XLIII

1.5K 54 17
                                    

Wróciliśmy wspólnie do naszego domku. Było już dość późno i okropnie chciało mi się spać. Wzięłam szybki prysznic, a następnie położyłam się na łóżku w pokoju Olivera. Patrzyłam przez olbrzymie okno na ocean. Rozmyślałam o moim życiu. Bardzo często to robiłam chociaż wiem, że nie powinnam. Powinnam zostawić to za sobą i cieszyć się tym co mam, jednak nie mogłam. Przeszłość ciągle mi o sobie przypominała. Dopiero teraz zaczęłam myśleć o słowach mojego brata. Nasze rodzeństwo chce się spotkać. Poczułam, że ktoś położył się obok mnie. Odwróciłam się i spojrzałam na bruneta. Na moje usta od razu wszedł uśmiech.

- Zmęczona? - zapytał na co ja pokiwałam głową. Oczy zamykały mi się same. Oliver jedynie uśmiechnął się, a następnie cmoknął delikatnie w czoło. Przytuliłam się do niego i próbowałam zasnąć. Życie w końcu pozwoliło mi być szczęśliwą. W końcu zasypiałam bez żadnych zmartwień, bez smutku i stresu. Oby trwało to jak najdłużej. Następnego dnia spaliśmy dość długo. Okropnie nie chciało mi się wstać, chłopakowi obok również więc długo po prostu razem leżeliśmy. Ostatecznie wstaliśmy.

- No w końcu - usłyszałam gdy tylko weszliśmy na taras. Spojrzałam na Davida, który szeroko uśmiał się w naszą stronę. - Zostały nam tutaj tylko dwa dni, a wy marnujecie czas na spanie.

Dwa pozostałe dni spędziliśmy wszyscy razem. Wypoczęłam na tych wakacjach.

Gdy po dość męczącej podróży wróciłam razem z bratem do domu jedyne o czym marzyłam to spanie. Evie została u Davida co w sumie było zrozumiałe. Nawet nie rozpakowałam rzeczy. Wzięłam jedynie bardzo szybki prysznic, a następnie położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam. Następnego ranka wstałam późno a i tak czułam się niewyspana. Zeszłam na dół gdzie był Matty. Robił dla nas śniadanie.

- Wstałaś już - stwierdził gdy tylko mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się lekko podchodząc do niego.

- Kiedy są kolejne wyścigi? - zapytałam bo naszła mnie ochota na szybkie jeżdżenie samochodem.

- Wyścigi są praktycznie co tydzień, a takie bardziej ważne są ustalane - odpowiedział podając jedzenie do stołu. Usiadła - A co zabrakło ci adrenaliny?

- Być może - odpowiedziałam wzruszając ramionami. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Matty poszedł otworzyć. Wrócił razem z rudowłosą dziewczyną. Byłam nieco zaskoczona bo wiem, że mieli jakieś plany z Davidem na ten dzień.

- Przyszłam po swoje rzeczy - oznajmiła, a ja zaskoczona spojrzałam na nią. Moja pierwsza myśl była taka, że chce nocować u Davida. Jednak ona nie była uśmiechnięta, a bardziej znudzona.

- Rozumiem, że przenosisz się do Davida co - powiedział Matty, który zapewne jak ja pomyślał o jednym.

- Wyjeżdżam.

Zaskoczona jeszcze bardziej patrzyłam na nią. Jak to wyjeżdża? Przecież miała zostać na całe wakacje. Mój kontakt z nią na Malediwach nieco zmalał ale nie sądziłam żeby to była przyczyna jej wyjazdu.

- Czemu? - zapytałam

- Już mnie tak okropnie irytuje ten David - powiedziała siadając obok nas przy stole. Wymieniłam się spojrzeniem z Mattym, bo chyba obaj nie mieliśmy pojęcia o co chodzi. Evie była wyraźnie zła.

- Przecież jesteście parą - stwierdził Matty.

- No właśnie - rzuciła dość wściekłe, a jej humor z sekundy na sekund się pogarszał

- Chyba nie rozumiem - powiedziałam

- Wy chyba nie myśleliście, że to na poważnie? - zapytała ale żadne z nas się nie odezwało. - Miał mi tylko umilić czas na tych wakacjach. Malediwy się skończyły więc już go nie potrzebuje. A ten się tak wkręcił, że planuje nam już przyszłość.

Nie mogłam pojąć tego co mówi. Przecież wyglądało to tak prawdziwie. A ona go tylko wykorzystała.

Suka

- Dlatego wracam do domu - powiedziała bez niczego i wstała. Nie mogłam się otrząsnąć po jej słowach.

