Jestem z Tobą, wybaczam.

1K 140 40
                                    

- Kim ja jestem? - w jego oczach widziałem wściekłość. - Kim ja jestem? - no nie no gościu ty to lubisz się powtarzać, pomyślałem. 

- Głuchy? Mów albo! 

- Albo co? - mówił wyciągając pistolet. Teraz muszę to powiedzieć bo "kochana" Katrin wyrwała mu pistolet mówiąc że musi się opanować.

- Mów i tak już wiem, że nie jesteś Ezrą. Po co to wszystko. Wiem, że masz imię na B! Mów. - wrzeszczałem na bidulka. 

- Na B? Mylisz się, nie pamiętasz mnie, a może nie poznajesz? To ja Kamil! - te słowa uderzyły mnie prosto w twarz. Wpatrywałem się w Kamila - Operacja plastyczna, dla tego zniknąłem!  Kochałem Ezre, a ty go zabiłes! To była kara, a teraz zginiesz tak jak zginą Ezra! - Kamil nie dokończył swojego zdania, bo przerwał mu strzał w głowę od Katrin. Czemu ona to zrobiła? Jaki miała w tym interes?  Po co go zabiła, czemu chciała na niego mówić na B. Tyle pytań, ale o nic nie musiałem pytać, bo dziewczyna sama zaczęła mówić.

- Kamil, to mój brat. Od zawsze kochał się w Ezrze, ale ty mu go zabrałeś, a potem Ezra popełnił samobójstwo. - Czemu nie nazwała mnie mordercą?  - Dalej to była gra, moje uczucia to co robił. Przesadził w tym swoim obłędzie. Musiał zginąć, czemu go zabiłam? Bo stał się osobą za którą Cię miał. Dupka. Różnica jest jedna, ale i znaczna. Ty to robiłeś z miłości on robił to z nienawiści. Nie bój się, nie zabiję cie. Ezra by tego nie chciał. Ale trzeba wykonać wyrok nawet na samym sobie. W pistolecie teraz są dwie kule, nie więcej i nie miej, ale to jest teraz. - po tych słowach strzeliła sobie w głowę, a jej martwe ciało padło na ziemię.

Zrozumiałem jej słowa " wyrok trzeba wykonać, nawet na sobie " zabrałem jej z rąk pistolet i wyszeptałem " teraz jest tylko jedna kula, idę do ciebie kochany". Huk to ostatnie wspomnienie.

Biel, biel i sama biel. Biały korytarz i co?  Mój kochany na końcu korytarza. Czeka na mnie!  Jego białe włosy, piękne oczy, słodkie usta.  Ubrany w biel stałem jak wryty. Moje kochanie, podeszło do mnie bez słowa. Wyciągnęło rękę tylko po to by przyciągnąć mnie do siebie. Znowu poczułem lekkość jego ust, tak to był on. Nikt inny tylko on. Przytuliłem go mocno ze łzami w oczach. Ezra wytarł moje łzy. Upadłem na kolana  przed ukochaną osobą. Ten tylko kucnął przy mnie. Z swoim kochanym uśmiechem anioła.

- Przepraszam, ja, byłem skończonym dupkiem, jestem nim. Wybacz - mówiłem przez łzy,a mój głos mi się łamał - Ja, gdybym mógł cofnąć czas. 

- Nie cofniesz go. - ten lekki głos - nie żałuj. Gdyby nie to, to już nigdy byśmy się nie spotkali. Kocham Cię. Wybaczam ci. Za bardzo Cię kocham, żeby Cię zostawić. 

- Ale, ja.

- Cii - popatrzył na mnie, - to ja zesłałem na ciebie Katrin, nie wiedziałem, że to tak wyjdzie. 

- Wiem, poco to zrobiłeś, miałem się dowiedzieć jak się czułeś. 

- Nie! To nie tak - lekko podniósł głos - chciałem ci dać kogoś, kogo byś kochał. nic więcej. Przysięgam. - uśmiechnąłem się lekko.

- Nigdy w ciebie nie wątpiłem Kochanie. 

- Ja też. - chłopak przybliżył swoje usta do moich, a ja korzystając z okazji pocałowałem go. Na początku chciałem to zrobić dość brutalnie, ale po sekundzie zmieniłem zdanie i zrobiłem to czule, a nie łapczywie. Chciałem to czuć, czuć jak smakują jego usta. 

Co się z nami stało? Jesteśmy stróżami. Opiekujemy się innymi ludźmi... Ludźmi upadłego nieba.

I to koniec historii. Mam nadzieję, że wam się podoba i że teraz wszystko jasne o co chodziło w krótkiej kontynuacji "Daj mi odejść". Kochane Aniołki, zapraszam was na książkę "Jesteśmy chorzy" może wam się spodobać też będzie trochę yaoi może yuri, hentai. Też będzie dziki klimat. Zapraszam i pozdrawiam was Aniołki.






Odszedłeś i co dalej?Where stories live. Discover now