Rodzice pojechali do domu. Liam zasną na krześle. Nie chce go budzić. Jest uroczy kiedy śpi. Sprawdzam wszystkie nie odebrane wiadomości z ostatnich dwóch dni. Jest ich ogrom. Wszyscy piszą jak im cholernie przykro, jak bardzo mi współczują i żebym do nich zadzwoniła. Na pewno piszą to z radością w głowi. Oni i ich fałszywe uczucia. Odkładam telefon i biorę te gówniane listy, które przyniosły mi dziewczyny. Pierwszy jest od Perrie i Agnes. Ozdobiony licznymi kwiatkami, serduszkami i innymi rysunkami.
Kochana Emily,
Ja i Perrie tęsknimy za tobą. Bez ciebie w klasie jest zupełnie inaczej. Tak smutno. Nikt nie opowiada codziennie rano sucharów. Nauczyciele pytają o Ciebie. Wszyscy całą klasą chcemy Cię odwiedzić w szpitalu jak się lepiej poczujesz. Pani Evans też chcę przyjść. Evie nie było w szkole od wypadku. Jak się poczujesz lepiej do napisz do mnie, do Perrie i do Maddie. Martwimy się o Ciebie. Harry od Twojego wypadku chodzi zmartwiony. Myślimy, że coś jest na rzeczy. Mamy tylko nadzieję, że szybko się obudzisz. Szybko wyzdrowiejesz i wrócisz do klasy.
Tęsknimy, Agnes i Perrie
Chyba tylko im zależy na mnie jak na przyjaciółce. Maddie jest jak taki dodatek. Dostałam dużo kartek z "napisem" "Wracaj szybko do zdrowia". Żałosne. Pomiędzy tymi kartkami jest jeszcze jeden list. Pewnie od Maddie.
- Witaj, znowu. Nie ma twoich rodziców. Więc możemy normalnie porozmawiać. - Liam zdezorientowany budzi się.
- Tak, oczywiście.
- To nie było pytanie. Do rzeczy. Przeszłaś ciężką operacje. Sześć godzin na stole poeracyjnym to nie mało. Powiedz co się stało?
- Nie chce pan tego wiedzieć. - parskam.
- Wiem chciałem sprawiać pozory miłego. Nie umiem kłamać, choć czasem wychodzi mi to perfekcyjnie.
- Po co pan tu przyszedł? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. - musiał przyjść w najmniej odpowiednim momencie. Liam wstaje i zaczyna krzyczeć. Często musi się to zdarzać Housowi. Nie jest zbyt taktowny.
- Wyszedł? - pytam cicho.
- Tak, wyszedł. Nie lubię go. Dupek z niego. Głodny jestem.
- Bierz co chcesz, wiesz że wszystkiego nie zjem. Dzięki, że go wyrzuciłeś, ale poradziłabym sobie sama. Nie mam 5 lat tylko 15. Wiesz, że nie lubię jak ktoś traktuje mnie jak dziecko. - nie znoszę ty głupich sytuacji. Wiem co sobie wszyscy myślą. Że jestem małolatą co chce pokazać światu jaka jest dorosła. Wkurwia mnie to.
- Idź do domu poradzę sobie sama. - parskam - Nie możesz zrozumieć, że chcę być teraz sama.
Muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Nie mam siły, żeby się znowu kłócić. Wszystko mnie boli, a najbardziej noga. Biorę do ręki ten liścik z pomiędzy kartek.
Zostaw komentarz. Proszę! :)
CZYTASZ
Do góry nogami.
RandomHej kochani, Chciałam stworzyć coś dla Was. I oto jestem. Ta książka, będzie odzwierciadlać mnie jak i moje życie. Pisałam wcześniej wiersze. Tak, jestem romantyczką ale mam nadzieje, że to Wam nie będzie przeszkadzało. Chciałam coś publikować ale n...