(2)

1.9K 140 41
                                    

*Ellie*

Siedziałam właśnie na nudnej lekcji zwanej fizyką. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu. Westchnęłam znudzona i zaczęłam rysować na marginesie zeszytu jakieś dziwne kształty i pisać dziwne słowa, jak zawsze, gdy mi się nudzi w szkole. Nagle zauważyła, że napisałam zupełnie nieświadomie 'Luke'. Szybko zaczęłam kreślić imię tajemniczego blondyna, o którym nic oprócz imienia nie wiem, ale strasznie mnie ciekawi jego osoba. Nie miałam z nim dużo styczności, bo gdy ich oprowadziłam wszyscy rozeszli się po pokojach, by się rozpakować. A gdy mogłam się z nim spotkać na wspólnej kolacji, okazało się, że moja mama zadzwoniła do taty by po mnie już przyjechał, bo mam jutro szkołę.

Sam ośrodek leży, jakieś 10 minut drogi od mojego domu, natomiast pieszo szła bym jakąś godzinę. Położony jest w środku lasu, a ja mieszkam w miejscowości, do której ten las należy tylko, że po drugiej stronie tego małego miasteczka.

Siedziałam, jak na szpilkach, ponieważ za równo 10 minut kończy mi się lekcja, a ja jadę od razu po lekcjach do ośrodka i mam nadzieję, że wyciągnę coś z mamy na temat Luke'a.

- Co ty się tak wiercisz? - zapytała ze śmiechem Charlotte, moja przyjaciółka, z którą siedzę w ławce.

- Nie wiercę się. - burknęłam.

- Tssaa.. właśnie widzę. - zachichotała pod nosem, za co nadepnęłam jej stopę pod ławką, a dziewczyna jęknęła z bólu. - Zaraz ci krzywdę zrobię. - zaśmiałam się na słowa blondwłosej.

I w tym momencie zabrzmiał dzwonek, sygnalizujący koniec zajęć. Wybiegłam szybko z klasy, kierując się w stronę wyjścia. Słyszałam za sobą nawoływanie, ale ja chciałam jak najszybciej znaleźć się w ośrodku i dowiedzieć czegoś o blondynie.

Mój tata czekał na mnie w aucie pod szkołą, bo go o to poprosiłam, żeby szybciej być w ośrodku, a nie wracać autobusem szkolnym, gdzie droga zajęła by mi 30 minut, a jeszcze trzeba wliczyć w to moją drogę pieszo, bo budynek nie znajduję się przy drodze i od głównej drogi idzie się jakieś 20 minut. Wpadłam do auta, jak torpeda, rzuciłam plecak na tyle siedzenie i zapięłam pasy, w chwili, gdy mój tata ruszał.

- A ciebie coś goni czy jak? - rzucił, śmiejąc się mój tata.

- Co? Nie. - odpowiedziałam szybko.

- To co tak biegłaś? - przez cały czas uśmiech nie schodził z jego twarzy.

- A ty tato wiesz coś o pacjentach mamy? - zapytałam.

- Nie, a czemu?

- Nie tak tylko. - westchnęłam.

- Yhmm... a tak naprawdę dlaczego cię to tak interesuję? - nadal wypytywał podejrzliwie.

- No dobra. Kojarzysz Luke'a? - zapytałam, odwracając się na siedzeniu w jego stronę i siadając po turecku.

- Coś kojarzę. - westchnął, głęboko się zastanawiając i marszcząc przy tym brwi. - To ten blondyn? Co nie?

- Tak, to on. - westchnęłam.

- No to wiem o kogo chodzi. - zaśmiał się. - A coś się stało? Coś z nim nie tak?

- Co? Nie. Poprostu zainteresowała mnie jego osoba. - uśmiechnęłam się pod nosem.

- Aha! - krzyknął, jakby na coś wpadł. - Podoba ci się. - powiedział już ciszej, poruszając brwiami.

- Tato! - upomniałam go, a chwilę później usłyszałam jego śmiech.

- Moja córcia się zauroczyła. - uśmiechnął się, a ja tylko spuściłam głowę, ponieważ poczułam, jak zaczynają piec mnie policzki.

Another Boy {l.h}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz