Co jakiś czas Gryfon zataczał się i lądował na ścianie, ziemi, a coraz częściej w ramionach Sev'a. Ten z kolei miał wrażenie, że Black specjalnie się tak upił, żeby narobić sobie, jak i Ślizgonowi problemów. Dobrze, że teren był czysty i nigdzie w zasięgu wzroku nie było widać nauczyciela pełniącego wartę lub, co gorsza, Filch'a i pani Norris. Czarnowłosy nie miał pojęcia, dlaczego pomaga Black'owi. Tłumaczył to sobie tym, że nie miał po prostu wyboru. Jednak wciąż w jego głowie dźwięczał zachrypły głos Blacka: Mówił ci ktoś, że ładnie pachniesz? W tamtym momencie Snape czuł się głupio, niezręcznie i nie wiedział, co ma o tym myśleć. Przecież pachnę tak, jak zawsze! O co mu chodziło? Może za bardzo to roztrząsam? Na Merlina, zachowuję się jak jakiś zakochany gówniarz! Pomyślał Severus, wściekły na siebie i na Black'a.
- Rusz się, nie mam wieczności. - warknął chłopak, kiedy Gryfon oparł się o ścianę.
Czyżby nie był w stanie iść dalej? Zastanawiał się Ślizgon. Czarnowłosy prychnął i ominął Syriusza, a przynajmniej taki był jego zamiar. Zamiast tego Black chwycił go za ramię i przyszpilił do kamiennej ściany.
- O-odwal się! - warknął Ślizgon. - Co ty...!
Gryfon uśmiechnął się, a w jego oczach tańczyły jakieś dziwne iskierki... które z pewnością nie podobały się czarnowłosemu. Wiedział, że Black coś kombinuje i nie pomylił się. Łapa położył lewą rękę na biodrze Snape'a, a drugą wciąż przytrzymywał jego obie ręce nad głową. Ślizgon zasyczał, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny rumieniec.
- Puszczaj... mnie! - próbował się uwolnić, ale Syriusz był zdecydowanie od niego silniejszy. I wyższy, co przyznał z cieniem zazdrości.
- Przecież nic złego ci nie zrobię Ślizgonku. - zbliżył usta do jego ucha i szepnął. - Przecież teraz ci dobrze, prawda?
- N-nie! Wcale nie! - zaprotestował Sev i spróbował raz jeszcze uwolnić się od Black'a, ale nic to nie dało. Wręcz przeciwnie – Gryfon jeszcze mocniej go przyszpilał.
Snape czuł na plecach przyjemny chłód bijący od kamiennej ściany, zaś przód jego ciała buzował ciepłem. Być może była to wina rumieńców, widniejących na jego twarzy. Czuł przyjemne ciepło na biodrze... aczkolwiek bał się.
Jednak jego strach nie trwał długo, bo po chwili usłyszał zbliżające się kroki. Odetchnął i warknął do Black'a:
- Ktoś idzie! - jak na komendę Syriusz od niego odskoczył i w tym samym momencie snop światła padł na ich twarze.
Przed nimi stała profesor McGonagall. Świetnie – głowa Gryffindoru. Spojrzała na nich surowo i podejrzliwie.
- A co wy tutaj robicie o tak późnej porze? Już dawno po ciszy nocnej!
No to mamy przerąbane... Pomyślał Snape i widząc, że nie ma co liczyć na Blacka, podjął próbę złagodzenia nauczycielki:
- Black spił się w trupa. - kobieta spojrzała wściekle na Gryfona, który uśmiechnął się krzywo i jej pomachał. - Więc odprowadzam go do dormitorium. Uznałem, że sam tam nie trafi...
- To nadal nie wyjaśnia tego, co TY tutaj robisz. Nie powiesz mi chyba, że natknąłeś się na pana Black'a w pokoju wspólnym Slytherinu. - McGonagall uśmiechnęła się złośliwie, ale po chwili odpuściła, widząc zdenerwowanie na twarzy Snape'a.
- Nieważne. Slytherin traci 5 punktów – Snape'a uniósł ze zdziwienia brwi. – a Gryffindor 10. Ponadto oboje dostajecie szlaban. Proszę jutro się do mnie stawić po śniadaniu, a wtedy wam powiem, jaka będzie wasza kara. A teraz, jeśli nie ma pan nic przeciwko – spojrzała na Syriusza. – odprowadzi pan Black'a do pokoju wspólnego.
- Jasne. - mruknął Snape i ruszył przed siebie, rzucając Syriuszowi nieprzyjemne spojrzenie.
- Nie dosłyszałam, panie Snape. - profesor McGonagall podparła się pod boki i spojrzała na Ślizgona ostro.
- Tak, pani profesor. - powiedział grzecznie Severus, w myślach dodając: To nie moja wina, że jest pani przygłucha.
***
Po 10 minutach byli już na miejscu. Black oparł się nonszalancko o ścianę i spojrzał na Sev'a wesoło.
- Nie spodziewałem się tego po tobie. Byłeś taki odważny. - Black zmrużył powieki i zlustrował Ślizgona od stóp do głów. W tym momencie czarnowłosy poczuł się nagi. Wiedział, że Gryfon próbuje go sprowokować.
- Nie ciesz się jak głupi do sera, zawsze jestem odważny. - prychnął z pogardą czarnowłosy i odwrócił się na pięcie z zamiarem udania się do swojego pokoju wspólnego. Jednak w tym momencie poczuł, jak Black chwyta go za rękę. Snape odwrócił się zrezygnowany i z irytacją rzucił:
- Czego?!
- Dzięki. Wiesz... za odprowadzenie. - Syriusz uśmiechnął się promiennie . To był uśmiech, który sprawiał, że większa część dziewcząt mdlała, kiedy go widziała, a później uskarżała się na to, że Syriusz jest gejem. Natomiast chłopcy... cóż, oni zachowywali się tak jak one. Ale nie Snape. On był bezuczuciowym gnojkiem. No dobra... trzeba przyznać, że w tym momencie poczuł falę ciepła przepływającą przez jego ciało.
Wyrwał rękę i na odchodnym powiedział:
- Zapłacisz za ten szlaban.
- W to nie wątpię. - Syriusz czknął i wgramolił się do pokoju wspólnego Gryffindoru.
CZYTASZ
Wyzwanie
FanfictionSyriusz Black to jeden z najpopularniejszych uczniów Hogwartu. Jest zabawny, towarzyski i zawsze otacza się wianuszkiem koleżanek i kolegów. Dla niego liczy się zabawa i przyjemne spędzanie czasu. Niegrzeczny chłopiec, bo gdy ktoś nadepnie mu na odc...