Rozdział 45. Romantyczne zakończenie

183 18 173
                                    

Pov Pau

Za tydzień kończą się wakacje. Coraz szybciej zapada zmrok i wieczorami robi się chłodno. Mam jeszcze tydzień, żeby wyznać miłość Hectorowi, bo nie chcę, aby przyczynił się do tego Arda lub co gorsze Ferran. Po mojej rozmowie z Turkiem, nie rozmawiałem z Fortem. W zasadzie minęło od niej pięć dni, ale zwykle w tym czasie Hec już o siódmej rano robił mi pobudkę i wymyślał plan całego dnia albo wysyłał milion wiadomości oraz filmików z kotami w strojach dinozaurów czy truskawek. Tym razem to ja do niego napisałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Nawet nie wyświetlił. Z tego co zauważyłem, jego social media były nieaktywne. Przeważnie wrzucał coś na relację. Teraz jednak było pusto. Zaniepokojony jego zbyt spokojnym zachowaniem postanowiłem go odwiedzić.

Była jakaś szesnasta, gdy wyszedłem z domu. Zrobiłbym to szybciej, ale mama kazała mi umyć okna. Kiedy myłem już trzecie, przypadkowo wylałem cały płyn, a butelka po nim poleciała w krzaki sąsiada. Dostałem opierdol, po czym kazała mi się już nie zbliżać do czegokolwiek.

Hector jak zawsze miał otwarte drzwi wejściowe. Czy ci ludzie nie znają takiej rzeczy, jak klucze oraz zamek? I że można tym sprawić, że drzwi się zamkną i nikt nieproszony nie wejdzie do środka? Tak czy inaczej ruszyłem do jego pokoju. Będąc przy wejściu usłyszałem z jego pokoju muzykę, której bym się po nim nie spodziewał.

- And I know we weren't perfect, but I've never felt this way for no one, and I just can't imagine how you could be so okay now that I'm gone - tę piosenkę poznałbym wszędzie.

- Czyli taki wielki fan metalu słucha Olivii Rodrigo? No to nieźle - zaśmiałem się siadając na łóżku, na którym leżał.

- A ty skąd to znasz? - na jego twarzy wymalowało się zdziwienie, tylko nie wiem czy moją wizytą, czy tym, że znam wymienioną piosenkarkę.

- Nie tyle nocy do tego przepłakałem - machnąłem ręką - co się nie odzywasz od prawie tygodnia? Myślałem, że jakiś arab Cię porwał i wywiózł do Pakistanu.

- Potrzebowałem chwili przerwy - westchnął - czasami każdemu ona dobrze zrobi.

- Mogłeś chociaż powiedzieć ej słuchaj przechodzę kryzys wieku średniego i spokojnie nikt mnie nie uprowadził i nie będę Cię nawiedzał z samego rana, odezwę się później - stwierdziłem.

- Najwidoczniej na to nie wpadłem - odparł, a w tym samym czasie dołączyła do nas Belita, która do tej pory spała na stercie leżących na podłodze ubrań.

- Widzę, że coś jest na rzeczy. Może i prawie nie zdałem z matmy, ale umiem zauważyć, kiedy zachowujesz się nie podobnie do siebie - położyłem się plecach, tak samo jak on.

- Po prostu musiałem odpocząć. Zacząłem znowu myśleć o swojej rodzinie, ale jedynie przywróciłem do siebie traumy z dzieciństwa. I nie pytaj o te butelki. Chciałem jakoś o tym zapomnieć - podniósł się do siadu zerkając na butelki po piwach, które były porozrzucane po biurku.

- A coś poza tym? - czułem, że to nie wszystko, co ma mi do powiedzenia. Wiedziałem, że nie tylko problemy rodzinne wpłynęły na jego aktualny nastrój.

- W czwartek byłem u Ciebie. Nie napotkałem się na Twoich rodziców w domu, więc poszedłem od razu do Twojego pokoju. Ale przez uchylone drzwi zobaczyłem, że nie jesteś sam. Nie chciałem Wam przeszkadzać, więc wolałem nie wchodzić, jednak podsłuchałem kawałek rozmowy - zaczął.

- Rozmowy? Ale jaki kawałek? Której rozmowy? - mój głos się załamał wiedząc, że po jakimś czasie temat zszedł na moje uczucia do właśnie tego osobnika siedzącego pół metra ode mnie.

Co, gdyby nie piłka? || FC BarcelonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz