40

437 19 4
                                    

Jechałam do szpitala na badania. Ulice wydawały się puste... ludzie chodzili smutni, zagubieni. Zaparkowałam na parkingu i zakluczyłam samochód. Weszłam do gabinetu i usiadłam na krześle. Lekarz zrobił mi dokładne badania.

- Z badań wynika, że pani organizm jest w tragicznym stanie. Jest pani wychudzona. Niestety musi pani zostać w szpitalu przynajmniej dzisiaj - pokiwałam potwierdzająco głową i poszłam do pielęgniarki. Wgapiałam się w liście które spadały z drzew. One już dawno umarły. Boje się, że gdy umrę zawiodę wszystkich dookoła, boję się ich zawieść. Wyciągnęłam notes z torebki i wyrwałam kartkę, zaczęłam pisać.... to mi pomagało się uspokoić. Nagle mój telefon zawibrował. Louis

- Halo? - odchrząknęłam chrypkę

-Cześć Angel jak tam u Ciebie? Chyba spałaś przed chwilą bo słyszę, że masz chrype - moje serce zaczęlo co ja mam mu powiedzieć? Nie chce żeby odwołali koncert czy byli na nim smutni

- Tak, właśnie wstałam - udałam, że ziewam - trzymam za was kciuki na dzisiejszym koncercie

- A może chcesz przyjechać na koncert - nie ma takiej opcji żeby mnie wypuścili ze szpitala

- Źle się dzisiaj czuję, przepraszam nie dam rady - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę. Ludzie nie boją się śmierci do póki o niej nie pomyślą. Nie umieją sobie tego wyobrazić co będzie potem, czarny ekran, czy faktycznie piekło i niebo gdzie najpierw jest czyściec. Boję się śmierci. Tak naprawdę nie chcę umierać, dopiero teraz dostrzegłam te wszystkie dobre rzeczy które mnie otaczały a wcześniej nawet nie zwracałam na nie uwagi. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy... czasami potrafią zadowolić bardziej niż cokolwiek. Boli mnie to, że ból jaki zadam moim bliskim osobą może ich zniszczyć, zbyt często myślałam o sobie aby teraz to wszystko naprawić. Może mam osobę którą kocham, ale wiem, że wcześniej też zadawałam mu ból nie okazując mu sympati, czegokolwiek.

Niall POV's

Wbiegłem szybko do czarnego samochodu i zacząłem jechać w stronę domu Angeliki i Kylie. Jechałem skrótami jakimi tylko mogłem, chcę ją zobaczyć. Serce waliło mi jak oszalałe. Czemu się nie odzywała. Zaparkowałem na podjeździe i pukałem w drzwi.

- Kylie! Gdzie jest Angelika?! - wykrzyczałem z nerwów ciągnąc się za włosy

- Niall... idź do mojego samochodu zaraz do Ciebie przyjde. - zgodnie z jej słowami pokierowałem się w strone zielonego samochodu. Po chwili czarno włosa weszła i jechała w stronę szpitala. Co sie dzieje. Nie odzywaliśmy się do siebie, nie jestem w stanie cokolwiek powiedzieć. Pchnąłem drzwi wejściowe, biegłem do pokoju gdzie leżała Angelika... ze słowami Kylie leżała ona w sali 35. Wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi od pokoju. Moim oczom ukazała się śliczna blondynka która była blada i wychudzona.

- Angelika... - wychrypiałem, rzuciłem się na kolana i chwyciłem jej dłoń... czułem jej spokojny puls - kocham Cię - moje oczy zaszły łzami. Spojrzałem na dziewczynę i ujrzałem w jej oczach ból i panikę.

- Przepraszam - powiedziała to tak cicho, że trudno było to usłyszeć. Zamknęła oczy

- Angelika! Nie! Kurwa! Prosze Cię! - usłyszałem dźwięk urządzenia. Ogarnęła mnie pustka, smutek, żal. Dlaczego ona mnie przepraszała... za co?! Osunąłem się na podłogę i łzy zaczęły spływać w nieskończonych ilościach. - Kocham Cię księżniczko już na zawsze - ucałowałem jej dłoń i położyłem na jej brzuchu - miej tam dobrze - nie kontrolowałem tych emocji które we mnie panowały. Walnąłem pięścią w ściane.... nie, to nie możliwe - Obudź się! Proszę.... jesteś moim powodem do szczęścia... proszę... - położyłem głowę koło jej ciała. Ujrzałem kartkę na stoliku z napisem Niall. Schowałem ją do kieszeni i wyszłem. Na korytarzu siedziała Kylie z Tygą, Harrym, Louisem i Liamem. Pobiegłem do łazienki i przemyłem twarz.

Harry POV's

- Moja kolej - wyszeptałem. Na środku pomieszczenia leżała śliczna dziewczyna.... która już się nie odezwie.
Usiadłem na krześle i chwyciłem jej dłoń. Próbowałem powstrzymać łzy lecz nie wychodziło mi to.
- Jesteś..... taka piękna, mądra.... zawsze będziesz częścią mojego serca. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę, spotkanie, uścisk, pamiętam też jak wyznałem Ci, że jestem homoseksualistą, a ty udawałaś, że pokłóciłaś się z koleżanką... jesteś słabym kłamcą - zaśmiałem się przez łzy - zawsze Cię będe kochał jak prawdziwą siostrę - ucałowałem ją w policzek i odszedłem. Czemu tak bardzo musiała cierpieć. Chciała dla nas jak najepiej... żebyśmy byli szczęśliwi, specjalnie nam nie mówiła i udawała, że jest ok.

Louis POV's

- Pamiętam jak powiedziałaś, że się wyprowadzasz... wiesz jaki byłem załamany? Pewnie nie. Angelika ty.... jesteś cudowną osobą... chcesz żeby wszyscy dookoła mieli dobrze a sama zapominałaś o sobie. Rozumiem Cię z tym jak bardzo chciałaś żebyśmy nie wiedzieli... nie chciałaś żadnego konfliktu między nami. Obiecuje Ci.... nie będzie, a jeśli już to nie z twojego powodu Aniołku - otarłem łze z policzka i wyszłem - Kylie? Idziesz? My już jedziemy - uścisnąłem zapłakaną czarnowłosą i zjechałem windą na dół.

Kylie POV's

Nie odzywałam się ani jednym słowem... to co miałabym jej powiedzieć teraz mówiłam już to 100 razy. Jak bardzo ją kocham, ale nie mówiłam jej jednego.

- Tęsknie za tobą Angelika... nie ma Ciebie z nami może dopiero od 30 minut.... ale uhh... chcę Cię zobaczyć uśmiechniętą cholera! - ocierałam co chwilę łzy - chcę żebyś wiedziała jedno nikogo nie skrzywdziłaś tym, że umarłaś. Przynajmniej wiemy, że będziesz miała dobrze tam u góry bo na piekło nie zasługujesz - przytuliłam ją i ucałowałam w policzek.

- P-panie doktorze.... ona n-nie żyje - wydusiłam przez łzy i wybiegłam ze szpitala.

Jutro powinien się pojawić epilog ale nie obiecuje i sama przyznam, że pisząc to płakałam jak głupia.

CHAT ROOM H.SWhere stories live. Discover now