Hej dzisiaj rozdział trochę krótszy niż zazwyczaj, sorki że tak długo czekaliście. Mogę wam obiecać że w listopadzie rozdziały będą dłuższe i być może będę dodawać je wcześniej. Życzę miłego czytania ☺
Obudził się następnego ranka wypoczęty, a dobry nastrój ciągle go nie opuszczał. Właśnie jadł śniadanie ( kanapki z nutellą ☺) gdy do kuchni wleciała Hedwiga przynosząc Proroka. Od razu zabrał gazetę i zaczął czytać
Wybraniec skomentował wszystkie artykuły, które ostatnio ukazały się na jego temat!!!! - wczoraj gdy byłam na ulicy Pokątnej, w lodziarni spotkałam Harry'ego Pottera wraz z jego tajemniczą przyjaciółką. Poprosiłam go o wywiad na który się zgodził. To czego się dowiedziałam zszokowało mnie ogromnie. Myślę że po tym wywiadzie wszyscy zmienimy swoje nastawienie. Poniżej zamieszczone jest nagranie całego wywiadu ( by go odtworzyć wystarczy stuknąć różdżką ).
R. -Dzień dobry- uśmiechnęła się sztucznie
H. - Witam - odpowiedział sztywno.
R. - Mam nadzieję że nie przeszkadzam? - zapytała.
H. - Ależ, oczywiście że nie.
R. - Czy mogę z panem przeprowadzić wywiad? - zapytała.
H. - Oczywiście, nie wiedzę żadnego problemu. - powiedział z złośliwym błyskiem w oku.
R. - Świetnie. Jak ma na imię Pana towarzyszka?
V. - Jestem Victoria. - przedstawiła się Avis.
R. - Piękne imię.
V. - Dziękuję.
R. - Czy to prawda że wychowywali Pana mugole?
H. - Tak, to prawda.
R. - Czy znęcano się nad panem?
H. - Tak. Byłem bity, poniżany, głodzony i wykonywałem wszystkie obowiązki domowe jakie tylko można wymyślić. - zaczął wyliczać.
R. - Czy to dlatego uciekł Pan z domu?
H. - Tak to był jeden z powodów. Mam proźbę.
R. - Tak?
H. - Czy może mi Pani mówić Harry, czuję się strasznie stary gdy za każdym razem słyszę proszę Pana.
R. - Oczywiście.
- Wracając do wywiadu. Dlaczego ostatnio chodzisz na imprezy?
H. - No cóż, to chyba oczywiste. Jestem nastolatkiem i nie widzę powodu by siedzieć cały czas w domu.
R. - Rozumiem Cię Harry, ale jest wojna. A ty powinieneś walczyć nieprawdaż?
H. - Dlaczego miał bym walczyć? Jestem tylko zwykłym nastolatkiem, jak możecie oczekiwać ode mnie że was uratuję ? Jest wielu doświadczonych i potężnych czarodziejów, dlaczego wy wszyscy obarczacie mnie taką odpowiedzialnością? Każdy jest kowalem własnego losu. Zamiast czekać na mnie aż was uratuję, powinniście wziąść sprawy w swoje ręce. Każdy z was może walczyć ale wy wolicie się chować. Z takim nastawieniem nigdy nie wygracie. - stwierdził że złością.
R. - Więc uważasz że zamiast siedzieć i czekać powinniśmy zacząć działać?
H. - Tak, w końcu każdy na pewno ma powód by walczyć.
R. Jak się czujesz będąc głową rodu?
H. - Nadal nie mogę się przyzwyczaić, ale jest coraz lepiej.
R. - Dlaczego postanowiłeś śpiewać dla mugoli?
H. - No cóż, marzyłem o tym od dziecka.
R. - Czy zamierzasz porzucić czarodziejski świat, by rozpocząć karierę w mugolskim świecie?
H. - Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem, ale to bardzo możliwe.
R. - Dlaczego?
H. - Ponieważ zawiodłem się na czarodziejach i ich świecie.
R. - Rozwiń swoją myśl. - powiedziała zaskoczona Skeeter.
H. - Skoro jestem dla was taki ważny to dlaczego pozwoliliście tym mugolom się nademną znęcać? Jeszcze miesiąc temu byłem dla was zwykłym kłamcą i oszustem. A teraz co? Nagle wszyscy obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Przez 15 lat radziłem sobie sam, więc teraz nie potrzebuje waszego współczucia. I zamiast uciekać od problemów, powinniście stawić im czoła. Jeśli to już wszystko, to proszę mi wybaczyć ale muszę już iść. Do widzenia - powiedział i szybko wyszedł wraz z Viktorią.No nie jest tak źle - pomyślał Harry gdy zobaczył wywiad. Przynajmniej nic nie przekręciła. Wstał od stołu i zerknął na zegar. Była 10.45. No czas się ubierać - stwierdził w myślach. Ubrał zieloną szatę z srebrnymi zapinkami. Wyglądał w niej oszałamiająco, gdyż idealnie pasowała do jego oczu. Aportował się do atrium w ministerstwie, gdzie powitały go zaskoczone spojrzenia czarodziejów. Nie dał im szansy by go zatrzymali, gdyż szybko ruszył do windy i zjechał do departamentu tajemnic. Nie pokazywał tego po sobie, ale strasznie się denerwował. Czytał o Winzengamocie i lordach którzy do niego należą, lecz nigdzie nie mógł znaleźć zasad i zachowań panujących podczas obrad. Nie chciał zrobić z siebie idioty popełniając jakąś gafę. Nieoczekiwanie podszedł do niego Lucjusz Malfoy ( udało mu się uciec zanim mogli by go złapać w sali śmierci) i po krótkim przywitaniu, wytłumaczył mu zasady i zachowania jakich powinien się trzymać. Był bardzo zaskoczony, a mężczyzna chyba to zauważył gdyż zapytał :
- Czy coś się stało Panie Potter?
- Dlaczego mi Pan pomaga? - spytał wprost, nie bawiąc się w żadne gierki.
- A dlaczego nie miałbym - zapytał przeciągając głoski.
- Przecież Pan mnie nie nawidzi, a poza tym wątpię by Czarny Pan był z tego zadowolony.
- No cóż Panie Potter, wygląda na to że Pan się myli. To że się nie poznaliśmy, nie znaczy że od razu Pana nie nawidzę.
- Ach tak..... - Harry chciał chyba jeszcze coś powiedzieć, lecz nie było mu to dane gdyż drzwi do sali zostały otwarte. Pomieszczenie było ogromne, ławki i krzesła tworzyły wygląd koła. Jedna część zajmowana była przez członków rady a reszta była wolna dla widzów rozpraw. Kobra nie wiedział gdzie ma usiąść, lecz szybko zobaczył że na krzesłach wygrawerowane herby rodów i to na nich zasiadają poszczególni czarodzieje. Swoje znalazł w pierwszym rzędzie obok Lucjusza Malfoya.
- Witam wszystkich na kolejnym zebraniu Winzengamotu - rozpoczął Korneliusz Knot - Dzisiaj dołączył do nas Pan Harry Potter - gdy tylko skończył mówić na sali podniosły się szepty. Zielonooki wstał i ukłonił się sztywno, następnie szybko usiadł. I wtedy to poczuł, spojrzenie przewiercające go na wskroś. Odwrócił się i zobaczył.....
CZYTASZ
Harry Potter i wymarzona wolność
FanfictionHarry ucieka od Dursleyów po usłyszeniu przepowiedni. Jak sobie poradzi ze śmiercią Syriusza? Co stanie się gdy pokaże wszystkim swoje prawdziwe obliczę? Czy wszyscy są tym za kogo się podają? A może każdy tylko udaje? I czy wszystkim spodoba się z...