- Jeźdźmy tam - powiedział Matty, a ja bez zbędnego gadania wstałam od stołu i wyszłam. Po dosłownie trzech minutach byliśmy pod domem blondyna. Drzwi jak zwykle były otwarte więc weszliśmy do środka. Panowała tutaj cisza co było niewiarygodnie niepodobne. Zawsze albo gra tu muzyka albo telewizor jest włączony. Rozejrzaliśmy się. Zauważyłam chłopaka na kanapie na tarasie. Od razu do niego podeszłam. Leżał z zamkniętymi oczami trzymając w dłoni piwo. Usiadłam obok. Blondyn jedynie na mnie spojrzał. Nigdy w życiu nie widziałam tyle smutku w jego oczach.

- Jak chcesz zapytać jak się czuję to czuję się beznadziejnie - powiedział chłopak w pewnym momencie.

- Nawet nie wiem co powinnam powiedzieć - odparłam. Nigdy nie sądziłam, że Evie tak go potraktuje. Miałyśmy super kontakt, naprawdę dobrze spędzało mi się z nią czas i nie sądziłam że jest aż tak okropną osobą.

- Ja chyba nie mam szczęścia do miłości - odparł David siadając. Spojrzał na mnie. - Naprawdę się cieszyłem, że poznałem kogoś takiego, planowałem nam życie. Byłem w stanie latać do Chicago parę razy w tygodniu. A ona mnie wyśmiała, zwyzywała i odeszła.

- No i lepiej - powiedziałam. - Nie była to dziewczyna dla ciebie. Masz zbyt duże serce jak dla kogoś kto uważa siebie za pępek świata.

- Ale czułem się z nią dobrze - oznajmił odkładając już pustą butelkę na ziemię. Był okropnie smutny, a to łamało mi serce. Zbliżyłam się i po prostu go przytuliłam chcąc dać mu tyle wsparcia ile potrafiłam. To on zawsze nas wszystkich wspierał i zarażał pozytywizmem i nie zasługiwał na żadne zło.

- Chciałbym być kiedyś w takiej relacji jak ty i Oliver - powiedział w pewnym momencie. Nie odezwałam się. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi. W związku jesteśmy dopiero parę dni więc to raczej nic nadzwyczajnego. - Od samego początku on wybrał ciebie a ty jego i cokolwiek się działo to zawsze byliście dla siebie. Też tak chcę.

- Znajdziesz w końcu miłość swojego życia - rzuciłam - Ona przyjdzie sama, nieoczekiwanie.

Blondyn już więcej się nie odezwał. Doszedł do nas Matty, który miał jakieś przekąski. Dużo ze soba rozmawialiśmy i miałam wrażenie, że humor chłopaka się poprawił. Na wieczór mieliśmy iść do klubu rozerwać się i potańczyć. Szykowałam się w domu. Evie już nie było. Wyjechała bez żadnego pożegnania. Po prostu wyszła z naszego domu, a ja doskonale wiedziałam, że nasz kontakt właśnie się zakończył. Nie spodziewałam się żadnego odzewu od niej, a ja nie miała zamiaru do niej pisać. W końcu zeszłam na dół gdzie czekał na mnie mój brat.

- Gotowa? - zapytał a ja pokiwałam głową. Miał przyjechać po nas Oliver. Chwilę później jego samochód podjechał po nasz dom a my wyszliśmy. Wsiadłam do auta jako pasażer z przodu i szybkim całusem przywitałam się z Oliverem. Dreszcze przeszły mi po plecach, a serce biło szybciej. Dalej nie mogłam przywyknąć do tego. Dojechaliśmy pod klub. Od razu muzyka dostała się do moich uszu, a ja cieszyłam się, że spędzę ten wieczór w ich towarzystwie.

- W końcu jesteście - odparł Simon gdy usiedliśmy wszyscy w loży.

- Na spokojnie, mamy całą noc - stwierdził Matty. Wypiliśmy po jednej kolejce, a następnie poszliśmy na parkiet. Tańczyłam razem z Oliverem. Mało się odzywał ale uznałam, że jest po prostu zmęczony.

- W porządku? - zapytałam jednak, gdy jego ruchy podczas tańca były takie byle jakie.

- Tak - rzucił jedynie, a jego odpowiedź wcale mnie nie usatysfakcjonowała.

- Chodź - powiedziałam i zaczęłam ciągnąć go w stronę łoży.

- Olivia - usłyszałam i nagle przede mną pojawiły się dwie osoby. Chłopak i dziewczyna. Zdziwiona zatrzymałam się i wpatrywałam się w nich. - Olivia Covey?

Pokiwałam mocno zaskoczona głową, a następnie spojrzałam na Olivera, który mocno trzymał mnie za rękę. Byłam tutaj znana przez mojego brata i wyścigi więc stwierdziłam że stąd mnie znają. Wpatrywałam się w nich nie wiedząc co mam zrobić.

- Nie widzisz w nas podobieństwa? - zapytał nieznajomy chłopak. Pokręciłam głową, a moje serce biło coraz szybciej.

- Jesteśmy twoim rodzeństwem - powiedziała dziewczyna szeroko się uśmiechając w moją stronę.

You save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz