Rozdział 22

2K 116 42
                                    

Perspektywa Sofii...

Już jest wieczór. Ten psychol przychodził godzinę temu by dać mi jedzenie. Potem wyszedł zamykając drzwi kluczem.
Po chwili drzwi zaczęły się otwierać, ujrzałam tego psychol.

- No to co mała...zabawimy się? - z szerokim uśmiechem na twarzy zaczą się trochę śmiać.

Nic nie odpowiedziałam , łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Zaczął się do mnie dobierać.

- Nieee!...Proszę!

Nic to nie dało. Tylko zakleił mi usta taśma.
Potem przywiązał mi ręce i nogi , poczym ciągną do łazienki by mnie umyć. Łzy się u mnie nie kończyły.

Miną już tydzień. Codziennie to samo.
Pobudka , poranny sex , zostaję sama na cały dzień , przychodzi by mnie nakarmić , wieczorem przychodzi , wieczorny sex , mycie i spać. Okropne!
Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do tego że nikt mnie nie uratuje i tak będzie zawsze.

Jest sobota. Najwyraźniej ten psychol jest w pracy.
Leżę , płaczę , myślę...Otwierają się drzwi. Nie chciałam otwierać oczu.

- Sofii!

Słyszę znany mi głos, to Adam!

-Adam!

Zaczyna mnie rozwiązywać , później ubierać. Chcieliśmy uciekać ale nie miałam sił na to. Wziął mnie na ręce. Uciekaliśmy.
Niestety ten psychol wracał z pracy. Zobaczył że mnie nie ma i zaczęła mnie szukać. Byliśmy blisko auto. Zauważył nas , zaczą szczelać. Poszczelił Adama w ramię. Z całych sił dobiegł do auta i jak najszybciej odjechaliśmy.

Naruciak?!Where stories live. Discover now