Rozdział 12

68 9 2
                                    

Rozdział 12

Iris

Malcolm nie żyje.

Te słowa zawitały w mojej głowie gdy tylko chwyciłam chłopca w ramiona. Przecież był taki młody... Marzył, żeby wyjechać do Anglii i zostać informatykiem. Chciał znaleźć sobie miłość swojego życia i założyć z nią rodzinę. Chciał zapomnieć o tym co dotychczas się stało. Niestety odebrano mu tą szanse na zawsze. A konkretnie mój brat mu ją odebrał. Poczułam wściekłość. Przecież Dean nie miał pewności, że Malcolm to demon! Równie dobrze mógł być zwykłym dzieckiem. A Dean tak po prostu strzelił i odjechał. Wiedziałam teraz jedno. Nie wiem gdzie pójść. Jeszcze przed chwilą chciałam wziąć chłopaków i zabrać ich do Dean'a i Sam'a. Teraz nie chciałam ich znać. Nie chcę też wracać do obozu. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Usłyszałam kroki. Podniosłam głowę i ujrzałam Noah'a. Wpatrywał się smutno w ciało Malcolm'a.

- Nie żyje? – moje milczenie było dla niego odpowiedzią. Uklęknął koło mnie i przytulił zwłoki. – Co teraz z nim zrobimy?- zapytał.

- Spalimy go- spojrzał na mnie zaskoczony. – Jeśli tego nie zrobimy jego dusza pozostanie prawdopodobnie na ziemi i zmieni się w mściwego ducha. Musimy to zrobić- wyjaśniłam.

- To na co jeszcze czekamy?

***

Po godzinie wszystko było gotowe. Dotarliśmy nad domek gdzie wysiadaliśmy z auta. Ciało chłopca obwinęliśmy znalezionymi tkaninami. Teraz pozostało tylko go podpalić.

- Musimy to zrobić- powtarzałam w kółko. Żadne z nas nie było gotowe rzucić zapałką.

- Zróbmy to razem, dobrze?- zaproponował Noah. Pokiwałam głową. Odpaliłam zapałkę. Chłopak złapał ją razem ze mną.- Na trzy? Raz, dwa... I trzy- rzuciliśmy. Ciało stanęło w płomieniach. Z moich oczu poleciały łzy,.

On naprawdę nie żyje

Noah pociągnął mnie na ławkę. Wtuliłam się w niego. Ciekawe co teraz myśli. On znał go dłużej, na pewno zżył się z nim bardziej. Czy chce o tym pogadać?

- Noah?

- Tak, Iris?

- Co my teraz zrobimy?- nie odpowiedział od razu. Musiał się zastanowić nad odpowiedzią.

- Nie mam pojęcia. Na razie tu posiedźmy, okej? Nie jestem gotowy go zostawić- ja też nie byłam. Czemu to ja nie oberwałam? Dlaczego to nie mnie zastrzelił? Oh, Dean! Czemu najpierw strzelasz, potem dopiero myślisz?! Dlaczego nie usłyszałeś jak krzyczałam za chłopcem? Wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdybyś... No właśnie, gdyby co? Gdybyś myślał, Dean? Gdybyś przejął się kimś innym poza sobą?

Za nimi rozległ się chrzęst opon. Ktoś przyjechał. Para drzwi trzasnęła i dwie osoby ruszyły w naszym kierunku. Nawet się nie odwróciliśmy. Nie obchodziło nas czy są to łowcy, gliny, zwykli ludzie czy demony. To już nie miało znaczenia.

- Widzisz, Logan? Oboje się pomyliliśmy. Jednak nie zwiali- rozległ się za nami wesoły głos Harry'ego. Tamta dwójka usiadła naprzeciwko nas.- Co wy tacy smutni? Trzeba świętować! Nikt z naszych nie zginął, pierwsza pieczęć złamana, łowcy pokonani, w tym dwóch jest martwych a trzech rannych. – zamilkł na chwilę i się rozejrzał- A gdzie Malcolm?- zamknęłam oczy. Nie powiem tego na głos. Nie potrafię...

- Nie żyje- cisze przerwał głos Noah'a. O dziwo powiedział to twardo. Spojrzałam na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Logan i Harry spojrzeli po sobie. Od razu ich humor prysł.

Demon ChildrenWhere stories live. Discover now