three

2.1K 189 36
                                    

- Po prostu wyszedłem kiedy usłyszałem alarm... No i zastaliśmy taki widok.

Siedzieliśmy na komisariacie, powtarzając po raz piąty tę samą historię. Całej sytuacji wcale nie poprawił fakt, że oboje mieliśmy w krwi alkohol. Na szczęście nikt tego nie zauważył, bo zachowywaliśmy się jak trzeźwi. A przynajmniej, próbowaliśmy. Policjanci pytali czy mamy przypuszczenia kto to zrobił, czy mamy wrogów, czy ostatnio się z kimś sprzeczaliśmy. Jack zaprzeczył. Jest miłym, uczynnym, świetnym chłopakiem, którego wszyscy lubią. A ja? Właściwie, nie mam z nikim problemów. Oprócz smsowego prześladowcy. Wiedziałam, że to on zniszczył samochód mojego przyjaciela. Ale co mogłam powiedzieć? Że ktoś kazał jechać mi autobusem, a że tego nie zrobiłam, to się zemścił? Przecież to brzmi absurdalnie.

Dlatego właśnie siedziałam i jedynie przytakiwałam słowom chłopaka. Widziałam na twarzach przesłuchujących nas, że są bezbronni. Zwłaszcza, że w takiej okolicy jak moja, nie było kamer. To pewnie ze względu na to, że była całkowicie bezpieczna, żadnych zamieszek, bójek czy kradzieży.

Do dnia dzisiejszego.

Po złożeniu zeznań, opuściliśmy komisariat. Zadzwoniłam po taksówkę, ponieważ, jak się domyślacie, nie mieliśmy czym wrócić. Oprócz tego, wciąż nie byliśmy trzeźwi. Jack uparł się żebym przenocowała u niego, bo "Mój samochód mógł być twoim mieszkaniem, nie ma gadania". A więc, okej.

Dojechaliśmy kilkanaście minut później. Zapłaciłam taksówkarzowi, co nie podobało się przyjacielowi. Ale przez pośpiech i szok, zapomniał portfela. Zresztą, te pieniądze nie sprawiły mi problemu więc go uciszyłam buziakiem w policzek. Na moment zesztywniał, co okej, było dziwne. Ale postanowiłam nie wnikać, bo dochodziła już dwudziesta trzecia, byłam padnięta, bolała mnie głowa i ogólnie nie czułam się zbyt dobrze. Kiedy tylko weszliśmy do domu chłopaka, powitała nas jego matka. Katherine była szczupłą, młodo wyglądającą kobietą z ciemnobrązowymi włosami i oczami tego samego koloru. Odkąd zaczęłam przyjaźń z Jackiem, traktowała mnie jak swoją córkę, a kilkukrotnie wspominała, jak dobrze, że jej syn ma taką dziewczynę. Nie zaprzeczałam ani nie potakiwałam, bo szczerze, nie wiedziałabym co powiedzieć. To jasne, nie byliśmy parą, ale gdy padały z jej ust takie słowa, chłopak patrzył na mnie błagalnie. Tym samym, jedynie grzecznie się uśmiechałam.

- Jack kochanie! Oh, Beth, śpisz u nas dzisiaj? Świetnie! Przygotuję wam nową pościel - kobieta uściskała mnie serdecznie, a później cmoknęła trzykrotnie w policzki.

- Mamo... - mój przyjaciel mruknął z zażenowaniem, a ja uznałam to za słodkie - Idziemy na górę, pukaj, nie wchodź bez pozwolenia i proszę cię, nie mów tego o czym...

- Pamiętajcie o zabezpieczeniach! - Katherine, bo tak miała na imię, przerwała synowi w połowie zdania z szerokim uśmiechem.

Roześmiałam się, jednocześnie czując gorące rumieńce na policzkach. Kobieta na prawdę uważa, że jesteśmy razem, uprawiamy seks i cholera, to niezręczne. Jack złapał moją dłoń, splótł nasze palce i pociągnął na górę, do swojego pokoju. Zignorowałam słowa "Dobrze będzie mieć taką synową", które dobiegły do moich uszu już na schodach. Okej, chyba muszę porozmawiać z Jackiem.

- Mogę wziąć prysznic? - zapytałam, jednocześnie wyjmując z szafy chłopaka jedną z jego koszulek - Przy okazji, pożyczam sobie.

Przyjaciel jedynie skinął głową z rozbawieniem. Nie dziwiło go to, ponieważ wystarczająco długo się przyjaźnimy. Za każdym razem podkradałam mu jeden t-shirt czy też bluzę. Po prostu tak było. Zostawiłam go samego w pokoju i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie brudne ubrania, bieliznę i weszłam do kabiny. Zimna woda skutecznie zmyła ze mnie resztki alkoholu, tym samym relaksując spięte mięśnie. Wciąż nie rozumiałam, kto i dlaczego zniszczył samochód, ale postanowiłam o tym pomyśleć jutro, w wolnej chwili. A przede wszystkim w samotności.

Persecutor... Or not? // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz