Rozdział 9

977 51 53
                                    

- Słyszysz mnie? Nie wiem, co u ciebie, ale moja sekretarka umówi nas na spotkanie. Mam czas dziś o czwartej, raczej ci pasuje. Prześlę ci szczegóły w wiadomości.

Diego się rozłączył.

Osunęłam się o ścianę, czując, jak opuszczają mnie wszelkie emocje. Znowu to robi. Znowu przejmuje kontrolę nad moim życiem. Zadzwonił w środku nocy i zmienił mi wszystkie plany. Ale przecież miał do tego prawo, w końcu był biznesmenem, którego firma podbijała rynek gospodarczy.

Zaczęłam się trząść od płaczu. Nigdy jeszcze nie czułam się aż tak bezradna. Słyszałam głos bruneta, jednak nie rozróżniałam jego słów. Spróbowałam wydusić z siebie prośbę, aby sprowadził Isę. Ona będzie wiedziała, co się stało.

Czułam się coraz gorzej. Miałam wrażenie, jakby zaraz miało mi serce eksplodować. Cała się spociłam. Ręce mi się trzęsły, a ja miałam problem z oddychaniem. Mój mózg odtwarzał scenę z imprezy w kółko. I w kółko i w kółko i w kółko.

Chłopak chyba sam zrozumiał, bo wbiegł do środka, a po chwili wrócił z moją najlepszą przyjaciółką.

- O mój boże, Rosa. Co się dzieje? – zapytała zszokowana.

Nie umiałam wydusić z siebie słowa.

Brunet opowiedział jej o mojej rozmowie przez telefon, a do niej wszystko dotarło.

- Gavi, obiecuję, że Isa ci to wszystko wyjaśni. Ale nie dzisiaj. Nie w takim stanie. – powiedziała, a chłopak pokiwał głową.

Szybko wyszłyśmy z apartamentu brata, starając się, aby niczego nie zauważył. To w końcu jego urodziny, nie chciałam zepsuć mu zabawy.

***

Całą noc nie zmrużyłam oka. Dochodziła dwunasta, a ja byłam kłębkiem nerwów. Za cztery godziny miałam się z nim spotkać.

- Rosa, nie idź tam. Nie warto. Poczujesz się gorzej, ten zjeb raczył odezwać się po miesiącu! – gorączkowała się Isabel, przerażona moim stanem.

Od kilku godzin byłam pustą skorupą. Sama nie rozumiałam, jak jeden człowiek mógł aż tak wyprowadzić mnie z równowagi. Jednak to nie był byle jaki człowiek. To był Diego. Diego Sanchez. Nigdy nie potrafiłam mu się przeciwstawić.

- Nie mogę. Muszę tam iść. Chcę wiedzieć, co on mi powie. – odpowiedziałam.

- Przysięgam, jeśli coś ci zrobi.. Rosa, wiemy, że on jest zdolny do różnych rzeczy. – odparła.

Na pewno miała na myśli scenę sprzed trzech miesięcy w jego domu. Pewnie już wtedy trzeba było od niego uciec, ale ja nie potrafiłam.

- Spokojnie. Poradzę sobie. – z trudem się uśmiechnęłam.

***

Zdecydowanie nie byłam przygotowana. Ręce mi się trzęsły, kiedy szłam do kawiarni wyznaczonej przez Diego. Bałam się. Okropnie się bałam, ale chciałam wiedzieć, co ma do powiedzenia. Droga się dłużyła, a ja rozmyślałam nad przeróżnymi scenariuszami.

Kiedy dotarłam na miejsce, mężczyzny jeszcze nie było. Spodziewałam się tego. Zawsze się spóźniał. Sprawiał, że to ja czekałam na niego jak kretynka, w tych ekskluzywnych restauracjach, w których czułam się jak intruz.

Raz ja się spóźniłam. Nie dlatego, że chciałam. Isa trafiła do szpitala, bo zemdlała. Musiałam z nią być, a kiedy dotarłam do Diego, godzinę po czasie, powiedział, że nie jestem warta jego czasu i wyszedł.

Amor en Barcelona | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz