2. Martwy dla świata

1.4K 189 16
                                    

Nie rozmawialiśmy zbytnio w trakcie drogi do mojego mieszkania.

Czułem się trochę nieswojo, gdy podczas półgodzinnej drogi autobusem nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Bo o czym miałem z nim rozmawiać? Nie znałem go. Byłem mu wdzięczny za pomoc, ale już wielokrotnie podziękowałem, więc po prostu nie miałem nic więcej do powiedzenia.

Gdy wysiedliśmy na odpowiednim przystanku zaniepokoiłem się. Nie chciałem, żeby chłopak szedł ze mną aż pod mieszkanie, bo szczerze mówiąc nie wiedziałem, co tam zastanie. A mieszkałem z matką, która była... dość specyficzną osobą.

Tae stanął obok mnie i spytał:

- To gdzie teraz? Daleko stąd do ciebie?

- Słuchaj, Tae... - zacząłem nerwowo. – Ja już sobie poradzę. Jak widzisz, nic mi nie jest. Mieszkam spory kawałek stąd.

- Tak jak mówiłem... nalegam – zaczął. Moja misja się skończy, jak będę wiedział, że siedzisz sobie spokojnie w mieszkaniu i nic ci nie jest.

- Przecież dobrze się czuję... - syknąłem nerwowo.

Tae niewzruszony ciągnął dalej:

- Widziałem, jak posiniaczoną masz głowę. Chcesz, żebym ciągle się martwił, że zemdlejesz?

Westchnąłem. Nie chciałem być dla niego niemiły, to nie leżało w mojej naturze, więc zgodziłem się:

- Niech ci będzie.

Gdy dotarliśmy do bloku, w którym mieszkałem, wszedłem zaniepokojony na klatkę schodową i spojrzałem na chłopaka. Miałem wcześniej nadzieję, że jednak nie będzie lazł za mną pod sam dom, ale cóż. Już nie chciało mi się nic mówić.

Żeby tylko się nie zdziwił...

Wszedłszy po schodach na drugie piętro, stanęliśmy pod drzwiami mojego mieszkania. Włożyłem klucz do zamka, spróbowałem je otworzyć... i nic. Ani drgnęły.

Spojrzałem na pęk kluczy, upewniając się, że wybrałem odpowiedni. Wszystko się zgadzało. Spróbowałem jeszcze raz.

- Co jest? – spytał zaniepokojony.

- Nie wiem... Nie mogę otworzyć - szepnąłem.

Zapukałem do drzwi i zawołałem:

- Mamo, jesteś tam?

Żadnej odpowiedzi. Co jest do cholery...

- Mamo, nie mogę otworzyć.

Gdy znów odpowiedziała mi cisza wyjąłem komórkę i wystukałem numer do kobiety. Usłyszałem dzwonek jej telefonu w głębi mieszkania. Po paru sygnałach dźwięk ucichł, a drzwi otworzyły się z hukiem.

Moim oczom ukazała się wściekła matka.

- Czego chcesz, gówniarzu? – wysyczała.

Przełknąłem ślinę i zacisnąłem pięści. Nie raz miałem do czynienia z takimi sytuacjami, więc starałem się być opanowany. Tylko przed Taehyungiem było mi głupio. Kątem oka widziałem, jak wycofuje się i przystaje zszokowany w połowie schodów.

Byłem ciekaw, czy kobieta w ogóle go zauważyła. Może gdyby zdała sobie sprawę z tego, że ktoś jest ze mną, to by się przymknęła...

- Mamo, wróciłem. Przepraszam, że tak długo... Zmieniłaś zamki? – spytałem łagodnie.

- Tak, zmieniłam. Myślisz, że co? Wrócisz sobie ot tak po dwóch dniach i będzie na ciebie czekał ciepły obiadek? To się mylisz. Nie jestem twoją służącą. Nic w domu nie zrobiłeś. Pranie, sprzątanie... Książę się znalazł! Ja mam cię jeszcze utrzymywać, a ty palcem nawet nie kiwniesz!

Martwy dla świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz