Rozdział 31. Kłopoty, problemy i inne afery

107 16 43
                                    

Pov Ferran

- Powinieneś powiedzieć mu prawdę - oznajmiłem chodząc nerwowo po salonie, podczas gdy Pedro leżał na kanapie.

- Pojebało cię? - popatrzył na mnie, jak na kosmitę.

- Był u mnie kilka dni temu. Stary kurwa, obiecałem, że ci pomogę, ale to już poszło za daleko. Nie widzisz tego? Ma dość, że go unikasz. Obwiniał mnie o wszystko! Przez ciebie już od samego początku ma złe zdanie na mój temat! - zacząłem gestykulować rękami z pretensjami.

- No nie wiem - zawahał się - a co ci mówił?

- Myśli, że go nienawidzisz i nie chcesz mieć z nim wspólnego, albo że mu ciebie odebrałem. Obydwoje wiemy, jaka jest prawda. On też powinien ją poznać - usiadłem obok.

- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. To też dla mnie ciężkie. Szczególnie po tylu latach - westchnął.

Nasze rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

- Jak to Pablo, to chyba wyskoczę przez okno - Pedri od razu spanikował.

- Jesteśmy na drugim piętrze, to może nic by ci nie było - stwierdziłem i poszedłem otworzyć - Eric?

- Nie kurwa Słowacki. Co taki zdziwiony? Widzieliśmy się dosłownie ze dwa razy od twojego przyjazdu. Mam dzisiaj wolne, to pomyślałem, że przyjdę - odparł wchodząc do środka - oj chyba jednak przeszkadzam.

- Nie, spokojnie. Nie przeszkadzasz. Poznajcie się. To jest Pedro, kolega z pracy, którą mi załatwił. A to Eric, mój przyjaciel - przedstawiłem ich sobie.

- To ja już może pójdę - Gonzalez wstał z miejsca.

- O nie nie mój drogi. Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy - popchnąłem go na oparcie kanapy - jak mu kurwa nie powiesz do jutra, to ja to zrobię. Ty to wymyśliłeś i ty to wyjaśnisz. On lata za tobą jak popierdolony i byłby zdolny zakopać mnie żywcem, jakbym ci cokolwiek zrobił, a ty się boisz wyznać mu miłość? Serio?

- Nigdy nie byłem w nikim zakochany, a na pewno nie w chłopaku, który w dodatku jest moim przyjacielem! - odparł - zrozum mnie.

- Rozumiem cię i to doskonale, dlatego nie wiem, czemu wciąż nie rzuciłeś mu się na szyję z przeprosinami - zapewniłem.

- Nie wiem o co chodzi, ale mogę ci dać radę - do naszej konwersacji dołączył Garcia - idź powiedz temu chłopakowi, co do niego czujesz. Jak też cię kocha, to zajebiście. Jak nie kocha, to trudno. Nie można mieć wszystkiego. To od ciebie zależy, co z tym zrobisz. Jak wyjdzie druga opcja, to albo zaakceptujesz swój los i jak się uda, to będziecie się dalej przyjaźnić. Albo jeżeli jesteś impulsywny, to wkurwisz się na wszystko dookoła, a on wyrzuci cię z domu i już nigdy go nie zobaczysz.

- No właśnie. Zachowaj spokój. Co ma być, to będzie - wzruszyłem ramionami - przemyśl sobie to i jak jutro dowiem się, że u niego nie byłeś, to sam mu powiem.

- Boże ale uparty jesteś - westchnął idąc do wyjścia.

- Nie Boże, tylko Ferran - dodałem na sam koniec - mam już dość tego całego chorego układu. Mówisz mu i to jeszcze dzisiaj.

- Powiem, powiem - odpowiedział od niechcenia.

- Pedro! - podniosłem głos słysząc jego lekceważący ton.

- Powiem mu. Obiecuję - powiedział już nieco bardziej przekonująco.

- No ja myślę - zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do Erica - chodź. Nie będziemy tu tak stać - zaprowadziłem go do pokoju, który był na samym końcu małego korytarza.

Co, gdyby nie piłka? || FC BarcelonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz