40

1.2K 129 8
                                    

Luke

Jesteśmy ze sobą z Calum'em już od czterech dni i oprócz wpadki z biżuterią, i tym, że Michael nadal patrzy na mnie czasami jakby chciał zabić to wszystko jest świetnie, doskonale. Gdyby tylko mój przyjaciel zrozumiał, że jeszcze nie mogę dać mojej miłości tego prezentu byłoby idealnie. To po prostu... Nie czas na to... Właśnie.
W każdym razie siedzimy teraz w czwórkę na kanapie w domu Ashton'a i oglądany jakiś film. To chyba komedia romantyczna. Nie wiem, nie mogę oderwać wzroku od Calum'a. Leży oparty plecami o moją klatkę piersiową i bawi się naszymi splecionymi dłońmi podczas gdy ja gladzę jego odsłonięte przez podniesioną koszulkę biodro. Najwidoczniej obaj jesteśmy bardziej zainteresowani sobą niż filmem i nie jestem pewny czy to dlatego, że tak strasznie długo ukrywaliśmy uczucia i teraz po prostu coś popycha nas do okazywania ich czy dlatego, że nie znaleźliśmy jeszcze chwili, żeby okazać tą miłość w sposób fizyczny i bardzo... Cielesny. Bo tak... Jeszcze dalej nie zaszliśmy. Najpierw przyłapał nas Jack, potem Mali, a teraz od trzech dni nawet nie mamy czasu żeby pomyśleć o seksie. Albo szkoła albo koncert. Powrót do nauki wydaje mi się coraz częściej najgorszym podjętym pomysłem. Rozumiem, że chłopaki chcieli mieć to głupie zabezpieczenie na przyszłość w razie czego, ale mogłem nie dać się w to wciągnąć. Dzięki bogu, że niedługo mamy wczesny końcowy egzamin z powodu rozpoczęcia drugiej trasy, bo kolejnych kilku miesięcy bym chyba nie wytrzymał w tej chorej placówce. Szkoła jest po prostu nie dla mnie i ktoś powinien to w końcu zrozumieć. Zwłaszcza przyjaciele, ale przecież who cares.
Spodnie Calum'a opuszczają się jeszcze odrobinę w dół, kiedy poprawia się na miejscu, a mi coraz trudniej jest się powstrzymać żeby nie wsunąć ręki pod ich materiał. Cholera, gdyby nie było tu Ashton'a i Michael'a to nawet nie próbowałbym się powstrzymywać. No... Może jednak zmieniłbym miejsce, bo jak już się domyśliłem, kanapa jest naszym wspólnym pechem. Niestety.
Apropo kanapy to do końca życia będę czuł obrzydzenie do mojej, bo Mike przyznał mi się do odgrywania tam ze swoim chłopakiem Romea i Julii, a raczej Romea i Tybalta, ew, dlaczego... Dlaczego na mojej kanapie. To musiało być obrzydliwe. Ugh, wrcając...
Słychać nagle dźwięki piosenki. Spoglądam na ekran gdzie lecą napisy na czarnym tle i marszczę brwi... Nikt nie zwrócił na to uwagi? Nikt nie zauważył, że film się skończył? Odwracam wzrok na Michael'a i Ashton'a, którzy nie zwracając uwagi na nic i na nikogo zatapiają się w swoich objęciach namiętnie całując. Mniej więcej tak zawsze kończy się spędzanie czasu z nimi. W końcu biorą się za siebie nawzajem, bo nie potrafią długo wytrzymać. To przykre, ledwo godzinę mogą dać spokój.
Nachylam się lekko do przodu by mieć dostęp do ucha Calum'a.
- Wstań, kochanie - mówię szeptem, na co bruneta przechodzi dreszcz, jednak wykonuje moje polecenie.
Sam wstaję zaraz po nim i łapiąc za rękę, odwracam jego wzrok od popularnie znanego Mashton'a. Chociaż on mógłby się nie gapić na nich. Wszyscy to robią, bo nasze gołąbeczki nie ograniczają się nawet w miejscu publicznym. Ugh, ktoś im powinien kiedyś zabronić... Chociaż Michael i tak pewnie wystawiłby tej osobie środkowy palec i rzekł swoją słynną kwestię "I'm punk rock, I do what I want", tak jak ostatnio pewnej starszej pani w metrze, która wyglądała jakby ktoś jej rozmazał paletę farb na twarzy, albo grał w paintball'a z jej twarzą zamiast tarczy. Jej makijaż był naprawdę okropny. Dodatkowo czepiła się tylko dlatego, że Ashton delikatnie pocałował usta Mike'a. Ugh, mogłem ją nauczyć tolerancji rzucając akurat trzymanym podręcznikiem z matematyki. Jej twarz wyglądałaby wtedy conajmniej jak jakaś figura geometryczna. Dobrze, że nie było obok mnie Calum'a, bo gdyby czepiła się jego to już bym nie ręczył za siebie wcale. Nie, że coś, kocham starszych ludzi, ale takie damulki...
Wrcając... Dyskretnie wyszliśmy z Cal'em z domu przyjaciela, a teraz z uśmiechem łapię jego dłoń, przemierzając kolejne alejki w parku. Chłopak pod moim spojrzeniem trochę traci fason i zaczyna się rumienić odwracając wzrok. To takie urocze... Mam nadzieję, że nigdy nie przyzwyczai się w pełni do mojej bliskości i jego reakcja będzie taka słodka juz zawsze.
Zaciskam mocniej palce ciągnąć go w prawą stronę w kierunku naszej ulubionej ławki i wtedy podchodzą do nas trzy dziewczyny. Na oko mają po szesnaście lat. Jedna ma koszulkę z logo 5sos.
- O Mój Boże, wy trzymajcie się za ręce!! - Piszczy stojąca obok niższa blondynka.
Spoglądam w dół na nasze dłonie lekko się pesząc, jednak nie puszczam dłoni chłopaka, kiedyś mogliśmy tak chodzić bo fani nie brali tego na poważnie, teraz niech wezmą, w końcu i tak się dowiedzą prędzej czy później. Spoglądam na bruneta, który odwrócił akurat wzrok. Nie, no. Niech już nie udaje, że to nic takiego. Nie będzie święty. Nie pozwolę mu okłamywać fanów. Najwyżej ktoś tam z góry kto jest ponad naszym menedżerem się wkurzy, ale przejdzie mu. Mashton się przyjął to i Cake się przyjmie. Nie ma innej opcji.
Uśmiecham się szeroko do fanek i niestety puszczając dłoń Calum'a rozdaje szybko autografy, i robię zdjęcia. Calum zaczyna podpisywać się jednej z dziewczyn, więc zabieram mu z dłoni długopis.
- Luke, oddaj go - jęczy brunet wyciągając dłoń w moją stronę, którą ignoruje i chowam długopis za plecami.
- Zmuś mnie - zachęcam go, poruszając brwiami, na co on cicho prycha, głupio próbując sięgnąć po przedmiot.
Czy on nie rozumie, że tak nie da rady mnie pokonać? Coś za coś, inaczej nie ma mowy, a on wie co mam na myśli, tylko nie chce tego zrobić przed fankami. No dalej Cally, no dalej.
- Uh, spadaj idioto - mówi w końcu zrezygnowany przeszukując kieszenie by sprawdzić czy sam nie posiada długopisu.
Oboje wiemy, że nie ma.
- Przecież wiesz czego chce, Calum - odpowiadam przez co przenosi na mnie zaciekawione spojrzenie - Wystarczy, że mi to dasz, śmiało - zachęcam go, a on już chyba domyśla się, że wyrażam zgodę na pokazanie dziewczynom prawdy.
Kręci krótko głową i podchodzi do mnie ciągnąć za biodra do pocałunku. Łączy nasze usta, nawet nie mogę się zorientować kiedy, a już po chwili długopis wypada z mojej dłoni. Oplatam juz dwoma rękami kark bruneta i z uśmiechem zmuszam go by otworzył usta. Wsuwam do środka swój język, delikatnie, ale z ogromną satysfakcją badając wnętrze, przez co chłopak mruczy cicho z przyjemności. Ten pocałunek, ta bliskość, to jeat po prostu idealne.
Gdzieś z boku słyszę westchnienie i właśnie w tym momencie przypominam sobie, że nie jesteśmy tu sami. Kończę pocałunek odrywając się od Calum'a i zsuwając dłoń na jego talię, odwracam się w stronę trzech stojących teraz naprzeciwko mnie dziewczyn. Otwieram usta by coś powiedzieć i w tym momencie słyszę zbiorowy pisk. Uśmiecham się lekko, a Calum opiera głowę o moje ramię, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyji. Mogę się założyć, że na jego policzkach wykwitają właśnie dorodne rumienće i za wszelką cenę próbuje to ukryć. Urocze.
Fanki w końcu przestają męczyć swoje biedne gardła i spoglądają na nas zachwycone. Oddaje jednej z nich długopis, pozwalam Calum'owi dokończyć podpis i już po chwili zostajemy sami.
- Teraz się zacznie - chichocze Calum, całując mój policzek
_______________________
Woah, Woah....

Tickets #cakeWhere stories live. Discover now