapytał Shane

- pyszne- odpowiedziałam- dziękuję.

Później bliźniacy poszli coś ważnego zrobić i zostałam z Dylanem.

- Dylaan... pójdziesz się ze mną pobawić?

- czemu nie. Chodźmy.- powiedział i poszliśmy do mojego pokoju.

Mała Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz