Rozdział 33

15 6 0
                                    

– Poszło ci całkiem nieźle. – stwierdziła Elegia, gdy byli wreszcie sami. Do domu została im jeszcze godzina drogi.

– Tylko tyle?

Uśmiechnęła się, doskonale wiedząc, że już niedługo ich plany się ziszczą. Styr niczego nie podejrzewałał. Chociaż wciąż każde kolejne spotkanie było równie przerażające co to pierwsze. Nawet jeśli jedynie dwie osoby wiedziały, że to ona była odpowiedzialna za śmierć Cyrusa. W końcu jakby nie spojrzeć większość miała mylne przekonanie o jej umiejętnościach. Myśleli, że tak jak on potrafiła torturować. Prawda była ciutkę inna. Jej moc czerpała siłę z jej bólu. A tego miała nieskończenie wiele. Do tego stopnia, że musiała często ją używać. Gdy tego nie mogła zrobić, wtedy pomagał jej Grasp.

– W porządku poszło ci niesamowicie. Lepiej?

Zaśmiała się, gdy ten nie musiał nic mówić. Przymknęła zmęczona oczy, wciąż łudziła się, że kiedyś będzie mogła bez problemu odpocząć. Od lat nie potrafiła tego zrobić. Jej mózg co rusz pokazywał jej obrazy z tamtego dnia. Nie wiedziała, już co było gorsze. Widok martwych ciał, czy ojciec. A właściwe jego spojrzenie pełne dumy.

Całe życie o tym marzyła. Tylko tego chciała. Kiedy wreszcie je otrzymała, nie czuła się lepiej. Przeciwnie czuła do siebie obrzydzenie. Nic tak bardzo, ją nie męczyło. Mogła mieć na koncie długą listę wypełnioną doprowadzeniem ludzi do krawędzi wytrzymałości, czy po prostu zabójstwa. Chociaż większość była przypadkiem. Po prostu sprawiła, że ktoś nie mógł się poruszyć, co kosztowało ich największą cenę. Ni mniej nie mogła się doczekać, aż będzie mogła dopełnić swojej zemsty.

– Już niedługo.

Spojrzała na swojego towarzysza. Ufała mu całą sobą. Wykonywała każde jego polecenie, bez zająknięcia. W zamian pomagał jej osiągnąć spokój. Przespać większą część nocy, bez koszmarów. Mimo upływających lat jedno się nie zmieniło. Złożona obietnica, spełnienia ich wzajemnych celów, była dla nich priorytetem.

– Powinniśmy się jej pozbyć. – postanowiła po raz kolejny poruszyć tę kwestię. – Już całkiem oszalała.

– W porządku.

Nie tego się spodziewała. Była jednak zadowolona. Szeroko się uśmiechnęła na samą myśl. Nie lubiła jej od czasów akademii. Nawet jeśli nigdy więcej nie odważyła się podnieść na nią ręki, jej spojrzenie świadczyło o coraz mniejszej ilości normalności. Jeśli tak można ująć to, co wyprawiała. Cudem było to, że Styr nie kazał się jej pozbyć. Już kilkukrotnie o mały włos nie dała się złapać. Co było niedopuszczalne. Zwłaszcza że sama prowokowała sytuację, do takiego obrotu. Już parę osób przez nią wylądowało w rękach bohaterów. Być może nie została ukarana, ze względu na swojego ojca. Rior nie chciał, żeby tak się stało. Tym bardziej po tym, co zrobiła Nemezje. Wciąż nikt nie ma pojęcia, gdzie się znajdowała. Choć Elegia nie wiedziała gdzie była, podejrzewała z kim, tam się znajdowała. Wciąż pamiętała, jak bardzo była wściekła na Morphi.

– Jutro się tym zajmiesz.

– Oczywiście.

Opuściła samochód. Ledwo przekroczyli próg salonu, gdy zaczęli się całować. Jedne i drugie było spragnione dotyku. Przez te parę dni musieli być w pełni skupieni na planie. Wciąż ojciec nie zdradził Graspowi kluczowej części swojego pomysłu. Mianowicie sposobu na pozbycie się bohaterów. Trzeba przyznać, że ambitny cel. Asp chętnej go przejmie po jego zgonie.

Zrzucili ubrania w sypialni. Cały czas nie przestając się dotykać. Badać każdą nierówność na ciele, chociaż już znali je na pamięć. Elegii jednak nigdy się to nie znudzi. W końcu jako jedyny sprawił, że poczuła się silna. Wciąż tak było. Zwłaszcza że również jako jedyny nie bał się jej dotknąć. Każdy się jej bał. W niektórych przypadkach w takim samym stopniu co jego. Tworzyli parę złoczyńców, którzy osobno byli niebezpieczni. Razem zaś budzili obawę u każdego bohatera.

VILLAINS (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz