Rozdział 9.

199 6 1
                                    

Trening minął mi dość szybko. Dobrze było zagrać w siatkówkę po tygodniu przerwy. Za dwa tygodnie mamy ważny mecz o puchar, więc musimy się dobrze przygotować. Wyszłam z sali ciągle w dobrym humorze. Dziewczyny pytały mnie, czemu jestem taka zadowolona, ale nie opowiedziałam im całej historii. Wspomniałam jedynie o tym, że jutro jest koncert mojego starego znajomego i chcę, żeby poszły tam ze mną. Weszłam do mieszkania, w którym był już Niall.
-Hej, co tam? - zapytałam zadowolona wchodząc do kuchni, a uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy. Horan właśnie robił kanapki. Wskoczyłam na blat obok niego i zaczęłam wyjadać mu warzywa.
-Ej, zostaw to! - walnął mnie w rękę śmiejąc się. Pokazałam mu język i zaczęłam się śmiać. Boże, co jest ze mną nie tak? - A tobie co tak wesoło?
-Mam swoje powody. Co robisz potem? - spytałam.
-Mieliśmy iść z chłopakami na piwo. W sumie chcieli przyjść tutaj, nie masz nic przeciwko?
-Nie, w porządku. Zajmę się sobą, może w końcu pouczę się do tych egzaminów.
-Nie uczyłaś się dzisiaj przed treningiem?
-Wypadło mi coś innego, nie miałam czasu. O której mają przyjść chłopaki? - zapytałam z ciekawości.
-Mają być za jakąś godzinę. Mam nadzieję, że pomieścimy się w salonie.
-Ma być was więcej?
-Tak, mój kolega przyjechał do miasta i ma wpaść ze znajomymi.
-Tylko nie zróbcie z tego mieszkania jakiegoś klubu. - zaśmiałam się.
-Spokojnie, mamy jutro zajęcia, więc wszystko będzie pod kontrolą. - uśmiechnął się lekko. Zeskoczyłam z blatu i poszłam do swojego pokoju. Przed przyjściem bandy mężczyzn zrobiłam sobie jeszcze kolację i zaparzyłam kubek herbaty. Zamknęłam się w pokoju i wyjęłam po raz kolejny książki z zamiarem uczenia się. Przebrałam się w piżamę i położyłam na swoim łóżku. Usłyszałam dzwonek do drzwi i mogę się założyć, że to chłopaki do Niall'a. Utwierdziłam się w swoim przekonaniu, kiedy wszyscy krzyknęli z radości na widok Horana. Swoją drogą ciekawe czemu spotkali się ze sobą w środku tygodnia. Dowiedziałam się tego pół godziny później, kiedy wszyscy razem krzyknęli na cały blok "GOOOOOL!". Sąsiedzi mnie chyba znienawidzą, że sprowadziłam tutaj Niall'a. Powtarzałam po raz kolejny czynniki lokalizacji przemysłu, gdy nagle moje drzwi do pokoju się uchyliły.
-Ups, to chyba nie łazienka. - usłyszałam znajomy głos, a już po chwili zauważyłam blond czuprynę Luke'a. Stanął zdziwiony w drzwiach, wpatrując się w mnie. - Czy ty możesz przestać mnie dzisiaj zadziwiać? Widzę cię pierwszy raz po roku, a ciągle wchodzisz mi w drogę. - zaśmiał się.
-Ej, po pierwsze to ty podszedłeś do mnie w kawiarni i po drugie to ty przyszedłeś do mojego mieszkania, więc odczep się ode mnie, - odpowiedziałam.
-Czekaj, ty tu mieszkasz? - zapytał.
-Nie, wiesz tak naprawdę lubię przesiadywać u facetów w mieszkaniu w samej piżamie, gdy oni oglądają mecz. To taka moja pasja, ale cii... Nie mów nikomu. - odpowiedziałam i mrugnęłam do niego. Wpatrywał się we mnie chwilę, a potem wybuchnął głośnym śmiechem. Po chwili w drzwiach pojawił się Niall.
-Wszystko w porządku? Mówiłem ci, pierwsze drzwi po prawej. No ale widzę, że nie trafiłeś. Więc może was poznam, to moja współlokatorka...
-Nie musisz nas przedstawiać, znamy się. - Luke mu przerwał. Horan spojrzał na nas zdezorientowany.
-Jak to? Skąd?
-Poznaliśmy się kiedyś na wakacjach. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się na wspomnienie o tym.
-Ej, chłopaki, zaczyna się druga połowa! - krzyknął Louis. Niall wyszedł zostawiając mnie samą z Hemmingsem.
-Więc co do jutra... - zaczął chłopak.
-Widzimy się wieczorem na koncercie? - spytałam.
-Ok, zaczyna się o 20. Jeśli chcesz możesz przyjść wcześniej. - powiedział.
-Dobra, wpadnę cię zmotywować. - zaśmiałam się.
-Coś czuje, że to będzie mój najlepszy koncert. - odparł. Mrugnął do mnie i wyszedł zamykając za drzwi. I w ten sposób moja nauka poszła w las, bo nie mogłam się skupić, wiedząc, że za ścianą siedzi Luke... i Niall...

Następny dzień zaczął się trochę gorzej niż zawsze, bo niestety chłopcy nie pozwolili mi spać. Pocieszał mnie jedynie fakt, że mój współlokator czuł się jeszcze gorzej. Weszłam do kuchni, gdzie Horan siedział przy stole z głową położoną na jego blacie.
-Kac morderca? - zapytałam roześmiana.
-Nawet nie wspominaj. - odparł zrezygnowany. Zrobiłam mi i blondynowi kawę z mlekiem. Podałam mu ją, a ten uśmiechnął się lekko.
-Co ja bym bez ciebie zrobił?
-Zginąłbyś marnie z głodu i kaca. - zaśmiałam się.
-Więc jak się poznałaś z Lukiem? - zapytał zaciekawiony.
-Rok temu byłam z rodzicami na wakacjach w Kalifornii i poznaliśmy się na plaży. Zrobiłam mu zdjęcie i podszedł do mnie. Spędziliśmy razem kilka fajnych dni. - powiedziałam w skrócie. Chłopak przytaknął tylko i patrzył jak zahipnotyzowany w kubek z napojem. To musiała być naprawdę ciężka noc. - A ty skąd go znasz?
-Znałem Ashtona, jego kolegę z zespołu. Poznaliśmy się przez wspólną znajomą.
-To zabawne, że mamy wspólnych znajomych. - powiedziałam. Wzięłam ze sobą torbę i żegnając się z chłopakiem poszłam na zajęcia.

✔ cz. 2. New life without You | NH LH FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz