Rozdział 8

3.1K 237 2
                                    

- To było... niesamowite! - stwierdził Tony, a w jego oczach pojawiły się iskierki ekscytacji. Podszedł do mnie razem z resztą drużyny, która pratrzyła na mnie w osłupieniu.
- Powinnaś była nam powiedzieć wcześniej, nie uważasz? - zapytała Natasha z irytacją w głosie.
- Gdzie się tego nauczyłaś? - zapytał Steve przyjaźnie.
- Od dziecka tak potrafię - przyznałam skromnie, uśmiechając się lekko.
- To wygląda zupełnie jak asgardzka magia - powiedział Thor, ale został zignorowany. Zwrócił tylko moją uwagę, ale uznałam, że zapytam go później.
- No to nieźle! Przydasz nam się, mała! Dziewczyna-demolka - zaśmiał się Clint. A ja razem z nim. Po chwili wszyscy rechotaliśmy, nawet rudowłosa.
A ja poczułam się akceptowana, po raz pierwszy od długiego czasu.
Po ćwiczeniach wyskoczyliśmy na kebaba, oczywiście był to pomysł Tony'ego. To był jeden z milszych dni jakie spędziłam w gronie większym niż dwie osoby - powiedzmy sobie szczerze, jeśli chodzi o zdolności społeczne, to nie jest i nigdy nie była to moja najmocniejsza strona. Tak więc jedliśmy, bawiliśmy się, a kiedy Tony wpadł w ten nastrój, zapowiedział, że następnego dnia zrobi "największą imprezę, jaką kiedykolwiek widziało to miasto". Uwierzyłam mu - za długo znałam Starka, żeby nie potraktować tego poważnie. Kolejna rzecz, za którą nie przepadam, duże imprezy. Lub bardziej ogólnie, imprezy W OGÓLE. To chyba w jakiś sposób łączy się z moją nieśmiałością i brakiem umiejętności społecznych, ale ręki nie dałabym sobie uciąć.
Kiedy tylko wrociliśmy, uznałam, że muszę na tą imprezę zacząć się przygotowywać.
Następnego dnia po południu, Stark oznajmił, że nie żartował, i że mamy na tą imprezę przyjść wszyscy, bo się na nas obrazi. Tak więc pędem pobiegłam do swojego pokoju.
Jako że większość moich ubrań zostało w starym domu, a sukienki już zwłasza, w pierwszej chwili uznałam, że nie mam co na siebie założyć. Padłam na łóżko i zaczęłam się zastanawiać. W czym mogę wyglądać ladniej niż na codzień, ale nie na tyle, żeby zwracać na siebie uwagę wszystkich wokół?
Hmmmm...
Spódnica!
Tak, spódnica była świetnym pomysłem. Jako że byłam osobą, która chodziła raczej w spodniach, uznałam, że spódnica będzie miłą odmianą. Chwilę później w mojej głowie powstał plan stroju, po czym zabrałam się za jego kompletowanie.
Po 10 minutach i kilku poprawkach, wszystko miałam już naszykowane. No, prawie. Na łóżku leżał gotowy zestaw składający się z czarnej, lekko rozkloszowanej spódnicy, sięgającej do połowy ud, łososiowej bluzki z długim rękawem zrobionym z koronki w tym samym kolorze i srebrny naszyjnik z czarnym kamieniem. Nie miałam tylko butów... Wszystkie buty, jakie ze sobą zabrałam z domu, były albo trampkami, albo butami "do zadań specjalnych". Po chwili namysłu i wewnętrznego wahania, zapukałam do pokoju Nat.
- Proszę - usłyszałam spokojny głos. Kiedy weszłam do środka, spojrzałam na mnie że zdziwieniem w oczach.
- Co tu robisz? - zapytała.
Zestresowałam się i zaczęłam bawić się naszyjnikiem, co nie uszło jej uwadze.
- Tak sobie myślałam... Czy nie masz może pożyczyć jakichś butów na obcasie? - uśmiechnęłam się do niej z zażenowaniem.
