Spóźniona

1.1K 93 2
                                    

Poniedziałek-jeden z najbardziej znienawidzonych przeze mnie dni.
Jednak dzisiaj miałam wyjątkowo dobrą noc. Spojrzałam na zegarek : 8:02. Wyskoczyłam tak szybko, że omal nie spadłam z łóżka.
- zaspałam ! - krzyknęłam próbując wymyśleć, dlaczego budzik mi nie zadzwonił. Lekcja zaczęła się dwie minuty temu. Mogę jeszcze zdążyć na 8:50 ale wtedy musiałabym przynieść usprawiedliwienie, czy coś takiego."Dlaczego akurat dzisiaj" - pomyslałam. Tata był w pracy, mama i Kayla pojechały po pasze dla koni, a Tom i tak nie mógł by mnie usprawiedliwić. Są jeszcze stajenni, chociaż Ben ma dzisiaj wolne, a Carl mnie chyba nie lubi. I tak nie miałam innego wyjścia, więc ubrałam się i pobiegłam najpierw do pierwszej stajni, a potem do drugiej. Zastałam go przy boksie Pralinki, kiedy wywoził brudną ściółkę.
- cześć, zaspałam do szkoły. Bardzo proszę mógłbyś mi tutaj podpisać ? - grzecznie spytałam.
- A może by tak najpierw : "jak mija ci dzień", albo "co tam u ciebie" ? - niestety nasi stajenni zawsze lubili żartować, nawet w najmniej odpowiednim momencie. - no dobra, tylko jutro jeszcze przed szkołą idziesz do pierwszej stajni i ścielisz cztery ostatnie boksy.
- ok, niech ci bedzie - jeden mały podpisik za odwalanie roboty ? Juz wolałam sie zgodzić, niż mieć wpisane wagary i dostać karę na jazdę konną. - dzięki - powiedziałam, po czym popędziłam na przystanek.
Wsiadłam do autobusu i przed szkołą byłam już o 8:47.
Na szczęście w tym roku pazdziernik był dość ciepły, wiec nie musiałam iść do szatni. Klasa z historii była zaraz przy wejściu do szkoły. Na lekcji pisaliśmy sprawdzian, do którego oczywiście się nie przygotowałam. Po lekcji Mary i Sara - moje przyjaciółki pytały, dlaczego mnie nie było na pierwszej lekcji. Pózniej zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali komputerowej. Pani musiała gdzieś wyjsć i powiedziała, że możemy sobie coś włączyć jeśli chcemy. Usiadłam na swoim miejscu miedzy Sarą, a Mary i włączyłam monitor. Kiedy schyliłam się pod biurko, zdziwiłam się że komputer był już włączony.
Kiedy spojrzałam na ekran, zobaczyłam na tym komputerze jest otwarta strona z końmi na sprzedaż.
Sara spojrzała na mój komputer i wskazała na pięknego, kasztanowatego ogiera o imieniu Karmel. Kliknęłam, żeby zobaczyć więcej informacji.
Sara patrzyła cały czas zaciekawiona tym koniem i czytała. Po chwili Mary też się odwróciła.
- jeszcze nie widziałam takiego ładnego konia - powiedziała Sara. Ona też się interesowała końmi, chociaż nigdy nie odważyła się wsiąść.
- i nie jest drogi - dodała Mary.
Miała rację. Kosztował tylko 1500$. To bardzo mało jak na konia czystej krwi arabskiej.
- czy wy sugerujecie, żebym kupiła trzydziestego szóstego konia, którego moja mama i tak prędzej, czy później sprzeda ? - zapytałam, uważając że i tak jest już dość pracy z tymi trzydziestoma pięcioma końmi, które mamy,
- nikt nic takiego nie powiedział. Uważamy tylko, że to jest bardzo dobra okazja, w końcu od przedszkola marzyłaś o koniu czystej krwi arabskiej, pamiętasz ? - Niedowiary, że Mary jeszcze o tym pamięta. Kiedy chodziłyśmy do przedszkola przez cały czas tylko mówiłam o tym, że jak będę starsza, to kupię sobie "brązowego arabka".
- zastanowię się nad tym, mam trochę oszczędności. Tylko gorzej będzie z przekonaniem rodziców. - powiedziałam akurat wtedy, kiedy pani weszła do klasy. Zmniejszylam stronę i po lekcji zapisałam ją jeszcze w telefonie. Reszta dnia minęła normalnie. Pisaliśmy dwie kartkówki, na przerwach gadałam z Sarą i Mary o tym, kto mógł przed naszymi lekcjami wejść na tą stronę. W mojej szkole było bardzo mało osób, które nie mają nic przeciwko koniom. A z osób jeżdżących jestem jedyna. Okazało się, że nasza klasa miała tam pierwszą lekcję, więc albo ktoś wszedł przed lekcjami, albo to była pani. Pożegnałam się z przyciaciolkami i poszłam na autobus. Kiedy weszłam do domu była trzecia. Wszyscy już jedli obiad, więc się dołączyłam. Kiedy tak siedzielismy całą rodziną przy stole, uznałam, że to dobra okazja żeby im powiedzieć o tym ogierze. Jednak się niezdecydowałam i kiedy tylko zjadłam, odeszłam od stołu i poszłam do pokoju włączyć komputer.
- nie idziesz do koni ? - spytał tata, kiedy podchodziłam do schodów.
- dzisiaj muszę zrobić coś ważnego, pójdę jutro - odpowiedziałam i szybko weszłam na górę, żeby uniknąć jakich kolwiek pytań.
"To jest szalony pomysł" - pomyslałam sobie. W końcu chyba miałam rację. Bo jak inaczej mozna by było nazwać plan zakupu konia bez wiedzy rodziców. Wzięłam kartkę i narysowałam mapę obydwóch stajni. Jeśli szesnastolatka ma namówić rodziców na trzydziestego szóstego konia, musi zrobic to porządnie.
- najpierw stajnia przy domu - myślałam na głos. Było tam 20 boksów, a każdy był zajęty. - ten boks - powiedziałam wskazując boks Stokrotki. Była to dwuletnia, gniada klacz rasy angielskiej, którą kupiła kobieta mieszkająca niedaleko nas. Chciała, żeby jej dziesięcioletnia klacz miała towarzystwo. Stokrotka ma za dwa dni jechać do nowych właścicieli, więc jej boks będzie wolny.
Pierwszy problem miałam z głowy.
Następny to pieniądze. Podeszłam do mojej sekretnej szafki w rogu pokoju i wyciągnęłam cztery portfele i dwie skarbonki. Przeliczyłam gotówkę i próbowałam sobie przypomnieć ile miałam jeszcze na koncie. Kiedy wszystko do siebie dodałam, okazało się, że miałam dokładnie 1541$. Weszłam jeszcze na stronę, gdzie znalazłam to ogłoszenie. Chciałam dokładnie przeczytać wszystkie informacje i nie podejmować pochopnych decyzji. Ten ogier był naprawdę piękny i miałam wrażenie, jakby z każdą sekundą przybierał na urodzie. Na zdjęciu pokazany był kasztan ze spokojnymi, błyszczącymi oczami i dwukolorowym ogonem. Było w nim tyle spokoju i radości. Zjechałam na sam dół strony i przeczytałam, że jest ujeżdżony i ma 6 lat. Pieniądze i boks już załatwione. Teraz zostało już tylko przekonać rodziców.

KarmelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz