Rozdział 12

308 25 2
                                    

"Gdy już zasypiałam, usłyszałam trzask drzwi. Myślałam ,że to chłopaki ale się pomyliłam...."


Z dołu słyszałam jakiś płacz i krzyki. Przeraziłam się. Chwilę jeszcze wsłuchałam się w ten głos i usłyszałam głos..Lili. Zrobiłam wielkie oczy i szybko zbiegłam na dół.Widziałam jak siedzi na kanapie i płacze. 

- L-Liliana...?-odezwałam się trochę przestraszona-a ty nie jesteś u swojej siostry Amy?
- Powinnam ! Ale co się okazało?! Przez ten cały czas byłam okłamywana, tak naprawdę moja mama i mój tata nie są moimi rodzicami, ponieważ jestem adoptowana!-płakała.

Stałam nieruchomo, nie wiedziałam co powiedzieć, ale po chwili się odezwałam. 

- Lili.. słuchaj.. idź lepiej spać, bo rano musimy iść do szkoły. Pogadamy o tym rano... 

- Tak, tak masz rację...-mówiła ze łzami w oczach i widziałam jak idzie do siebie. 

Po tej całej rozmowie poszłam do swojego pokoju i położyłam się wygodnie spać. 

*Ana's POV*

Byłam wystraszona tym co się stało, ale martwili mnie Jeff,Ben,Jack i Louis. Wyszli nie dawno zrobić coś z Jokerem i długo nie wracają... Po chwili zasnęłam. Byłam w jakimś opuszczonym Wesołym Miasteczku. Na karuzeli dostrzegłam jakąś kobietę o blond włosach i białym stroju oraz białych skrzydłach. Natomiast na  wagoniku dostrzegłam mężczyznę w przeciwnych kolorach od kobiety. Powoli zbliżali się w moją stronę. Rzuciłam się w kierunku ucieczki, ale kobieta rzuciła krótkie ,,Stój"i się powoli zatrzymałam. 

-Czego ode mnie chcecie?!-spytałam.

-Czy wiesz kim my jesteśmy?
-Nie.

-Twoimi zmarłymi rodzicami, córciu -odpowiedziała kobieta, a raczej moja mama z uśmiechem.

-Mama? Tata? Ale jak to możliwe?!-szybko ich przytuliłam.

- Nie możemy się widzieć normalnie, ale często możemy się pojawiać w twoich snach. Obserwowaliśmy twoje postępy i zauważyłem, że poznałaś Orochimaru-odezwał się tata, który się uśmiechnął.

-Tak, poznałam. Dzisiaj muszę iść do niego po szkole... Tak bardzo za wami tęsknie!-łza poleciała mi z oka. 

-My tak samo... Ana ale musisz iść do szkoły. Zaraz twój budzik da o sobie znać. Może spotkamy się w następnym śnie.. Trzymaj się!-odezwała się mama i po chwili zniknęli, a ja się obudziłam z uśmiechem na ustach. 

Wybiła dokładnie 7:00, a ja nałożyłam na siebie czarną bluzę i czarne leginsy. Poszłam się ubrać do łazienki i zrobić inne rzeczy, ale na lustrze dostrzegłam coś dziwnego. Różową szminką Lili było napisane "Niedługo wszyscy zginiecie". Przeraziłam się tym trochę i od razu zmazałam napis z lustra. Po ubraniu ułożyłam grzywkę i rozczesałam moje włosy. Skierowałam się do pokoju by położyć torbę na przedpokój. Tam już dostrzegłam czekające na mnie Sydney i Lily oraz Louisa siedzącego na kanapie. 

-A ty co? Do szkoły nie idziesz?-odezwałam się.
-Nope. Dziś nie idę-uśmiechnął się.

-Aha no okej, to my wychodzimy. Pa - powiedziała Sydney i już byłyśmy w drodze 

*Louis's POV*
Dziewczyny wyszły do szkoły, więc siedziałem sam. Postanowiłem włączyć horror pt.,,Martwa Cisza". Trochę się bałem oglądać. Za sobą poczułem czyiś oddech. Gdy się odwróciłem, nikogo nie było. Po sekundzie przed moimi oczami ujawnił się Ben, który mnie wystraszył i śmiał się ze mnie. 

Nasz Koszmar Stał Się Naszą Miłością || Jeff The KillerWhere stories live. Discover now