Rozdział 1

1.7K 134 14
                                    

Dziękuję za komentarze :) Może i to opowiadanie nie będzie tak zaskakujące jak poprzednie, ale postaram się nie być zbyt przewidywalna ^.^ Cieszę się, że spodobał Wam się prolog :)

Wielkie dzięki dla , która betuje opowiadanie :*

Miłego czytania!

PS: Kocham Was <3

Westchnął, pocierając dłonią oczy. Od dwóch godzin siedział i poprawiał pierwsze w tym roku sprawdziany swoich uczniów. Wynikało z nich, że przez wakacje w jego klasie pojawiło się znacznie więcej idiotów niż zazwyczaj. Dopiero trzeci dzień szkoły, a on już rozpaczał nad wynikami egzaminów, które miały odbyć się za dziewięć miesięcy.

Bycie nauczycielem języka angielskiego było nie lada wyzwaniem w jednej z polskich szkół. On sam mimo wszystko uwielbiał to robić. Pozwalało mu to wrócić do czasów, gdy mieszkał z rodziną w Ameryce. Kiedy jeszcze w ogóle miał rodzinę.

Logan Mikulski był w połowie Polakiem. Jego ojciec wyjechał do Ameryki w poszukiwaniu swojego miejsca i tam je znalazł. W ramionach Emmy Wilson, która skutecznie powstrzymała go przed dalszą podróżą i jakimś cudem sprawiła, że dobrowolnie dał się związać węzłem małżeńskim. Tak też na świat przyszedł on, a siedem lat później także jego brat.

Zawsze byli kochającą się, normalną rodziną. Oczywiście były kłótnie i spory, ale zawsze szybko się kończyły, a oni powracali do szczęśliwego życia. Do czasu. Kiedy Logan miał dziewiętnaście lat, do drzwi domu zapukał policjant, który oznajmił mu, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, mającym miejsce zaledwie kilkaset metrów od ich domu.

Matka nie miała zbyt dużej rodziny. Jedyny wuj, niepełnosprawny z powodu wypadku przy pracy, pomagał im jak mógł. Załatwił Loganowi pracę i pomógł w zdobyciu praw do opieki nad bratem. Zostawał z nim, kiedy on najpierw szedł do szkoły, a później biegł do baru, by zdobyć pieniądze na utrzymanie najbliżej mu osoby. W ten sposób chłopak zdobył wykształcenie i kiedy wuj zmarł z powodu powikłań po zapaleniu płuc, sprzedał dom, który był za duży dla dwóch osób, po czym zabrał wszystkie rzeczy i razem z bratem przyleciał do Polski - kraju, który zawsze pozostawał w sercu staruszka. Niestety ojciec nigdy nie miał pieniędzy na zabranie ich wszystkich do swojej ojczyzny, więc Logan nie poznał żadnych jego bliskich. Kiedy został sam, wielokrotnie szukał krewnych ojca, ale niestety nikogo nie udało mu się znaleźć.

Przebywając już w Polsce, kupili mieszkanie i żyli na oszczędnościach, póki Loganowi nie udało się znaleźć pracy. Will poszedł do szkoły i wszystko zaczęło się powoli układać. Radzili sobie we dwójkę, będąc nie tylko braćmi, ale też przyjaciółmi. Aż do pewnego dnia, kiedy na własne oczy ujrzał, jak William biegnie w jego stronę, machając na przywitanie, a zza zakrętu wyjeżdża pędzący samochód.

Tamtego dnia jego serce pękło po raz kolejny, poszerzając dziurę, która powstała po śmierci rodziców.

Od tamtej pory Logan skupił się na pracy. Jego życie polegało na wstawaniu rano, siedzeniu w szkole przez dziewięć godzin, wbijaniu do głów licealistów choć kawałka wiedzy i kontynuowaniu pracy w domu. Wymyślał coraz to nowsze testy, tematy zajęć, organizował warsztaty i korepetycje. Robił wszystko, by nie siedzieć samemu w domu. Za miesiąc minie rok od tamtego wydarzenia, a pokój Williama nadal wyglądał tak, jak rok temu. Nie chciał na nowo otworzyć rany, która dopiero zaczynała się goić. Cóż, za dużo powiedziane. Ona dopiero przestała krwawić. Nie miał sił zrobić nic, oprócz wycierania tam kurzu od czasu do czasu. A każda wizyta w tym pomieszczeniu skutkowała okropnym kacem następnego dnia.

Ponownie westchnął, zbierajac porozrzucane po biurku testy. Ułożył je klasami i schował część do teczki. Resztę postanowił sprawdzić jutro, bo w końcu nic lepszego do roboty nie miał.

Nie wszystko straconeWhere stories live. Discover now