początek zakładu

360 9 2
                                    

Jest siódma rano a ja już na nogach, poszłam się ubrać w jakieś szare dresy i jakąś zieloną bluzkę te dwie rzeczy akurat były takie że totalnie do siebie nie pasowały, ale trudno. Potem poszłam się uczesać i jak zawsze zrobiłam sobie koka bo co by to mogło być innego. Oczywiście nie malowałam się ale cały zestaw do makijażu miałam żeby czasem sobie porobić parę kombinacji, ale jak myślę o wyjściu na miasto ubrana w jakąś obcisłą sukienkę z pełnym make-up to strach mnie paraliżuje.

Gdy byłam ogarnięta zeszłam do mamy, taty i mojego starszego brata Natana nie było bo na jakiś czas wyjechali do USA brat do szkoły a tata w celach biznesowych, Eh to u mnie norma.

- Hej, mamo - podeszłam do kobiety i ją przytuliłam.

- hej córeczko - odwzajemniła przytulasa.

- ty dziś nie w pracy? - zapytałam z zaciekawieniem nakładają sobie sałatkę i odrobinę jajecznicy która stała na stole.

- dziś mam na później bo jest małe opóźnienie, ale to dobrze przynajmniej możemy chwilkę pogadać, a jak w nowej szkole? - odpowiedziała kobieta.

- aa w nowej szkole jest okej, na pewno lepiej niż w starej - powiedziałam patrząc w talerz

- córeczko zobaczysz będzie dobrze, po prostu jeszcze cię dobrze nie poznali i nie wiedzą jaka jesteś super - powiedziała mama wstając i odkładając talerz do zmywarki.

- taa dziękuje mamo - powiedziała wymuszając uśmiech.

- zaraz wychodzę, podwieźć cię dziś do szkoły? Bo muszę gdzieś zajechać i mam po drodze - spytała kobieta

- naprawdę? Dziękuje mamo, chętnie się z tobą przejadę - odpowiedziałam po czym poszłam po plecak na górę i wsiadłyśmy do samochodu. Po dojechaniu pożegnałam się z mamą, wzięłam głęboki wdech i niepewnie ruszyłam. Czułam na sobie wzroki innych uczniów co mnie dobijało.

Nagle przez przypadek wpadłam na na kogoś, to był wysoki brunet z brązowymi oczami i nie dość że on to jeszcze ze swoją grupką która stała obok niego robiąc małe koło.

- Oj, przepraszam nie chciałam - w tej chwili zobaczyłam go i zaniemowiłam z strachu. To był Borys Ryskala, i spojrzał na mnie z złością.

- przepraszam? Przepraszam?! Ty wiesz dziewczynko kim jestem? - stałam nic nie mówiąc tylko na niego patrząc.

- no co tak stoisz? Gadaj! Kim jestem? Po chwili w końcu się odezwałam cicho, ale się odezwałam.

- J-Jesteś Bo-Borysem Ry-skalą, i na praw-de p-przepraszam to przez przy-padek -Powiedziałam cicho mając łzy w oczach, a czemu? Bo się białam, nienawidzę jak ktoś krzyczy a on tak zrobił.

- A co dziewczynko? Popłaczesz się? - powiedział w żartobliwy dla nich sposób gawron.

- A może się wciekniesz? Co ja gadam taki lamus jak ty? - parskneła śmiechem.

Reszta też się zaczeła śmiać, a ja pobiegłam w stronę łazienki żeby ochłonąć, a jak się uspokoiłam to poszłam pod sale matematyczną bo miałam taką lekcje.

POV: ROZMOWA GRUPKI

- Ta Santia naprawdę jest pieprznięta na łeb - powiedział borys

- no żebyś wiedział, niestety ja muszę się z nią użerać w klasie głupia idiotka - dodała Eliza.

- Ej Stary stawiam stówę na to że nie dasz radę jej poderwać powiedział gawronek.

- stary ja nie dam rady? Z tą kujonką pójdzie jak spłatka - powiedział pewnie Borys.

- też się dołączam do tego i daje od siebie stówkę - wtrącił się zabor.

- I ja, bo chce to zobaczyć jak podrywasz tą debilke, a i musisz się z nią przynajmniej pocałować i zrobić zdjęcie - powiedział Gracjan

Dziewczyny też się zrzuciły po stówie co już dawało spoko sumę.

- chyba najłatwiejsze pięć stówek w moim życiu - odpowiedział brunet

POV: SANTIA

Właśnie jestem pod moją salą 237 i mam teraz matmę niby spoko ale z samego rana to nawet mi się nie chce na niej siedzieć. Siedziełam sobie na ławce pod salą tak jak kilka moich rówieśników, aż nagle podszedł do mnie chłopak.

- hej Santia - powiedział do mnie wysoki brunet siadając obok mnie.

- h-hej.. em.. Borys, czy czy coś się stało? - powiedziałam wystraszonym głosem.

- a co się miało stać? Po prostu się przywitałem a co nie wolno? - powiedział niby miło ale nie dokońca.

- emm.. no no yy wol- wolno, al-e czemu przyszleś? - zapytałan zdziwiona.

- sorry za tamto wcześniej nerwy mnie poniosły i poprosić o przysługe. - powiedział brunet

- okej, przeprosiny przyjęte a jaka to przysługa? - zapytałam wciąż nie pewnie ale z zaciekawieniem.

- potrzebuje pomocy z matmy, to najgorszy przedmiot ever! - powiedział chłopak lekko podnosząc głos, na co się lekko zaśmiałam.

- i co potrzebujesz pomocy? Bo jeśli tak to czemu nie - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- dobra dzięki to możesz mi podać insta lub coś na czym będziemy mogli się kontaktować? - powiedział wstając z ławki.

- tak, pewnie - powiedziałam wpisując mu nazwę mojego insta " Santiakz"

Potem powiedział że musi spadać więc powiedzieliśmy sobie krótkie pa.

POV: ROZMOWA GRUPKI

* Borys podchodzi do swojej grupki *

-----------------------------------------------------------

Hejka łapcie pierwszą część mojej książki🫶🏼
Jeśli chodź trochę ci się spodobała ta część to zostaw ⭐ i komentarz bo to dodaje mi motywacji do dalszego pisania🎀

ZAKŁAD, Ale Czy Tylko? (Santia X Borys)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz