10. Jesli ono nie jest moje

6.9K 252 3
                                    

P.O.V. Jai
Praktycznie w podskokach dobiegłem pod sale mojej ukochanej... W sensie Leah.
-Przepraszam czy moze mi Pan panie doktorze powiedzieć co z Leah Cave?- zapytałem zdenerwowany
- Niestety nikomu nie moge udzielić takich informacji, tylko rodzinie...-odpowiedział z kamienną twarzą- A pan jest kimś z rodziny?
- Tak ona jest moja narzeczoną-skłamałem gładko
- W takim razie zapraszam do mojego gabinetu.- dość gruby w okularach mężczyzna zaczął oddalać sie ode mnie wiec poszedłem za nim.
- Pani Cave miała mnóstwo szczęścia.-zaczął kiedy wygodnie rozsiadlam sie w fotelu- wiecej szczęścia niż rozumu powiedziałbym. Nie rozumiem dlaczego dopiero tal późno Pan zadzwonił do nas.
- Niestety byłem poza domem w tym czasie- opowiedziałem półprawdę.
-Ahhh... Wydaje mi sie iż dziewczyna zasłabła po kąpieli. Przywiezli ją do nas z bardzo wysoką gorączką. Mozliwe ze wcześniej wymiotowała, organizm jest strasznie zmęczony. Potrzebuje dużo odpoczynku.
- A co z dzeckiem?- mocniej scisnolem podłokietniki fotela na którym obecnie siedziałem.
- Z dzieckiem- rzekł lekarz ściągając Okulary z twarzy- wszystko jest dobrze ale obiecać na 100 procent nie moge, ponieważ musimy wykonać kilka badań kiedy pańska narzeczona wybudzi sie ze śpiączki.
-Dziekuje- oddaliłem się nieco od gabinetu lekarza.
Smutny sunąłem się po korytarzach szpitala. Przygladelem  się tym wszystkim ludziom, jako iż znajdowałem się przed sala Cave znajdująca się na oddziale położniczym. Widziałem kobiety w ciąży od nastolatek po przez dorosłe kobiety. Jedne chodziły uśmiechnięte z pociechami na rękach a inne były smutne. Nagle usłyszałem szczęk otwieranych drzwi od sali Leah. Wyszedł lekarz.
- Co z nią doktorze?-zwróciłem się do dziadka w okularach i białym fartuchu poplamionym krwią. Właśnie ta krew sprawiła ze poczułem się słabo.
- Były malutkie komplikacje.- uśmiechnął się słabo a ja musiałem oprzeć się o ścianę .- ale niech się pan nie martwi, będzie wszystko dobrze! A teraz niech pan idzie do narzeczonej, napewno się ucieszy.
- watpię- powiedziałem pod nosem i usiadłem na krześle. Przez dłuższą chwile zastanawiałem się czy wejść czy nie...
W końcu zrezygnowany udałem się w stronę wyjścia...
Jednak w ostatniej chwili coś jakby mnie tchnęło i odwróciłem się i szybkiej krokiem ruszyłem w stronę gabinetu lekarza.
- Przepraszam czy jest możliwość wykonania testów na ojcostwo?- zapytałem sam nie wiem dlaczego
- Oczywiście jeśli pan się zdecyduje potrzebuje podpis pana oraz kobiety która jest w ciąży - westchnął i podał mi dokumenty.
Uśmiechnąłem się i ruszyłem w kierunku sali.
- Jak się czujesz?-zagadnąłem
- co ty tu robisz?- odpowiedział pytaniem na pytanie, zignorowałem je jak ona zignorowała moje.
- Musisz to podpisać- podałem jej dokumenty
- Co to?- zapytała- test na ojcostwo?
- Bo tak chce się dowiedzieć czy to naprawdę nie moje dziecko, jeśli ono nie jest moje zniknę z twojego życia, a jeśli jest moje chce się nim opiekować.- uśmiechnąłem się chytrze wiedząc ze wymięka i zaraz powie prawdę.
- Juz dobra powiem- uniosła ręce w tamach kapitulacji- ono jest twoje...
- Ale a-le ze m-moje?- zająknąłem się myśląc ze odpowie inaczej na moje pytanie.
- Rozumiem ze nie chcesz mnie znać- zaczęła płakać, miałem wielka ochotę ją przytulić ale nie mogłem nie modelkę się ruszyć o centymetr a co  dopiero podejść 2 metry.- przepraszam cie, ale nie mów moim rodzicom oni nie wiedzą o fasolce i proszę nich tak zostanie.
Wyszedłem z sali i pobiegłem do samochodu. Odjechałem, chciałem zapomnieć chciałem znów być bezproblemowym nastolatkiem, a nie dorosłym mężczyzną, który musiał zająć się swoja rodziną.
-----
Przepraszam ze krótki
Dziekuje za komentarze babes!
Obiecuje się niedługo powrócę i bede dodawał regularnie.
Prosze zostawcie po sobie komentarz! Lub gwiazdkę!

Baby LoadingWhere stories live. Discover now