- Mam, ale to zależy jakie są ci potrzebne - odparła, po raz pierwszy dość przyjaźnie.
- No, takie, eee... - w tym momencie chciałam walnać głową o ścianę. Gratulacje Gwen. Przychodzisz pożyczyć buty, a nie wiesz jakie dokładnie.
Natasha zaśmiała się serdecznie, co jednocześnie zdziwiło mnie i ucieszyło.
- Przynieś to, co sobie naszykowałaś, pomyślimy coś - zachichotała.
Pobiegłam więc szybciutko do pokoju i przyniosłam rzeczy.
- No, no, no. Całkiem nieźle - Natasha spojrzała na zestaw z aprobatą, po czym ruszyła w stronę swojej szafy. - Łap. Te będa w sam raz - rzuciła mi parę butów.
Przyjrzałam się im. Były czarne, miały dziesięciocentymetrowy obcas i srebrne wstawki. Na dodatek, pasowały idealnie.
- Właściwie możesz je sobie zatrzymać, odkąd je kupiłam, nie założyłam ich ani razu - zaśmiała się.
- Naprawdę? Dziekuję! - przeszło mi przez myśl, żeby ją uściskać, ale uznałam, że lepiej nie. Nie wygląda na osobę lubiącą się przytulać, a ja nie chciałam znowu się jej narażać, teraz, kiedy nagle zmieniła co do mnie zdanie.
- Poczekaj tu chwilę, załóżmy obie swoje zestawy na imprezę, będzie fajnie - mrugnęła do mnie, po czym wyszła przebrać się do łazienki.
Po chwili obie znów spotkałyśmy się w pokoju, ja miałam na sobie mój strój, ona także. Musiałam przyznać, że wyglądała fenomenalnie.
Miała na sobie czarną sukienkę, zwiewną, z przodu krótszą a z tyłu - dłuższą. Całości dopełniały bransoletki. Na nogach miała wysokie, czerwone obcasy.
- Wygladasz cudownie! - skompletowałam ją.
- Ty też nieźle. Ale przydałaby ci się odrobina makijażu - powiedziała, po czym przyniosła różne kosmetyki i zaczęła mnie malować. Poczułam się trochę jak z Carlin, jednak tym razem nie przywołało to żadnych wspomnień, na całe szczęście. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Czemu się smiejsz? - zapytała Natasha.
- Przypominasz mi teraz moja przyjaciółkę - uśmiechnęłam się szerzej, mając zamknięte oczy, bo Nat robiła mi makijaż.
- Co się z nią stało? - zapytała z ciekawością.
- Została postrzelona. Celowali we mnie, nie w nią... - powiedziałam łamiącym się głosem. Chwilę później poczułam, jak Natasha obejmuje mnie i gładzi po włosach.
Czy ja naprawdę sprawiam wrażenie "młodszej siostrzyczki"? Najpierw Tony, teraz Natasha... Kto następny?
- Jakie ty masz sliczne włosy! Powinnyśmy coś z nimi zrobić, nie uwazasz? - zapytała, chcąc odwrócić moją uwagę. Udało jej się.
Po godzinie obie byłysmy gotowe. Ja zrobiłam jej ślicznego koka, a ona mi piękne fale. Moje włosy, z natury cienkie i proste, nareszcie nabrały objętości.
Musiałam przyznać, wyglądałam cudownie. Gdybym była trochę mniej leniwa, to wyglądałabym tak na codzień.
- Podoba się? - zapytała Natasha, stając za mną.
- Bardzo. Dziękuję, gdyby nie ty, nie wyglądałabym tak dobrze. Lubisz imprezy Starka? - zapytałam.
- Średnio. Ale to jedyne imprezy, w jakich biorę udział - powiedziała spokojnie. - Idziemy na dół? Impreza chyba się już zaczęła.
- Idziemy!

***********************************
Niespodziewany zwrot akcji w relacji między Natashą a Gwen. Co sądzicie? Dzięki za przeczytanie :)
Wyskrobał mi się rozdział na 900 słów więc cieszmy się wszyscy, więcej czytania to więcej frajdy ;)
frikuskaa

NiespokojnaWhere stories live. Discover now