~°33°~

44 6 0
                                    


Powoli otwierałam zaspane oczy, pierwszym co ujrzałam była śpiąca twarz Serenity. Tak jak podejrzewałam wszystko na razie szło zgodnie z planem. Zegarek na mojej ręce wskazywał około godziny trzeciej. Początkowo nie wierzyłam w ten zamysł kiedy przed wieczornym przyjściem na dach wypiłam całą butelkę wody, a dodatkowo do kolacji zjadłam słone krakersy. Zależało mi na tym by wypełnić pęcherz, dzięki temu bez alarmów czy budzików mogłam obudzić się w nocy. W mojej głowie miało to więcej sensu niż jeżeli o tym mówię jednak jak widać podziałało. Przekręciłam się na drugi bok robiąc to powoli, cicho i delikatnie by nie obudzić dziewczyny. Złapałam w dwa palce koniec jej rękawa i uniosłam rękę w górę zdejmując ją z mojego boku. Przeturlałam się bliżej krawędzi opuszczając jej przedramię na kanapę. Udało mi się wykaraskać z jej objęć. W życiu nie pomyślałabym, że tak cicho mogę się zachowywać. Zeszłam z krzesła chwytająca bluzę, którą wcześniej mi pożyczyła. Widziałam przez okno jak krzewy i niewielkie drzewa bujają się na wietrze, wraz z ostatnim obrotem upewniłam się czy wciąż śpi i nie zacznie mnie śledzić. Poczłapałam do drzwi po cichu naciskając klamkę i w końcu dotarłam na dwór. Było cholernie zimno przez co na moich nogach zrobiła się gęsia skórka. Mój plan nie był trudny zakładał dostanie się do szkoły, pójście do biblioteki i liczenie, że uda mi się samej otworzyć przejście do pokoiku. Zarzuciłam na siebie bluzę i ubrałam buty dopiero za drzwiami nie było słychać moich kroków w środku. Gdzieś w oddali zobaczyłam tylko grupkę osób ale nie byli to ci, którzy nie mogli zobaczyć jak wymykam się. Nigdy na 100% plac nie będzie wolny, zawsze znajdzie się ktoś kto tak jak ja nie będzie spał. Ruszyłam żwawym krokiem do głównego gmachu. O tej godzinie każdy dźwięk wydawało się głośniejszy na tyle by ktoś mógł usłyszeć mnie z otwartego okna. Otwarcie szkolnych drzwi sprawiło mi dużo trudu nie przez brak siły, a niewyspanie. Wchodząc do szkoły pokierowałam się wpierw do łazienek z oczywistego powodu. Przebudziłam się dopiero kiedy stanęłam przed lustrem i uświadomiłam sobie jak niebezpiecznej akcji się podejmuje. Nie mogę sobie pozwolić na złe wykonanie mikstury. Jednocześnie nie chcę się poddawać. Ta myśl powinna być u mnie na pierwszym miejscu. Wyszłam na korytarz uprzednio patrząc czy na pewno nikt nie idzie. Pokierowałam się pośpiesznie w stronę biblioteki. Prawie dostałam zawału widząc w niej siedzącą przy stole dziewczynę skupioną na książkach i zeszytach. Wyglądała jakby całą noc uczyła się na jakiś ważnym sprawdzian i wciąż nie skończyła tego robić. Nie była nawet zainteresowana tym kto wchodzi lub bardziej prawdopodobne nawet się nie zorientowała. Nie będę jej przeszkadzać ani się przejmować. Była tak zajęta, że nie było opcji by cokolwiek zobaczyła. Przemknęłam bokiem wchodząc po schodach na wyższe piętro. Jedyne co grało mi teraz w głowie była modlitwa bym zobaczyła zwierciadło. Mówili, że nie widzą go ci, którzy nie powinni wiedzieć, a więc skoro mnie go pokazali powinno być zaraz za rogiem.. Jest, całe szczęście. Podeszłam na koniec przedziału między regałami oddychając ciężko. To za chwilę się stanie. Będę wyrabiać własną magię. Stanęłam naprzeciw mojego odbicia, patrzyłam się głęboko we własne oczy i gdy zobaczyłam w nich błysk powiodłam ręką w przód by przejściu na drugą stronę. Później przeniosłam całe ciało i kolejny