#8 Zegarek

320 35 3
                                    

Szliśmy tak nie zamieniając słowa. Hmm.. w sumie powinienem raczej stwierdzić, że to ja nie zaaranżowałem rozmowy, bo cała nasza konwersacja zależała tylko od tego, czy zacznę coś opowiadać. Devil mógł co najwyżej pokręcić głową albo wzruszyć ramionami. Taka była z nim rozmowa. Cały czas nie mogłem sobie wyobrazić, jak można dać dziecku na imię Diabeł. Jego rodzice musieli być potworami, albo skrajnymi popaprańcami.

- Wiesz, zawsze myślałem, że to ja mam głupie imię. Co to za imię – Ehan? Ale widzę, że mogłem trafić gorzej - spojrzałem na niego i szybko zacząłem żałować tego, co powiedziałem. Dopiero co wydawało mi się, że szedł już pewniejszy siebie, a teraz znowu spowolnił krok i skrył głowę w ramionach. - Ehh, przepraszam. Nigdy nie potrafiłem na czas ugryźć się w język. - jęknąłem

Znów nastała niezręczna cisza. Zawsze wyznawałem zasadę, że nie ma czegoś takiego jak niezręczna chwila milczenia z przyjacielem. Przyjaciel to taki człowiek, z którym można rozmawiać kilkanaście godzin bez zająknięcia. Z drugiej strony jednak, gdy nastanie taki czas, gdy żadne słowa nie będą wypowiedziane przez dłuższy czas, nikt nie poczuje się nieswojo.Gdy przyjaźniłem się z Viktorem właśnie tak było. Rozmawialiśmy jak nakręceni przez długi, długi czas. Szliśmy ulicami miasta, gdy nagle temat rozmowy na chwilę się kończył i nastawała cisza. Lubiłem tę ciszę. Myślę, że Viktor też. Pokazywała mi jak dobrze się znamy, jakimi ważnymi osobami jesteśmy dla siebie nawzajem. To był taki moment, gdy często zapominałem, że idziemy wciąż razem. Natłok myśli sprawiał, że nie potrzebowałem wówczas rozmowy. Myślałem o życiu, o szkole, o przyszłości, a z drugiej strony wiedziałem, że gdy obrócę głowę, zobaczę znajomą mi, uśmiechniętą twarz i znów będziemy rozmawiać przez długi czas.

Z Devilem było zdecydowanie inaczej. Ja go nie znałem, on nie znał mnie. Dodatkową blokadą uniemożliwiającą nasze poznanie był fakt, że Devil był niemową. Trudno poznać osobę tylko na podstawie jej odpowiedzi – "tak" albo "nie", za pomocą kręcenia głową. Nie miałem specjalnej ochoty na rozmowę z nim, a z drugiej strony jednak cieszyłem się, że nie jestem sam podczas Bożonarodzeniowego poranka.

Z każdą chwilą robiło się nieznacznie cieplej. Była godzina, hmm w sumie nie wiem która. Nie wziąłem ze sobą telefonu, ani żadnego zegarka. Spojrzałem na lewą rękę Devila. Ani śladu zegarka. Tak na wszelki wypadek, aby się upewnić spojrzałem również na jego prawy nadgarstek. Mój Boże, jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałem srebrno-złoty, bogato zdobiony odmierzacz czasu. Był przepiękny, ale o zgrozo, jakim trzeba być idiotą, żeby zakładać zegarek na prawą rękę.

-Czemu nie nosisz zegarka na lewej ręce? - spytałem trochę rozbawiony

Spojrzał na mnie kątem oka. Nie spodobało mi się to spojrzenie. Wyglądał jakby chciał mnie zabić. Na wszelki wypadek szybko się odsunąłem. Podniósł stanowczo głowę, tak że po raz pierwszy przy blasku słońca mogłem dokładnie przyjrzeć się jego całej twarzy. Wyglądał jakby został wyjęty prosto z horroru znajwyższej półki. Taką charakteryzacją nie powstydziłby się żaden światowej sławy artysta pracujący przy filmie Stevena Spielberga. Trupio-czarne, podkrążone oczy z opadającymi na nie powiekami, ciemnoszare wpadające w fiolet płaty ciała na policzku wyglądające, jakby za chwilę miały odpaść i do tego wielkie czerwonoczarne krosty na całej twarzy. Wcześniej wydawało mi się, że tylko jedna strona jego twarzy wygląda tak fatalnie. Teraz podokładniejszym przyjrzeniu się nie mogło być o tym mowy.

Zrobił gwałtowny ruch w moim kierunku. Zacząłem się go bać. Przez myśl mi przeszło, że tylko udawał takiego spokojnego, niepewnego siebie, a tak naprawdę miał jakiś większy cel w tym, żeby tak się wcześniej zachowywać.

Podszedł na tyle blisko, że mogłem policzyć każdy jego włosek tworzący ciemne brwi. Zauważyłem, że były nieregularne. Prawa brew była znacząco dłuższa i grubsza. A nie, moment. Ona nie była grubsza, to było tylko złudzenie. Pod brwią znajdowała się pozioma rana usadowiona idealnie pod łukiem brwiowym chłopaka. Wyglądała jakby ktoś z wielką precyzją nadciął skórę Devil adokładnie w wyznaczonym wcześniej miejscu.

Gdy już zdążyłem się pogodzić z tym, że zaraz coś mi zrobi, stanął i wyprostował się jak paw prezentujący swój kolorowy ogon. Devil jednak zamiast wyciągać kolorowy ogon począł rozpinać guziki mankietu u lewej ręki. Chwilę mocował się z pierwszym szarym zapięciem, a potem już bez trudu odpiął kolejne dwa. Zawinął rękaw tak, aby odsłonić cały nadgarstek, prawie podłokieć. Odwrócił rękę w moim kierunku, abym mógł się jej lepiej przyjrzeć. Blask słońca dokładnie oświetlił wyznaczonemiejsce.

Zwymiotowałem.

Kilka dobrych minut zajęło mi dojście do siebie po tym, cozobaczyłem. W życiu nie widziałem czegoś tak ohydnego. Jego twarz przy tym była piękna. Dłoń Devila była lekko zaczerwieniona z wieloma ciemnymi krostami i nieregularnymi śladami, jakby po ostrzu noża. Z jej widokiem nie miałem problemu, bo już wcześniej widziałem jej stan, gdy rysował ten tajemniczy rysunek, czy choćby w momencie odpinania guzików koszuli. Stan ręki z każdym milimetrem ciała był coraz gorszy. Wielkie zielonoczarne pączki, jakby od pleśni zaczęły zżerać jego skórę, nie miał jej prawie już w ogóle. Gdy lepiej się przyjrzałem zauważyłem, że kość łokciowa była wysunięta poza ciało. Przebijała po prostu skórę Devila w ten sposób, że można byłoby ją spokojnie chwycić i bez problemu wyjąć z ręki. Ledwo się trzymała. Druga z kości – promieniowa - była również widoczna. Na całe szczęście jej ulokowanie było prawidłowe. Otwór, przez który było ją widać był otoczony dziwną czarną śluzą. Nie mogła być to żadna wydzielina z organizmu człowieka. Działała ona jak klej namałe, ciemnoszare kuleczki na powierzchni której rosły długie czarne włosy. Najgorsze było to, że nie były to włosy Devila. To były powstałe przez brud, pleśń i Bóg wie co jeszcze własne włosy tych organizmów. Teraz już doskonale wiedziałem, dlaczego Devil nie nosi zegarka na lewej ręce.

Już nigdy go o nic nie zapytam.

/// Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, dziękuję tym którzy dodali "Narysuj Śmierć" do swojej biblioteczki, dziękuję tym którzy nie robią żadnej z tych rzeczy, lecz wciąż czytają o losach Ethana.

Narysuj Śmierć - Ukończone - DAJĄCE DO MYŚLENIAKde žijí příběhy. Začni objevovat