Rozdział 9

328 32 4
                                    

- Czas wymyślić plan działania- Węgry zdawała się być coraz bardziej pobudzona. Walnęła mocno ręką o stół. Zrobiła to niespodziewanie, dlatego Czechy i Litwa aż podskoczyli.- My ciągle stoimy w miejscu...- Wstała i oparła swoją jedną rękę o blat stołu. Drugą zaś trzymała sobie czoło.

-Może zrobię herbatę, na uspokojenie- rzekł spokojnie Litwa i wstał z krzesła. Grzecznie odstawił je na swoje miejsce i z uśmiechem na twarzy zmierzał ku piecykowi. Coś czułam, że chłopak był w stanie dostrzec mnie, gdyż dziwnie patrzył się w otchłań mnie otaczającą.  Patrzył w milczeniu chwile na ów kąt po czym delikatnie wzruszył ramionami. Chwycił czajnik i zaczął nalewać wody.- Wiecie co?- odstawił po chwili czajnik pełen wody na gorący kociołek- Ja muszę chyba na chwilkę wyjść, zaczerpnąć świeżego powietrza. Jakoś tak trochę źle się poczułem- uśmiechnął się do nich lekko i odszedł bez najmniejszego pośpiechu w moim kierunku. Usłyszawszy monolog Litwy rzuciłam się do odwrotu. Biegłam jak najciszej mogłam ciemnym korytarzem. Nie widziałam nic, przemierzałam pomieszczenia na ślepo. Niespodziewanie runęłam jak długa na ziemię. Musiałam potknąć się o coś. Przeklnęłam w myślach, odsuwając po omacku nogą ów wadzący mi przedmiot.

-Słowacjo, czy to ty?- po korytarzu rozbrzmiał się cichy półgłos. Stał nade mną, mogłam to doskonale wyczuć.

-Nie, Święty Mikołaj, a teraz mamy grudzień- Powiedziałam zgryźliwie i wstałam powoli. otrzepałam się z kurzu, jaki grasował na podłodze- Oczywiście, że ja! Tylko nie mów, że tu byłam. Ja... ja nie wiem co się dzieje wokół mnie.

-To jest pretekst, aby nas podsłuchiwać?

-Zrozum, że ja tylko chcę dobrze! Każdy sądzi, że to przeze mnie Niemcy stał się agresorem. Że to ja jestem czynnikiem, co wywołał to całe wielkie zamieszanie. Nie wiem co się dzieje. To wszystko dzieje się za szybko- czułam, że mam coraz mniej czasu. Nie mogłam sobie pozwolić na tak długie dialogi. W każdej chwili któreś z innych państw mogło tu przyjść i mnie zdemaskować- Zachowajmy to wszystko w tajemnicy. Tylko ja i ty. Viktoria i Toris- zmierzałam powoli ku łazience, gdzie tylko czekało na mnie otwarte okno. Delikatnie otworzyłam drzwi.

-Nie przychodzi mi łatwo zdrada towarzyszy- powiedział trochę speszony, wchodząc za mną do pomieszczenia. Zamknął cicho za nami drzwi, aby nikt nas nie usłyszał.

-Kto tu mówi o zdradzie! Chodzi mi bardziej, żebyśmy informowali siebie nawzajem o wszystkich sprawach. Uwierz, że ja nie chcę być Państwem Osi. Ja i mój lud. To jak będzie z tym?

-Między Litwą a Słowacją?

-Nie- szepnęłam wkładając jedną nogę do otworzonego okna- Nie jako państwa. Jako osoby- spojrzałam na niego, a blask Księżyca ułatwiał mi to. Teraz mogłam dostrzec jak Litwa się zmienił. Jego brązowe włosy spięte były w krótkiego, małego kucyka. Jedynie jego grzywka wpadała mu w niebieskie, matowe oczy. Wzrok miał rozkojarzony i niewyspany. Usta malowały się w przykrym dla mnie smutku. Odwróciłam chwilowo wzrok na podłogę po czym wydedukowałam szybko-Trzymaj się.

Następnie zeskoczyłam z okna i udałam się do mojego konia. Artemiza nerwowo ustawała z nogi na nogę wyczekując z coraz to mniejszą dozą cierpliwości mnie. Zacmokałam cicho, kiedy byłam blisko klaczy. Uśmiechnęłam się mimowolnie do niej i pogłaskałam ją po łbie. Następnie wsiadłam na nią i odjechałam.

U Niemiec byłam gdzieś nad ranem. Księżyc powoli i leniwie ustępował miejsce Słońcu, które lada moment miało wzejść. Pojedyncze, słabe gwiazdki świeciły swoim prawie przeźroczystym blaskiem. Wszystko wokół było ciche, jakoby nie żywe. Lasy opustoszałe, w domach zaś nie dostrzegłam ni żywej duszy. Przez calutką drogę myślałam o całym zajściu u Polski. Czy naprawdę Polska i Węgry chcieli mnie podzielić? Naprawdę sądzą, że to ja wszczęłam wojnę? Nie wiem. Jednakże nie jedyna ja nie znam odpowiedzi na owe, nużące mnie pytania. Nikt nie byłby w stanie mi na nie szczerze odpowiedzieć.

Śpiew wojennych murów ⭐hetaliaWhere stories live. Discover now