13

10K 642 39
                                    

Hej! Na wstępie chciałam tylko zapytać czy zna ktos fajne opowiadanie w stylu "Bado Boys do it better" lub "Bad Boys go to hell" Nie fanfiction 
Jesli tak to napiszcie w komentarzu <3 
__________________________________


Harry POV.

Siedziałem właśnie na nudnej lekcji chemii, a oczy same mi się kleiły. Niedość, że wczoraj wstałem wcześnie, to do poźna przebywałem w domu Cornelii. Na dodatek cały czas po głowie krążył mi obraz Hope. Po tym jak wylała wino na sukienkę swojej mamy, a ta na nią nawrzeszczała, jakby była nic nie wartą służącą, uciekła do pokoju, nie wychodziła przez dobrą godzinę. W końcu mama Cornelii kazała jej po nią iść, ponieważ trzeba obsługiwać gości. Nie spodobało mi się to, sama mogła ruszyć trochę tyłek, ponieważ przez ten czas odkąd tu jestem nie zrobiła apsolutnie nic oprócz plotkowania i picia. Jakieś dziecieść minut później pojawiła się Hope. Nasze oczy spotkały się tylko raz i były czerwone od płaczu. Zrobiło mi się jej naprawdę żal. Złość za to co powiedziała mi kiedyś przed szkołą już dawno minęła. Uświadomiłem sobie, że naprawdę zachowywałem się tak, a nie inaczej i nie dziwię się,  że tak o mnie myśli. Chciałem ją dzsiaj przeprosić, ale nigdzie jej nie widziałem. W sumie teraz powinna mieć ze mną lekcje. Za pewne jest wyczerpana po wczorajszym dniu, nie dziwię jej się. Spojrzałem na zegarek umieszczony na mojej ręce, do końca lekcji pozostało jedynie trzy minuty, więc powoli zacząłem się pakować. 

- Na koniec jeszcze jedno. - odezwał się nauczyciel. - Mam tu ważne dokumenty, które muszą dziś trafić do rąk Hope White. Czy ktoś byłby na tyle odpowiedzialny, aby jej je dostarczyć? - Cała klasa siedziała w ciszy. Nikt się nie zgłosił. Ciekawe czemu, przecież Hope jest lubiana, może nie popularna, ale jej nie da się nie lubić. Rozbrzmiał dzwonek, więc uczniowie zaczęli się powoli zbierać. Profesor mruknął coś w stylu "Tak to jest na was liczyć" i też zaczął chowac swoje rzeczy do teczki. Westchnąwszy postanowiłem zabrać dokumenty i przekazać je dziewczynie możliwe, że jest to naprawdę ważne. 
- Panie profesorze. - zwrociłem się do nauczyciela, który na dźwięk mojego głosu podniósł głowę. 

- Słucham. 
- Mogę przekazać te dokumenty Hope. - Powiedziałem przeczesując włosy.

- Poważnie? No dobrze, tylko prosze nie zgub ich i przekaż jej jeszcze dziś. 
- Może pan na mnie liczyć. - uśmiechnąłem się odbierając kopertę. 
-Dziękuję Harry. Teraz wybacz, ale muszę zamknąć klasę. 
Wyszedłem na korytarz nadal trzymając w ręce kopertę. Obejrzałem ją do dookoła, gdy w pewnym momencie w oczy rzucił mi się pewien szczegół. Na przedniej strony koperty widniała pieczątka Akademii Muzyki i Filmu w Los Angeles. Jeszcze raz zerknąłem na adresata, czy aby na pewno widnieje tam nazwisko Hope. Przecież mówiła, że nie ma żadnych talentów związanych z muzyką, więc dlaczego miałaby dostawać pismo z akademii, do której sam się wybieram. To jest naprawdę dziwne. 
- Harry! - Usłyszałem wołanie dobiegające zza moich pleców. 

Odwróciłem głowę, by zobaczyć przepychającego się w moją stronę Matta. 
- Widziałeś dzisaj Hope? - zapytał, gdy znalazł się obok mnie.

-Nie. Nie ma jej dzisiaj w szkole. - odpowiedziałem chłopakowi. Ostatnio bardziej się zakumplowaliśmy, nie wiem co było tego przyczyną, ale Matt jest całkiem spoko, więc mi to nie przeszkadza. 
Postanowiłem zapytać, go o sprawę, która mnie trapi.
- Wiesz może czemu do Hope przyszedł list z Akademii Muzyki? - zapytałem pokazując mu koperte. 
Wciągnął głębej powietrze i probowałam zaprać kopertę z mojej ręki, ale mu na to nie pozwoliłem.
- Nie mam pojecia. - Powiedział wkładając ręce do kieszeni bluzy. - Ale mogę jej przekazać i tak muszę do niej dzisiaj wpaść. - pokręciłem głową.

- Wolę dostraczyć jej to osobiście, wolę nie ryzykować przekazując tobie jakąś ważną rzecz, ponieważ możesz ją zgubić. 
- Ja? Przecież bym jej nie zgubił. - uniosłem brew patrząc na niego powątpiewająco. 

- Przypomne Ci, że zgubiłeś własną siostrę. 
- Nie zgubiłem jej! Ile razy mam powtarzać? To ona gdzieś polazła, gdy odwróciłem na chwilę wzrok. - wyrzyucił ręce w górę. 
- Tylko w jakim celu go odwróciłeś. Miałeś szczęście, że tam byłem i to na mnie trafła, a nie na jakiegoś pedofila czy coś w tym rodzaju. - Akurat poszedłem na zakupy do centrum handlowego, kiedy zobaczyłem małą, płaczącą dziewczynkę siedzącą na ławce. Rozpoznałem ją ponieważ kilka dni wcześniej, byłem w domu Matta i poznałem tą kruszynkę. Kiedy udało nam się odnaleść jej brata, okazałao się, ze flirtował ze sprzedawczynią w sklepie i wcale nie zorientował się, że jego siostra zwiała. Później zachowywał sie jakby mi chciał całować stopy za to, że ją przyprowadziłem.

-Dobra, skończ mi już to wypominać. - poddał się. 
Schowałem list do torby w tym samym czasie, gdy rozbrzmiał dzwonek. Pożegnałem się z chłopakiem i ruszyłem na kolejną lekcję.


                                                                                    ***
Po zajęciach od razu pojechałem do domu Hope, aby dać jej dokumenty. Jestem bardzo ciekawy o co chodzi i chcę ją o to zapytać. Niestety nie mam na to zbyt dużo czasu, ponieważ zaraz jest próba, więc muszę się streszczać. Przycisnąłem gaz do dechy i już po kilku minutach znalazłem się przed ich domem. Wysiadłem z samochodu z kopertą w ręce i ruszyłem do drzwi. Chwilę czekałem aż ktoś mi otworzy, zrobiła to w końcu Cornelia, z czego nie byłem do końca zadowolony, ponieważ będzie ciekawa czego chce od Hope, ale mówi się trudno. Po za tym, czy ona nie powinna być na auli? Przecież gra głowną rolę w spektaklu, jeśli jeszcze raz oleje próbę to ją wywalę. Nadal mam nadzieję, że znajdę dziewczynę o anielskim głosie, niestety szanse na te są równe zeru i musze się zadowolić Cornelią. Jeśli mam być szczery, zaczyna mi ona coraz bardziej działaś na nerwy, ponieważ chce zmienić w przedstawieniu dosłownie wszystko.
- Och, Harry. Przyjechałeś po mnie? Poczekaj chwilę, zabiorę tylko telefon i możemy jechać. - uśmiechnęła się słodko i już chciała wejść do środka, ale ją zatrzymałem.
-Tak właściwie to przyszedłem do Hope. - powiedziałem, przez co humor dziewczyny zmienił się diametralnie. 
- Po co? - prychnęła zakładając ręce pod piersi. 
- Muszę z nią pogadać i coś jej dać. Mogłabyś ją zawołać? 
- Niestey wyszła jakiś czas temu i nie wiem kiedy wróci. - powiedziała. - Ale mogę jej dać.. cokolwiek dla niej masz. - Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, ze już od pietnastu minut powinna twrać próba. 
- Dobra, ale nie zapomnij jej tego dać. To podobno bradzo ważne. - Stwierdziłem, że pogadam z nią jutro w szkole, jeśli przyjdzie. 
- Mi możesz zaufać. - uśmiechnęła się i wyciągnęła w moją stronę dłoń. Podałem jej kopertę. Szybko na nią zerknęła, przez chwile na jej twarzy pojawił się  jakiś grymas, ale nie dała długo tego po sobie poznać. - Pójdę to odłożyć i wracam. Poczekaj na mnie.  
Gdy wróciła wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do szkoły. Ale nadal miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Tylko co? 


________________________
Zjebałam ten rozdział xD
W ogóle się pogubiłam i wybaczcie jeśli coś nie będzie się zgadzać, staram się jak mogę. 

Ratujcie mnie, mam dość szkoły.
Niestey nie wiem kiedy pojawi się koleny rozdział :( 






Kopciuszek ~ [h.s] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz