Rozdział 4

659 55 6
                                    

Zobaczyłem piękną ,wysoką , zgrabną brunetkę o jasnej cerze i wysokiego chłopaka. Prawdopodobnie byli w moim wieku. Nagle na mnie spojrzeli... Za późno nie ma się jak wycofać.
Podszedłem do nich.
-Ty jesteś Akira?- zapytał chłopak z uśmiechem
-T-tak. A wy kim jesteście? - zapytałem nie pewni. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać po nich.
-Ja jestem Lili- odparła dziewczyna pokazując mi swoje śnieżno białe zęby
-Ja jestem Sam -chłopak podał mi dłoń. Uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Właściwie to po co kazaliście mi tu przyjść ?
-Wiemy że widzisz te "stwory" . Chcemy Ci pomóc sobie z tym radzić. To wszystko może zacząć
wymykać się spod kontroli. Możesz oszaleć. Obserwowaliśmy Cię przez jakiś czas wiemy ze otoczenie się nad tobą znęca dlatego chcemy Ci pomóc - spojrzałem na nich nie pewnie.
W końcu nie jest normalne to że jacyś ludzie Cię obserwują. Jednak nie chciałem żyć ciągle w strachu
W domu ciągle ktoś na mnie krzyczał w szkole dostawałem pełno pogróżek. Stanowczo miałem tego dość. Jednak bałem się im zaufać oni mogli przecież tylko udawać.
-Można wiedzieć jak chcecie mi pomóc?
-Hmmm.  Najpierw musimy jakoś załagodzić twoją sytuację w szkole i w domu. Potem
nauczymy Cię kontrolować twoje moce.- powiedział chłopak
-Moje moce? Ja nie mam żadnych mocy- odpowiedziałem. Zupełnie nie wiedziałem o co
im chodzi. Cholera jakie moce?
- Jeszcze tego nie odkryłeś ale masz bardzo piękny dar -  powiedziała ze spokojem dziewczyna.
-Słuchaj wiem że możesz nam nie wierzyć ale chociaż spróbuj nas zrozumieć. chcemy Ci pomóc. Ok?
Wiem to jest trudne ale chociaż spróbuj - widziałem w oczach Sam'a że nie jest zły.... Tak mi się
przynajmniej wydawało
- Powiedzmy że wam zaufam - odpowiedziałem. Lili i Sam bardzo się ucieszyli
-Super. W takim razie spotkajmy się jutro. Zabierzemy Cię gdzieś. Tam dowiesz się wielu
rzeczy o swoim darze. Tu masz nasze numery .
-Ok dziękuje....
-Do jutra
-Cześć
-Do zobaczenia Akira - powiedziała Lili. Ona była taka piękna. Kurde o czym ja myślę . Uderzyłem się lekko w twarz.
Poszedłem do klasy tam spotkałem Alex'a  jak zawsze siedział i oglądał coś na telefonie.
Podszedłem do niego .
-Co za pornole przeglądasz ? -zapytałem on nagle schował telefon
-Jakie pornole? Stary nie strasz mnie tak . -powiedział Alex był jakiś dziwny
-Hmmm? Coś się stało widzę to. Gadaj natychmiast
-Nic się nie stało.
Lekcje minęły bardzo szybko. Gdy wracałem do domu z Alex'em  zobaczyłem auto rodziców .
-Czyli jednak już wrócili- powiedziałem do siebie
-Co?
-Nic ,nic- powiedziałem. Nie chciałem go martwić -Dobra ja uciekam. Cześć
-Pa - pomachałem mu na pożegnanie i pobiegłem do domu . Otwarłem drzwi i zobaczyłem
mojego ojca
-O kogo mu tu mamy? Gdzieś był? -zapytał mnie
-W szkole gdzie mogłem być?
-Masz szczęście- chciałem iść do mojego pokoju ale ojciec złapał mnie za kaptur bluzy
-Gdzie? Mam nadzieję że nic nie wypaplałeś -ojciec mną szarpał
-Nic nie powiedziałem.  Zostaw mnie  - wyrwałem mu się
-Nie pozwalaj sobie -ojciec uderzył mnie w brzuch ześlizgnąłem się na podłogę świat zaczął mi wirować . Znowu.... Gdy ojciec już skończył ledwo widziałem na oczy
-Masz za swoje -powiedział i mnie tak zostawił. Czołgałem się do swojego pokoju nie byłem w stanie
iść . Gdy tam dotarłem wdrapałem się na łóżko. Z szuflady wyjąłem żyletkę. Miałem już
zacząć jednak za bardzo kręciło mi się w głowie i zasnąłem......


Koniec rozdziału 4. Przepraszaaaaaaaaaaaaaaaaaam. Nie  było mnie tu tak długo ale to dlatego że...
Że jestem meeega leniwa i nie chciało  mi się ruszyć tyłka i napisać rozdziału ,potem nie miałam weny.  Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodoba .
Widzimy się w kolejnym ^^

Żyję Cicho KrwawiącWhere stories live. Discover now