Rozdział 6. podrozdział Bangtan Boys część 1 // Jesteś martwy, totalnie martwy!

349 28 5
                                    


Wieczór w dormie ciągnął się w nieskończoność. Jin i Suga wrócili po kolacji w pubie w bardzo dobrych humorach. Rap Monster siedział na kanapie przed telewizorem, przeglądając coś w swoim iPhonie, a Jungkook przesiadywał w łazience, pielęgnując swoje młode ciało. Z pokoju menadżera dobiegał przyciszony głos reportera z programu o polityce. Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie krzyki dochodzące zza drzwi Hopa i V'ia.
- Przeczuwałem, że może się coś stać! Mogliśmy mu nie pozwalać wychodzić... Czuje się tak strasznie. – zapłakany Tae, biegał po pokoju i wymachiwał rękoma.
- Spokojnie, jest jeszcze młoda godzina. Wiem, że Jimin nigdy nie wracał później niż pierwsza... ale może impreza się rozkręciła? – próbował pocieszyć chłopaka Hosikie. – Poczekajmy jeszcze z godzinę, a na pewno da znać, żebym po niego wyszedł. – opadł na granatową kanapę i popatrzył w ekran telefonu, gdy do pokoju weszli członkowie, znajdujący się w salonie.
- Co się stało? – zapytał zdziwiony Rap Monster, gdy zobaczył zapłakanego V. – W ogóle gdzie jest Jimin? Przecież już dawno po pierwszej... - przerwał mu szloch Tae. Chłopak opadł na kolana na podłogę i rozpłakał się jak małe dziecko.
- V? Wszystko ok? – zatroskany Mama-Jin, podszedł do chłopaka i położył mu rękę na plecach, gładząc uspokajająco. – O co chodzi, powiesz nam? – kontynuował wydobywanie informacji.
- Bo Taehyung przeżywa, że Chimchim wciąż do nas nie zadzwonił, aby po niego wyjść. Gdy byliśmy w restauracji, dostał telefon i wyszedł. Znaczy powiedział, że to jakiś kolega, że go zaprosił, jakaś pilna sprawa. Tae się obwinia, że mogliśmy go zatrzymać... - przerwał, aby nie dokończyć wypowiedzi. Nie chciał by chłopacy dowiedzieli się, że w sumie jego wypad, był im na rękę. Gdyby Jimin nie wyszedł, nie mogliby pozwolić sobie na taką szczerość. Wciąż czuł na ustach ciepły dotyk warg przyjaciela, a raczej już kochanka. Bardzo chciałby teraz mocno przytulić chłopaka, ale nie wypadało przy reszcie członków zespołu. Mógł tylko patrzeć, ze złamanym sercem jak Tae popada w smutek i zamartwia się coraz bardziej. Sam był przerażony. Ściskał nerwowo telefon, patrząc na ekran.
- Chłopaki, ja do niego zadzwonię. – nerwowo wybierając numer na liście, przyłożył urządzenie do ucha. Wszyscy skierowali wzrok na niego, zwłaszcza teraz wydający się całkiem mały, V. Wpatrywał się z wielką nadzieją na Hosikie, ale niestety, gdy tylko zobaczył jak nerwowo przygryza dolną wargę, a rękę zaciska mocniej na telefonie, wiedział, że odezwała się automatyczna sekretarka. Jin przytulił Tae, w obawie, że ten znów zaniesie się szlochem. Chłopak mocno ścisnął rękaw swojego kolegi opierając głowę o jego ramię, był bardzo załamany, a co gorsza wyobrażał sobie najgorsze, obciążając o to własną osobę.
- Jak coś mu się stało, to się zabiję, mówię serio. – wypalił, mało myśląc. Wszystkie oczy na nim spoczęły.
- Nawet tak nie mów V! Nie wolno Ci. – kiwał przecząco Suga, gdy do pokoju wszedł Jungkook, wycierając swoje mokre włosy.
- Stało się coś? V-hyung? Dobrze się czujesz? – biedny maknae, przez to, że siedział pod prysznicem, nie był jeszcze wtajemniczony w całą sytuację. Gdy Rap Monster próbował mu wszystko wyjaśnić, Hope wybierał numer jeszcze kilka razy. Miał nadzieję, że w miejscu gdzie przebywa teraz Jimin gra głośno muzyka i po prostu nie słyszy swojego telefonu.

Czekając na jakikolwiek telefon, czy wiadomość od Chimchima, V popadał w coraz większą paranoję. Zaczął wymyślać najczarniejsze scenariusze. Jak w amoku, wtulony w ciepły, różowy sweter Jina, zaczął opowiadać swoje chore wizje.
- A co gdyby Jimina spotkali zagraniczni fani? No przecież... fanki są różne. Wyobraźcie sobie, idą trzy pary np. z Niemiec, laski krzyczą i piszczą, a ich, nawet mniej męscy niż one same, faceci oklepują facjatę Jimina, a one rzucają się na nich, bo biją ich oppę... - wzdrygnął się na samą myśl – Koszmar! Albo czarnoskórzy postanowili się zemścić i wyłapują ludzi by ich sprzedawać! Jimina wzięli za kobietę i sprzedali na targu jako tanią prostytutkę! On nawet angielskiego nie zna... Ahhh! – alien przez swoje wyobrażenia popadł w jeszcze większą histerię.
- Aw, man! – kiwał głową z niedowierzaniem Suga, najwidoczniej rozbawiony – On nie ma fajnych nóg, kto by chciał dziewczynę z grubymi nogami... - skwitował, ale widząc karcące miny Hopa i RapMona, szybko spuścił głowę.
- Wiecie... może powinniśmy powiedzieć menadżerowi... - zapytał zatroskany Jungkookie, chyba jako jedyny logicznie myślący.
- NIE! – krzyknęli wszyscy jednocześnie. To była chyba najgorsza opcja jaką mogli wybrać. Gdyby to się wydało, że Jimin nie wrócił na określony czas, gdyby menadżer przekazałby tą informację CEO, ten mógłby wywalić Jimina z zespołu.
- A'propo! Idę sprawdzić co robi. Módlmy się by już spał i nie zachciałoby mu się sprawdzić obecności. – poinformował lider i wyszedł. Jungkookie usiadł obok Hopa, Suga na fotelu obok okna, a Jin mocniej przytulał, wciąż płaczącego V. Po chwili Monie wrócił do pokoju, gdzie Hope po raz 38 próbuje się dodzwonić do zaginionego.
- Śpi w najlepsze, mamy szczęście... Za pół godziny, jeżeli Jimin nie da znaku życia, idziemy go szukać. – stwierdził i widząc małą ulgę w twarzach kolegów, usiadł obok Jungkooka, który pomimo całej sytuacji, wciąż nie zapomniał o wczorajszym incydencie i wstał z miejsca pod pretekstem pomocy w pocieszaniu V.

BTS - Bangtan Boys - Nowa DormaOnde histórias criam vida. Descubra agora