IX

343 37 8
                                    

Agrr! Witajcie ponownie moi mili! Zapraszam na długo wyczekiwany rodzialik poniżej, ale najpierw kilka słów ode mnie. ;] Więc tak: po 1 postaram się, żeby moje rozdziały nie wyglądały jakby pisał je 10-cio latek :') Po 2 proszę o zwracanie mi uwagi na jakiekolwiek błędy, bo to mi na pewno pomoże. No i jest jeszcze jedna sprawa. Troszkę osób pyta mnie o wygląd i wiek.. No więc, nie chcę wstawiać na Wattpada tych informacji, ale jak bardzo chcecie wiedzieć to macie tu linka do mojego (NOWEGO) bloga --> http://oczamicherry.blogspot.com/ Wiem, że to takie chamskie promować się na Wattpadzie, ale nie chcę wstawiać tu zdjęć, więc jeżeli będziecie ciekawi oraz będziecie mieli chwilkę czasu to zapraszam. Może nawet Was tam coś zaciekawi ^^ Wieku możecie sami się domyślać. Możecie pisać w komentarzach ile byście mi dali, jestem naprawdę ciekawa :') No, więc dosyć pitolenia, macie rozdzialik:

~Ryuichi P.O.V~

Co ja odpierdzielam? Było tam po prostu zostać, przeczekać, a po kolacji grzecznie się zmyć. Ehh... No cóż, prędzej, czy później i tak bym stamtąd wyszedł, więc nie mam nic do stracenia.

Idąc długo ulicami Hokkaido*, nawet nie zauważyłem, kiedy się ściemniło. Problem w tym, że pieniędzy nie mam, więc nie mam gdzie nocować. Wrócić tam, nie wrócę, bo wstyd mi się Akihiro na oczy pokazać. Zachowałem się jak 5-cio letnie dziecko... W tym dniu stwierdziłem, chyba tylko jeden istotny fakt. Jestem debilem, ot co. Nogi mnie bolą, więc wstąpię do jakieś kawiarenki. Zbiera się na deszcz...

Będąc na miejscu, kelner od razu podszedł spytać, co podać. Oczywiście odmówiłem, bo jestem spłukany. Kombinuję i kombinuję co by tutaj zrobić, ale nic mi nie przychodzi do głowy, gdy nagle widzę dobrze zbudowanego, nawet przystojnego faceta wchodzącego do kawiarni. Od razu złapaliśmy kontakt wzrokowy. Podejrzewam, że jest mniej, więcej w moim wieku. Podszedł i zapytał, czy może się dosiąść, zgodziłem się. Przecież i tak nie mam nic do stracenia.

-Naoki jestem, miło mi. - powiedział, uśmiechając się, jednocześnie podając mi rękę przez stół.

-Ryuichi. Mi również. - odpowiedziałem z niemrawym uśmieszkiem.

-Niczego nie jesz, nie pijesz?

-Nie, raczej nie przepadam za kawiarenkowym jedzeniem. - odparłem.

-To co robisz w kawiarni? - zaśmiał się.

-Ekhm.. Siedzę.

Znów się zaśmiał, po czym zawołał kelnera i złożył zamówienie na kawę i ciastko, razy dwa.

-Nie mam Ci z czego oddać.. - burknąłem.

-Na mój koszt, kolego. - ponownie się zaśmiał, już przestałem liczyć.

Wypiliśmy kawę, zjedliśmy ciastko i pogadaliśmy trochę. W sumie przypomina mi trochę Akihiro. Wesoły, zabawny, energiczny, uprzejmy, miły. Nie był taki zły, ten Naoki. Nie wiem jeszcze, czy mogę mu zaufać, ale myślę, że jest w porządku. Powiedział mi nieco o sobie, co mnie zaciekawiło. Powiedział, że pracuje w wydawnictwie i zajmuje się działem z mangami. Opowiadał, jak to jest zapracowany i jak ciężko, ale się opłaca. Chociażby dla tamtejszych ludzi, satysfakcji. Podziwiam takich ludzi jak on. Ja starałem się zbaczać z tematów na mój temat, bo nie chciałbym, żeby wąchał coś na temat mojej "zmiany otoczenia". Było mi z tego powodu głupio, bo ja wiem o nim mnóstwo rzeczy, a on o mnie praktycznie nic. No, ale co poradzić? Bezsilność - jedna z cech człowieka.

Niestety, oczywiście mój pęcherz musi psuć atmosferę i wołać o wypróżnienie w najlepszych momentach.. Przeprosiłem na chwilę Naokiego i wyszedłem do toalety.

Gdy wróciłem zastała mnie niespodzianka. Puste miejsce Naokiego, kartka z podpisem "Musiałem wyjść, załatwić jedną sprawę", pieniędzmi za zamówienie oraz telefon z wyświetlonym numerem i podpisem "Naoki Okazaki". Uśmiechnąłem się, po czym złapałem telefon, zapisałem nowy kontakt, zapłaciłem kelnerowi, zebrałem się i wyszedłem.

Tak, jak myślałem. Ulewa, a ja bez parasola. No, trudno. Była godzina 22:19, ciemno jak cholera, ogromna ulewa, a ja na środku ulicy, przemoknięty do suchej nitki. Pięknie. Jest późno co prawda, ale postanowiłem zadzwonić do Naokiego. Wypadało by podziękować. Tak więc, schowałem się pod jakiś daszek, znalazłem jego kontakt i zadzwoniłem. Po 4 sygnałach usłyszałem zachrypnięty głos w słuchawce:

-Tak, słucham? Tu Okazaki Naoki.

-Ekhm... Cześć... Tu Ryuichi, nie obudziłem?..

-Witaj! Nie no coś Ty! - było słychać nutkę szczęścia w jego głosie.

-Chciałem podziękować Ci, za dotrzymanie towarzystwa oraz kawę.

-Nie ma za co! Zawsze do usług, ale chyba zasięg pada, bo strasznie szumi.

-To deszcz.

-Jesteś na balkonie? - zapytał z wyraźnym zaciekawieniem.

-Nie. Na dworzu.

-Co ty robisz o tej godzinie w środku miasta w taką ulewę? - zaśmiał się.

-Stoję. - odpowiedziałem

Znów, jak zwykle się roześmiał, po czym zapytał gdzie jestem i dodał, że zaraz po mnie będzie. Nie dał mi nawet zaprotestować i się rozłączył, tak więc skoro już się fatyguje, to nie będę się wygłupiał i na niego poczekam.

Po 10 minutach czekania, zjawił się czarny Land Rover i zatrzymał się na mojej wysokości. Nagle szyba zaczęła opuszczać się w dół i usłyszałem jedynie krótkie: wsiadaj! Więc, tak też zrobiłem.

~...~

Gdy tylko Naoki otworzył drzwi, uderzył mnie zapach smażonych ośmiorniczek*. Jego mieszkanie było ogromne! Oczywiście, nie było większe od domu Akihiro, bo w końcu to mieszkanie, ale spore. Było urządzone w nowoczesnym stylu, w biało-turkusowych kolorach. Podobało mi się. Salon miał połączony z aneksem kuchennym.

Gdy już się rozgościłem, Naoki zaprosił mnie do nakrytego stołu oraz zapytał o powód mojego "szlajania się" o takiej godzinie, w takim deszczu. Tutaj zdębiałem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Hokkaido - miasto w Japonii.
*smażone ośmiorniczki - w Japonii ludzie takie rzeczy jedzą.

Niestety, nie wiem czemu nie mogłam dodać dedykacji, ale rozdział jest dedykowany rosemary_girl_ ^^

No, kochani! Na dzisiaj tyle i widzimy się w następnych opowiadaniach ^^


Love can hurt.Where stories live. Discover now