raz zobaczyłam to niesamowite pomieszczenie pełne różnych dziwnych czasem interesujących rzeczy. Zrobiłam krok w przód dotykając opuszkami palca złotej misy i jej brzegów. Była czysta i bez grama sadzy, a także innych specyfików. Teraz trzeba było znaleźć coś gdzie mógłby być zapisany przepis. Luke mówił, że gromadzi gdzieś informacje więc musi być jakaś księga czy teczka. Niemożliwe, że zapamiętuje jej w głowie. Podeszłam do regału, przeraziłam się trochę widząc jakieś wnętrzności lub dziwne mazie. Pod nimi dostrzegłam świecę, a zaraz obok niej zapałki. Zapaliłam delikatny płomień, który z każdym momentem coraz bardziej rozpalał się bym mogła oświetlić sobie to co znajduje się na regale. Machałam płomieniem z dystansem by w razie czego nic nie podpalić i gdy już miałam się poddać odwróciłam się na pięcie. W drugim końcu pokoiku na samym środku pod ścianą leżała księga na specjalnie zbudowanym stojaku. Brawo Hes ty inteligencie. Podeszłam do niej stawiając świece na podpórce nad księgą. Przyjechałam po niej palcami czując to samo napięcie jak na misie. Była to zapewne magia, w naczyniu były pozostałości, a na księdze taka, która miała ochronić ją przed takim jak ja. Złapałam za jej brzegi starając się otworzyć jednak ani drgnęła. Może czasem nie ogarniałam i byłam mało spostrzegawcza ale niekiedy udało mi się wydedukować pewne rzeczy. Na przykład takie jak właściwości złotej monety, którą nosiłam przy sobie cały czas. Początkowo myślałam, że to zwykłe przepadli kiedy na przykład zaklęcie prawdę nie działało na mnie, zamykające się drzwi do katakumb spotkaniowych Domu Dryad czy nawet zwykły niedziałający na mnie alarm. Wciąż nie wiedziałam dlaczego w moich rękach znalazł się magicznie naładowany cent. W tym momencie jednak było to nieważne skoro miałam go przy sobie mogłam zrobić więcej rzeczy niż mogłoby się spodziewać. Wyjęłam go ze stanika, było to dziwne jednak praktyczne. Na dłuższą metę musiałam znaleźć inne zastosowanie. Kiedyś myślałam, że tak cenne znalezisko będę kiedyś mogła sprzedać gdy wyrzucą mnie z domu lub stracę cały dochód życiowy. Na obecną chwilę musiałam wymyślić coś żeby łatwiej mi było ją nosić tak by jej nie zgubić bo w każdej chwili mogła mi wylecieć z obecnego miejsca. Pokręciłam ją w palcach powoli przesuwając do krańca kartek. Jak na zawołanie księga otworzyła się przede mną bez jakiejkolwiek mojej ingerencji. Położyłam centa zaraz przy świecy by wciąż pilnowała tego by nie zatrzasnęła się na moich palcach. Kartkowałam ją po kolei, czytając przelotnie każdą ze stron. Oprócz ręcznie spisywanych zaklęć czy czarów były dopiski i wskazówki, o których mówił Luke. Ważne było dla mnie by znaleźć ten sam tytuł co na fiolce. W momencie zatrzymało mnie słowo, a dokładnie imiona między stronami. Na zwyczajnej żółtej kartce samoprzylepnej było napisane ,,Hesperia ✓, Gia ×” przyklejonej do strony z zaklęciem prawdy. Odetchnęłam z ulgą, zapewne chodziło w notce o to, że ja dostanę swój przedmiot, a Gianne kategorycznie odrzucił. Zostawiłam to w spokoju i przeszłam do szukania odpowiedniej storny. Dopiero przy prawie połowie zatrzymałam się ze szczęściem w oczach kiedy pojawił się piękny i tak wyczekiwany przeze mnie nagłówek ,,Eliksir Przenikania”, a zaraz po nim podpis ,,sprawdzony”. Ulga przeszła moje ciało, wszelkie dopiski zawarte na kartce są po coś i nie będę musiała sama ich dobierać.

Złota Elita || DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz