Od wtorku chodziłam praktycznie cały czas uśmiechnięta. Nawet Isabel zastanawiała się, czy przypadkiem ktoś mnie nie podmienił. Chociaż to nurtowało ją ostatnio o wiele za często. Nikomu nie powiedziałam o moim spotkaniu w kawiarni z brunetem, była to moja słodka tajemnica. Nie mogłam doczekać się niedzieli, ponieważ przygotowywałyśmy z moją przyjaciółką imprezę niespodziankę dla Hectora.
Ten mentalny siedmiolatek kończył już osiemnaście lat. Wzruszałyśmy się na myśl, że ptaszek wylatuje z gniazdka.
Isa wykorzystała swoje znajomości i zaprosiła kolegów z drużyny i przyjaciół, w tym Pablo. Napawało mnie to dziwną ekscytacją.
W niedzielę, w dzień urodzin naszego brata, strasznie mi się nudziło. To było dziwne, jeśli miałam zaplanowane jakieś wydarzenie w ciągu dnia, nawet pod wieczór, to nie umiałam już nic innego robić. Rozmyślałam sobie o ostatnim spotkaniu z brunetem. Zdecydowanie za często to robiłam, ale ono coś zmieniło. Miałam wrażenie, że z tego wyjdzie coś dobrego.
Z nudy wybawił mnie mój dzwoniący telefon.
- Hej, Rosa. – usłyszałam głos Hectora w słuchawce. – Tak się składa, że zapomniałem ciasteczek na trening. Czy mogłabyś je przywieźć?
No nie wierzę.
- Jak to się niby stało, jeśli leżały na stole obok kluczy? Musiałeś na nie patrzeć, to jak zapomniałeś? – zapytałam z rosnącą irytacją. Kiedy wczoraj wieczorem przywiozłam mu je z kawiarni, omówiliśmy dokładnie, jak zrobić tak, żeby ich nie zapomniał. Na nic moje starania, chłopak był najbardziej roztrzepaną osobą, jaką znam.
- Tak wyszło. Proszę, przywieziesz je? – odpowiedział tonem smutnego pieska.
- Będę za trzydzieści minut. – rozłączyłam się i zebrałam do wyjścia.
Isabel poszła po dekoracje, więc nie było jej w domu. Bałam się, że nakupuje ich z miliard. Razem z Hectorem tworzyli idealne duo, które nigdy nie zawiodło we wkurzaniu mnie. Jasne, uwielbiałam ich, ale roztrzepany mentalny siedmiolatek i zakupoholiczka są ciężcy do wytrzymania.
Napisałam przyjaciółce, że wychodzę, aby się nie martwiła. Jednak się załamałam, kiedy zobaczyłam na ekranie „Chyba potrzebna mi będzie ciężarówka" i emotkę z wystawionym językiem. Stwierdziłam, że Isabel i dekoracjami będę przejmować się później.
Przeszłam się do domu Hectora, co nie było trudne, bo też mieszkał w centrum. Właśnie dlatego tak często nas odwiedzał i straszył po nocach, jak ostatnio. Marc Guiu, jego najlepszy przyjaciel, pomieszkiwał sobie z nim w podobnym budynku do naszego apartamentowca.
Szybko weszłam do mieszkania i westchnęłam na widok pudełka z ciasteczkami na samym środku stołu. Zastanawiałam się, jak można być tak nierozgarniętym. Włożyłam je do swojej płóciennej torby i pomaszerowałam w stronę stacji metra. Dojechanie do Ciutat Esportiva, ośrodku, w którym trenowali piłkarze FC Barcelony, było już dłuższą trasą.
Kiedy przedstawiłam swoją opowieść ochroniarzom, bez problemu mnie wpuścili. Nie będę owijać w bawełnę, w chuj się stresowałam. Co innego mecz, co innego impreza, a co innego trening, na którym są sami mężczyźni. Ale już było za późno. Nie mogłam zostawić tej ciamajdy samej, bez ciasteczek.
Kiedy weszłam na murawę, nikt mnie nie zauważył. Wszyscy byli zajęci bieganiem i kopaniem piłki. Jednak ten kretyn musiał to zmienić.
- Rosalia! Moja bohaterka! – podbiegł do mnie, a wszyscy zaczęli się na mnie patrzyć. Czułam, jak robi mi się gorąco.
CZYTASZ
Amor en Barcelona | Pablo Gavi
FanfictionRosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła - cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w kawiarni w centrum Barcelony. Coś, czego dziewczyna nigdy nie powinna zobaczyć, rujnuje wszystkie je...